Nast?pnego dnia jedziemy do Tyru, Sydonu i Bejrutu. Najpierw autobusem, który ?apiemy na autostradzie w Byblos do Bejrutu (1000 LL). Potem dojazd z dworca Dora na Cola 500 LL i stamt?d rejsowym autobusem do Sydonu (750 LL). Po drodze mijamy dzielnice, które znalaz?y si? w bezpo?rednim rejonie dzia?a? wojennych. Zniszczone, ostrzelane domy robi? przygn?biaj?ce wra?enie. To zupe?ne przeciwie?stwo tego Bejrutu, który widzieli?my wje?d?aj?c od strony Trypolisu - hotele, kasyna, night cluby - istne Las Vegas. Po godzinie jeste?my w Sydonie. Tutaj znajduje si? malowniczy zamek nad brzegiem morza, do którego studenci maj? wst?p za 2000 LL. Po obejrzeniu zamku nale?y uda? si? koniecznie na pobliski bazar. Nie jest on wielki, ale pe?en w?ziutkich i kr?tych uliczek, na których mo?na kupi? owoce, ciastka, ubrania i ró?ne drobiazgi. Mnie osobi?cie podoba?y si? ma?e warsztaty stolarskie, w których miejscowi rzemie?lnicy wyrabiali meble, krzes?a, sto?y.
Z Sydonu równie? za 750 LL udajemy si? do Tyru (Sur). To bardzo ?adne i czyste miasteczko, niedaleko granicy z Izraelem s?ynie z ruin. To, ?e wrogie pa?stwo jest jednak obok, wida? tu na ka?dym kroku. W mie?cie sporo liba?skiego wojska i "B??kitnych He?mów" z UN. Z jednym z nich, nepalskim ?o?nierzem, zamieniam nawet kilka zda?. Troch? kluczymy po miasteczku, zanim znajdujemy ruiny. Poniewa? nieoczekiwanie znale?li?my si? z drugiej strony g?ównego wej?cia, od strony morza, wchodzimy za darmo. Nie?wiadomie oszcz?dzamy w ten sposób kilka tysi?cy lirów.
Na uwag? zas?uguj? ruiny malutkich domów mieszkalnych zbudowanych z czerwonych cegie?. Poza tym mamy jeszcze kilka kolumn i to w?a?ciwie wszystko...
Wracamy do Bejrutu, sk?d idziemy spacerkiem do dowtown. Po drodze mijamy nieliczne ju? ruiny zbombardowanych budynków. Co chwila te? ogl?dam si? za ?licznymi liba?skimi dziewczynami, o ?niadych cerach i du?ych, pi?knych oczach. W Libanie rzadko która dziewczyna ma chust? na g?owie i jest ubrana w tradycyjny arabski strój. Dlatego te? mog? teraz w pe?ni podziwia? urod? moim zdaniem naj?adniejszych dziewczyn na ?wiecie.
Dochodzimy do wspaniale odbudowanego centrum miasta. Wszystkie budynki wygl?daj? jakby by?y zbudowane z piaskowca. Mnóstwo knajpek na ?wie?ym powietrzu kusi, ?eby usi??? na chwil?, ale ceny po prostu zabijaj?.
B??kamy si? po okolicy, robimy zdj?cia i wieczorem wracamy na nasz kemping w Byblos.
Rano pakujemy si? i ju? z plecakami jedziemy do Bejrutu, a potem minibusem (3000 LL) do Balbeek. Podró? trwa kilka godzin, wysiadamy jednak pod samym wej?ciem do najlepiej zachowanych ruin w Libanie. I tu ma?y szok cenowy - wst?p 12000 LL, nie ma przy tym ?adnych zni?ek dla studentów. Co robi?, trzeba p?aci?, kupujemy bilety, zostawiamy plecaki i idziemy zwiedza?. Jak na z?o?? jeste?my ?wie?o po jakim? festiwalu, który si? tu odbywa? i w centralnym miejscu musimy przeciska? si? mi?dzy rusztowaniami po trybunach dla gapiów. Psuje to strasznie urok tego miejsca. Wspania?e s? za to ogromne kolumny oraz ?wi?tynia Jowisza. Fascynuj?cy widok.
Jeszcze tylko muzeum, obiad w miasteczku i wracamy do Bejrutu, sk?d miejskim autobusem jedziemy na mi?dzynarodowy terminal (Port), gdzie kupujemy bilety (5000 LL) na najbli?szy autobus do du?ego miasta na pó?nocy Syrii - Alleppo. Bardzo pó?no w nocy doje?d?amy na miejsce.