Z Ammanu robimy jeszcze wypad nad Morze Martwe. Poniewa? wszystkie pla?e wokó? morza s? p?atne, polecam wej?cie od strony Hotelu Rest Hous, które jest najta?sze (3JD). Na pla?y s? prysznice i mo?liwo?? k?pieli b?otnych. Oczywi?cie, ka?dy z nas jest ciekaw, czy to, co czyta? o Morzu Martwym, jest prawd?. I jest! Efekt jest po prostu niesamowity. W chwili, gdy zaczynam traci? grunt, nogi automatycznie unosz? si?, a ja przyjmuj? pozycj? horyzontaln?. Ca?a sytuacja tak mnie rozbawi?a, ?e ?miej? si? na g?os sam do siebie. Woda jest gor?ca i wr?cz t?usta, w dodatku po d?u?szym moczeniu si? sól zaczyna szczypa? w pewne wra?liwe cz??ci cia?a. Dobrze, ?e na pla?y s? prysznice. Przydaje si? te? woda mineralna, któr? przywie?li?my z Ammanu, gdy? w tutejszej knajpce jest kilkakrotnie dro?sza. To najwi?ksza depresja na ?wiecie, jest potwornie gor?co i na dodatek bezwietrznie. Nale?y uwa?a? na s?o?ce, gdy? bardzo ?atwo mo?na dosta? udaru s?onecznego. W wodzie warto za?o?y? okulary przeciws?oneczne - nie ?ycz? nikomu, ?eby mu chocia? kropla wody wpad?a do oka, panowie, pami?tajcie te?, aby rano si? nie goli?, bo marny wasz los.
Jeszcze kilka s?ów o transporcie w stolicy Jordanii. Doskona?ym wynalazkiem s? tzw. service taxi, które obs?uguj? ?ci?le okre?lone trasy. S? to bia?e i bardzo stare mercedesy, w których oprócz kierowcy mo?e jecha? 5 osób. Ich atutem jest to, ?e s? tanie (?rednio 0,5 JD za przejazd). Wystarczy rano przed planowan? wycieczk? poprosi? recepcjonist? w hotelu, aby napisa? po arabsku nazw? dworca (jest ich w Ammanie kilka), do którego chcemy dojecha?, i wskaza? drog? postoju obs?uguj?cego dan? tras? service taxi.
Wieczorem wyje?d?amy z Ammanu do Maan, który znajduje si? po drodze do Petry. Tam zatrzymujemy si? w jedynym hotelu, tym razem mamy pokój za 2,5 JD od osoby. O mie?cie wiemy tyle, ?e warto uda? si? w nim do pewnej knajpy, któr? poleca LP. Jednak mamy pecha, gdy? jest zamkni?ta na cztery spusty. Pech to pech.
Na drugi dzie? bierzemy taksówk? do Petry chyba za 4 JD. Prowadzi j? m?ody ch?opak, który cho? s?abo mówi po angielsku, to ca?y czas nas zagaduje. W pewnym momencie zje?d?amy z g?ównej drogi, by po chwili znale?? si? w ?rodku winnic. Nasz kierowca zamienia dwa s?owa ze swoim znajomym i po chwili mamy w aucie chyba ze 3 kilo ?wie?utkich winogron. Gratis! Tak po prostu, ?eby podró? min??a nam przyjemniej.
Po godzinnej podró?y doje?d?amy do Wadimusy i lokujemy si? na dachu w Wadimusa Spring Hotel (2 JD). Wieczorem ogl?damy "Indiana Jones - Ostatnia krucjata", gdzie - jak wiadomo - jest scena, któr? kr?cono w Petrze.
Rano pobudka o 6.00 i jedziemy do Petry. Ka?dy z nas oprócz aparatu fotograficznego d?wiga po dwie pó?toralitrowe butelki wody i kanapki. Za t? sam? wod?, za któr? p?acimy 350 filsów we wsi, w Petrze trzeba by zap?aci? 1,5 JD.
Nasze glejty dzia?aj? bez zarzutu i wchodzimy do ?rodka. Na pocz?tku wszystko wygl?da tak jak skalne miasta w Adszpachu i Teplicach w Czechach. Za chwil? jednak wy?ania si? w ca?ej krasie skarbiec, w którym Indiana Jones szuka? ?wi?tego Gralla. A w ?rodku pustka - nie ma nic. Ca?y dzie? kr??ymy po górach, s?o?ce piecze straszliwie. O 18.00, po 10 godzinach sp?dzonych w Petrze, wracamy do hotelu, gdzie zakurzeni i g?odni za?ywamy k?pieli i jemy pot??n? kolacj? (szwedzki stó? za 3 JD od osoby).
Kolejnym naszym celem jest noc na pustyni w Wadi Rum, ale zniech?caj? nas informacje o upiornych cenach na pustyni. Mo?e innym razem? Tak wi?c zamiast na pustyni? jedziemy nad raf? koralow? do Aqaby - kurortu nad Morzem Czerwonym. Z dworca autobusowego w Aqabie bierzemy taksówk? w kierunku granicy z Arabi? Saudyjsk?, gdzie zaczyna si? rafa koralowa. Tam rozbijamy si? na kempingu Mohamed Sea (strona kempingu:
www.geocities.com/southbeach/coast/2042), który znajduje si? wprost na pla?y. Jest czysty i tani (1 JD), w dodatku studenci maj? 20% zni?ki na wszystko! Mo?na te? korzysta? z kuchni. Polecam gor?co.
Rozbijamy namioty, po?yczamy maski oraz fajki i do wody. Pierwszy raz jestem nad raf? koralow?, no i brak mojego do?wiadczenia wychodzi na samym pocz?tku - nadziewam si? r?k? na je?owca. Boli piekielnie. Okazuje si?, ?e s? specjalne wej?cia do wody, znane tubylcom, na tyle g??bokie, ?e mo?na unikn?? spotkania z je?owcem. Miejscowi ostrzegaj? nas te? przed gro?nymi lion i stone fish (pewnego Greka z naszego kempingu odwieziono do szpitala po tym, jak nadepn?? na stone fish). Mimo "tylu" niebezpiecze?stw - nurkujemy. Tego, co zobaczy?em, nie da si? opisa? ?adnymi s?owami. Czu?em si? jak w ?rodku filmu przyrodniczego. Dooko?a mnóstwo pi?knych, kolorowych ryb ró?nej wielko?ci, olbrzymie ?awice male?kich rybek i mnóstwo przedziwnych stworze?, o których istnieniu nie mia?em poj?cia. Jednym s?owem BAJKA!!!
Ambicj? ka?dego z nas by?o zobaczenie owej niebezpiecznej, a zarazem bardzo oryginalnej je?li chodzi o wygl?d, lion fish. I ostatniego dnia udaje mi si? - widz? a? 5 "lajonek"!
Na kempingu Mohamed Sea byli?my cztery dni i moim zdaniem by?a to najfajniejsza cz??? naszego wyjazdu.