Wtorek, 10 sierpnia
20.15
Zgodnie z przys?owiem "nie chwal dnia przed zachodem s?o?ca" zaczynam chwali? ...o zachodzie. Wyjechali?my dopiero o 10.30. ?niadanie z nowymi przyjació?mi troch? si? przeci?gn??o. Ale po nim, korzystaj?c z pogody, zarówno oni, jak i my wyruszyli?my w drog?. My prosto na pó?noc, oni na pó?nocny zachód do Vaxjo. Dzisiaj jazda, oczywi?cie, z przygodami. Piotrek rozdar? drug? sakw?. Zapatrzy? si? na drogowskaz, zjecha? z ulicy i przewróci? si?. Niewiarygodne, ale prawdziwe.
Po drodze pokonywali?my pocz?tkowo niewielkie wzniesienia, które z czasem robi?y si? coraz wi?ksze. Jechali?my mi?dzy stromymi przesmykami skalnymi i lasami tak g?stymi, ?e cz?owiek mia?by problemy z wej?ciem do nich. Przy drodze widzieli?my martwego borsuka - szkoda zwierzaczka. Dojechali?my do Vetlandy, gdzie udali?my si? do biura informacji turystycznej. I oto wielka niespodzianka: znale?li?my foldery w j?zyku polskim. Jest tam kilka b??dów w rodzaju "Warsawa", ale ca?o?? nawet ciekawa.
Namiot rozbili?my par? metrów od jeziora Björköby, na mchu. Mieli?my z tym ma?e problemy (szpilki same wy?azi?y), ale za to b?dzie mi?kko spa?.
Jeszcze jedna ciekawostka. Przyjecha? tu facet, tak na oko 60-latek. Na dachu samochodu przywióz? kajak. Zwodowa? go i p?ywa? jak?? godzin?. Po zabawie wyci?gn?? go z wody, zamocowa? na baga?nik i odjecha? w swoj? stron?. Z takim podej?ciem do rekreacji nie ma si? co dziwi?, ?e ?rednia d?ugo?? ?ycia w Szwecji wynosi 80 lat.
PS. Dzisiaj zrobili?my troszk? ponad 110 km.
?roda, 11 sierpnia
10.45
Dzisiaj mieli?my dojecha? do Huskwarny i Jönköping. Ale oczywi?cie w nocy zacz??o pada? i leje do tej pory. Mamy jeden chleb i litr mleka. Do najbli?szego sklepu nie wiem, jak daleko, ale na pewno nie ma go w promieniu 3 km. Jak tak dalej pójdzie, to jeziora Vättern nawet nie zobaczymy. Mam nadziej?, ?e na powrót do Karlskrony troszk? si? wypogodzi. Jecha? ok. 200 - 250 km w deszczu to w?tpliwa przyjemno??. Przy dobrej pogodzie by?yby to ze 2 dni drogi, ale w deszczu, z mokrym baga?em... No nie wiem. Jedyn? pociech? jest to, ?e przesta?o pada?. Po raz pierwszy od kilkunastu godzin mo?na wyj?? z namiotu. Na niebie wsz?dzie ciemne chmury, wszystko mokre i jestem pewny, ?e dzisiaj nigdzie ju? nie pojedziemy.
15.45
Pada?o z krótkimi przerwami przez ca?y dzie?. Zdecydowali?my, ?e jutro deszcz czy nie - trzeba wraca?. G?upio by by?o nie zd??y? na prom.
19.15
Poszli?my do domków letniskowych po wod?. Uprzejmi Niemcy nie do??, ?e nape?nili nasz? butelk?, to jeszcze po?yczyli nam w?asny baniaczek. Zwin?li?my obóz i przenie?li?my si? do pobliskiej przebieralni. Nie jest ona tak komfortowa, jak w miejscu, w którym nocowali?my poprzednio - nie ma drzwi, okien - tylko dziury w ?cianach - ale jest sucho. Namiot rozbili?my na pod?odze (tylko z igloo wyjdzie taki numer) i si? suszymy. Zaraz b?dzie gor?ca kolacja.