Poniedzia?ek, 9 sierpnia
9.05
Niemcy zaprosili nas na kaw?. W?a?ciwie to ja nie pijam kawy, ale jak tu odmówi? s?siadom. Te? przyjechali na rowerach. Jeszcze nie wiemy, sk?d i dok?d jad?, ale zaraz sobie porozmawiamy.
10.30
A wi?c jad? na zlot-pielgrzymk? organizowan? przez parafi?. Dziewczyna to maturzystka, a jej ch?opak to bezrobotny - chyba hydraulik. Piotrek z obola?? nog? zosta? w obozie, a ja zaprowadzi?em ich do sklepu. Zrobili?my ma?e zakupy, po czym zaanektowali?my poblisk? przebieralni? na mi?dzynarodow? kuchni?. W?a?nie trwaj? gor?czkowe przygotowania do ?niadania. Niemcy b?d? co? piekli na swoim palniku - chleb czy jakie? ciasto.
12.00
Po ?niadaniu kto? rzuci? pomys?, ?eby si? wyk?pa?. Jest troch? zimno, ale co tam. Raz na kilka dni trzeba. Akurat przesta?o pada?, wi?c Kristof zaj?? si? przygotowaniem ogniska. Jak mi wyja?ni?a Juli, to w?a?nie w nim b?dzie pieczone ciasto. Po 3 dniach deszczu rozpali? ogie? to niez?a sztuka, ale na szcz??cie znale?li?my niedaleko paleniska worek w?gla drzewnego i podpa?k?. Mo?e si? uda.
12.50
Ogie? ju? si? pali, a nasi Niemcy piek? ciasto. Sk?ada si? ono z m?ki, dro?d?y, cebuli i ?ó?tego sera. Gdy wyro?nie, owija si? je wokó? kija i przypieka w ogniu. A co z tego wyjdzie, zaraz zobaczymy, ale wygl?da do?? apetycznie. Warto zapami?ta? ten przepis. Z podpatrzonych sposobów "jak sobie radzi?" polecam te? patent z poci?t? map?, któr? przykleja si? do p?ótna. W ten sposób na pewno si? nie podrze.
13.00
Ciasto wysz?o ca?kiem niez?e, ale eksperymentujemy dalej. Przynios?em kawa? blachy, na której Kristof uformowa? p?aski placek. Wszystko le?y na ognisku, a nasz apetyt na to "co?" szybko ro?nie.
A oto przepis:
7 g suszonych dro?d?y lub 25 g ?wie?ych
0,5 kg m?ki grahamki
kawa?ek parówki, która zosta?a ze ?niadania
1 cebula
ser
troszk? wody (ciep?ej)
do tego gar?? przypraw (papryka, pieprz, sól...)
15.25
I tak wyszed? nam ca?kiem niez?y cebulak. Wspólnie skonsumowali?my go przy ?ubrówce, prowadz?c bardzo o?ywion? dyskusj? w kilku j?zykach. Niemcy pokazali nam na mapie, gdzie je?dzili. Okaza?o si?, ?e te? zwiedzali Olandi?. Jedn? z nocy sp?dzili w wiatraku. Wydawa?o by si?, ?e to wspania?e prze?ycie, ale dziewczyna mówi?a, ?e wia? bardzo silny wiatr, wszystko skrzypia?o, trzeszcza?o i gwizda?o, no i wcale si? nie wyspali. Na Olandi? i z powrotem przejechali przez most na rowerach (po 19.00 mo?na). Juli opowiada?a nam o pi?knych widokach, niesamowitych wra?eniach, a gdy powiedzieli?my jej o darmowym autobusie, najpierw zrobi?a g?upi? min?, a potem wydar?a si? na Kristofa, ?e przez jego oszcz?dno?? (my?la?, ?e to co? kosztuje), musia?a peda?owa? kilkana?cie kilometrów mostem, a ?e most prowadzi przez morze, to wyobra?cie sobie jak tam wieje. Troch? si? z nich po?miali?my, ale w sumie to nie ma co zazdro?ci? takiej przeja?d?ki.
Wspólnie przeczekali?my burz? w przebieralni, a gdy si? w miar? rozpogodzi?o, wyszli?my na zewn?trz. Niebo zrobi?o si? niebieskie i mo?e to wreszcie koniec deszczu. Ale i tak za bardzo wieje na jazd? rowerem. Nadchodz?c? noc sp?dzimy jeszcze tutaj.
16.20
No i znowu mamy deszcz. Tymczasem w pobli?u naszych namiotów pojawi? si? jaki? facet z wykrywaczem metali i grzebie w piachu na pla?y. Jest tak nudno, ?e mog? albo go obserwowa?, albo spa?. Ale spa?em przez ostatnie kilka dni, wi?c w?a?ciwie nie bardzo mam wybór.
18.40
Pogoda zmienia si? jak w kalejdoskopie. Raz leje i wieje, to znów ?wieci s?o?ce. Przed chwil? ugotowali?my kaszk? dla niemowl?t. Kristof cieszy? si? jak dziecko. Dos?ownie. Gdy woda si? gotowa?a, przebiera? nogami z rado?ci oblizuj?c si?. Dla czterech osób wysz?a troch? rzadka, ale i tak pyszna.
21.00
Dzie? ma si? ku ko?cowi, jest zimno, wietrznie, wsz?dzie mokro, ale nareszcie przesta?o pada?, a i na niebie chmurek niewiele. Jutro ruszamy. Wymieni?em z Juli? (tak to brzmi po polsku) adresy i mamy sobie przes?a? fotki, które zd??yli?my napstryka?. A przy okazji - oboje z Kristofem pochodz? z Drezna. Jeszcze jedna sprawa. Po trzech dniach le?enia w wilgoci namok?o mi kolano. Pojawi? si? ma?y guzek, który na szcz??cie nie boli, ale na wszelki wypadek wysmarowa?em go ?elem "od wszystkiego" i zabanda?owa?em. Mam nadziej?, ?e wi?kszy nie uro?nie.