0 - 1000
Jest znów pogodnie, troch? trwa?o zwijanie dwudniowego majdanu. Skok na poblisk? prze??cz i dalej ca?? trójk? w dó? do, okrzyczanego najpi?kniejszym fiordem Norwegii, Geirangerfiord. Droga wije si? lewym zboczem tu? nad dnem w?skiej doliny. Samym dnem kaskadami spada rzeka. Nachylenie du?e, zje?d?amy do Hellesylt. Rzeka po raz ostatni buntuje si? tu pot??n? kaskad? przeciw popadni?ciu w nico?? w wodach fiordu. Do odp?yni?cia promu jeszcze czas wi?c znowu sklep z ?aweczk?. Rewa 1000 to najta?sza sie? sklepów w Norwegii. Niestety tutaj mamy do dyspozycji Spar, gdzie jest dosy? drogo.
Z pe?nymi torbami mustrujemy si? na przepraw? przez Geiranger. Niestety, zza stromych ?cian fiordu spada na nas wielka chmura, kilka razy obdarowuj?c nas w czasie przeprawy drobnym deszczem. Najgorsze, ?e bez pomocy s?o?ca zdj?cia tego pi?knego fiordu wychodz? p?asko. Fiord bardzo w?ski. Po obu jego stronach pionowe ?ciany setek metrów granitu wyskakuj? wprost z wody. W odwrotnym kierunku wysokie granie zrzucaj? z siebie wodospadami jej nadmiar. Wodospady ró?nych kszta?tów, niektóre proste nitki swobodnego spadania, inne ?amane kszta?tem ?lebu, którym p?dz? w dó?. Sciany ?yj? bujn? ro?linno?ci?, która, je?eli nawet odczuwa brak ziemi, to na pewno nie brak jej tu wilgoci.
W po?owie drogi kawa?ek p?askiego terenu nad wod?, na nim domek. Od pomostu odbija motorówka i podp?ywa pod prom. Tracimy z naszego stanu na promie trzy skrzynki piwa i dwoje m?odych ludzi z wypchanymi plecakami. Motorówka z nowymi pasa?erami pruje wod? w drodze powrotnej, a my dalej w kierunku miasteczka Geiranger. Zazdrosnym okiem spogl?damy za oddalaj?cym si? samotnym domkiem, jeszcze wida? tylko strz?pki dymu z komina. To by by?y wakacje! Za ostatnim zakolem fiordu wypatrujemy naszej dalszej trasy. Z polskiej wycieczki autobusowej kto? oferuje si? zrobi? nam zdj?cie.
Chwila pobytu w typowo turystyczno-wczasowej mie?cince Geiranger, wysy?amy kartki do domu no i zaczyna si?! 0 - 1000. Tak? ró?nic? wysoko?ci chcemy jeszcze dzi? pokona?. Pocz?tkowo droga w?ród hoteli i pensjonatów bardzo ostrymi serpentynami wyprowadza ponad miescowo??. Nachylenie si?ga 15-18 procent. Z przeje?d?aj?cych aut wida? zwrócone ku nam twarze, ludzie pozdrawiaj? nas machni?ciami r?k. Wykorzystuj? ka?d? zatoczk? przy drodze, aby podziwia? coraz rozleglejsze widoki otaczaj?cych okolic? gór z b??kitn? tafl? fiordu w dole. Ostatni nasz wspólny postój przypada na wybitnym punkcie widokowym, ograniczamy si? tylko do filmowania i ruszamy w gór?. Od tej chwili ka?dy ju? skazany jest na samotn? walk?. Po tylu dniach mam ju? jednak pewno??, ?e ka?dy z nas dotrze do celu, ?e na nikogo nie musimy czeka?. Kontakt wzrokowy traci na znaczeniu. Jeden ucieka do przodu, drugi gdzie? si? zapodzia? ze swoj? kamer?. Jestem w ?rodku, jest bardzo ci??ko, ale wspaniale! Przy drodze kamie?, a na nim napis 800 m.
Zaczyna si? robi? ch?odno, pojawiaj? si? p?aty ?niegu. Z boku do??cza do drogi potok, ma ?atwiejsz? drog?, bo p?ynie w przeciwnym kierunku. Powiewy wiatru staj? si? prawie lodowate.
Norwegia, jako ?e le?y na pó?nocy, nie mie?ci si? w naszych stereotypach klimatyczno-pogodowych. Tutaj na wysoko?ci oko?o 1000 m zjawiskiem normalnym jest le??cy ca?e lato ?nieg. Ju? du?o poni?ej tej wysoko?ci obowi?zuje górna granica lasu. Wy?ej rosn? kar?owate krzewy i ca?e chmary porostów. ?ycie nie jest tu ubo?sze, aby je jednak odkry?, nale?y by? baczniejszym obserwatorem. Na wyp?aszczeniach króluj? rozlewiska, podmok?e m?aki. Nierozpoznawalne dla mnie kwiaty, krzewy, kwitn?ce drobnymi kwiatuszkami, to wszystko widz?, musz? tylko zmieni? sposób obserwacji. Wszechobecna woda cz?sto przeszkadza w wyszukaniu miejsca na namioty. I wsz?dzie rosn? kamienie.
Czuj?, ?e zbli?am si? do prze??czy. Teraz ju? nie ma serpentyn, droga wije si? w dzikim krajobrazie ska?, wody, ?niegu i pochmurnego nieba. Na buli po prawo czeka Tomek, na lodowatym wietrze stoi tu od 40 minut. Zabiera si? ze mn? dalej. Wpadamy na rozleg?e siod?o prrze??czy. Tu ju? nie ma ?artów, naci?gamy kurtki, r?kawice i ruszamy dalej tylko po to, aby poszuka? miejsca na namioty. Ju? we trójk?. Szeroka prze??cz d?wiga na sobie jezioro, schodz? i szukam nad nim miejsca. Znajdujemy je jednak dopiero kawa?ek dalej, na buli mi?dzy tym a nast?pnym jeziorem. Widok z namiotu na o?nie?one góry jest imponuj?cy. Namioty stoj? zapraszaj?c ciep?ymi ?piworami, a w r?kach nieod??czna micha z zup?. I gor?ca herbata w sam raz na t? zimn? prze??cz.