Karistova to wielkie centrum sportów zimowych. Najbli?sze stoki oszpecone wyci?gami, na szcz??cie dalsze perspektywy to sama natura. Jest upalnie, chowamy si? w cieniu pojedy?czych ska? stercz?cych na prze??czy. Korzystamy z tutejszych ubikacji, które w Norwegii s? w zasadzie prawie ?azienkami. Nienagannie czyste, zawsze z ciep?? wod?, codzienie sprz?tane, co niejednokrotnie obserwuj?. Bardzo s? przydatne w takich jak nasza podró?ach.
Z wysoko?ci 650 metrów opuszczamy si? do Invikfiord. Wspania?a jazda. S?o?ce, teraz sprzymierzeniec, maluje po górach. Zza kolejnego zakr?tu pokazuje si? fiord. Mimo ?e jad? t? drog? nie po raz pierwszy, staj? i raduj? si? widokiem. Trzymamy si? razem, cho? w zjazdach jestem z regu?y najwolniejszy. Nagle meldunek o awarii. Przy zabawach z hamulcem p?k?a szprycha w tylnim kole. Aby by?o milej to jest to szprycha od strony nap?du. W akcj? musi wej?? specjalne narz?dzie. Naprawa, chocia? w wielkim upale, idzie sprawnie i wnet p?dzimy dalej w dó?. No, chcemy p?dzi?, bo kolejne wo?anie oznajmia nast?pn? pan?, tym razem przebita d?tka. Pany chodz? parami.
Po naprawie jedziemy wi?c pewnie dalej. Od Utvik droga prowadzi nad samym fiordem, jazda spokojna, cz?sto droga si? bardzo zw??a, ale ruch niewielki. Widok w zasadzie tylko w lewo na fiord, ale za to jaki! Po prawej stok góry ca?y pokryty lasem. Podgl?damy nie tylko fiord ale i miejsce na biwak. Nad fiordem jest bardzo w?sko wi?c liczniki pokazuj? coraz wi?cej kilometrów a my dalej kr?cimy. Ju? po dwudziestej wi?c sklepy zamkni?te. Stajemy przy stacji paliw, która ma ma?y sklepik. Przymusowy postój, bo zamówiony przez nas chleb musi by? najpierw upieczony. Kilka kilometrów dalej decydujemy si? na rozbicie namiotów na obszernym parkingu. Troch? z boku, w grupie drzew akurat miejsce na nasze dwa namioty. Tomek idzie ?apa? ryby. Rozgaszczamy si? na najbli?szej z kilku grup siedzeniowych i gotujemy obiado-kolacj?. Poprzez blisko?? drogi jest to najbardziej cywilizowany biwak na naszej trasie. Jeste?my jednak troch? zm?czeni wi?c nie powinno by? k?opotu ze spaniem.
Deszcz
Nie by?o k?opotu ze spaniem. Rano mamy jeszcze dwóch s?siadów, którzy te? tutaj spali, tyle, ?e w kampervanach. Na naszych ?aweczkach ?niadanko, dla mnie jak zwykle kornfleki z mlekiem, no i kube? kawy. Nie wszyscy pij? kaw? wi?c mamy i herbat?. A do tego Tomek popija zwykle jakie? jego dziwne napoje. Troch? eksperymentuje przy zakupach, wiadomo - m?ody. Mamy jeden palnik gazowy, który w zupe?no?ci wystarcza. Od krojenia chleba jestem w zasadzie ja, reszta koncentruje si? bardziej nad jego konsumpcj?. Kupujemy najta?sze tutejsze sery, jakie? tanie puszki z pasztetami, ale puszek raczej unikamy. Odkryli?my dobre i tanie d?emy, miód te? jest zawsze na stole. Gotujemy cz?sto zupy, których mamy ogromne ilosci. Tomek, jako jedyny z nas, poch?ania makarony cz?sto okraszane tu?czykiem z puszki, prawdziwy w?dkarz. Ale dzi? przynosi dwa spore dorsze. Niestety kilku pierwszym, które z?apa?, darowa? ?ycie, moja natura.
Startujemy jak zwykle dosy? pó?no, staramy si? nigdy nie pogania?. Okr??amy dalej fiord i l?dujemy w Stryn. Oczywi?cie parkujemy przy ?aweczkach obok sklepu, odpoczywaj?c pijemy lekkie piwo norweskie. Droga prowadzi dalej wzd?u? fiordu. Ale, ?eby da? nam mo?liwo?? ogl?dni?cia wczorajszej trasy po przeciwnej stronie fiordu, wspina si? z nami nagle o 250 metrów wy?ej. Rozsypujemy si? znowu troszk? by si? spotka? na prze??czy. Niebo w chmurach, ale jest sucho. Teraz wspania?y zjazd lesist? dolin? o nieznacznym tylko spadku. Takie odcinki wynagradzaj? ka?dy poniesiony trud. Jest bardzo skali?cie, las dorodnych sosen jest g?sto poprzetykany olbrzymimi ska?ami. Na rozwidleniu dróg krótki postój i dalej wzd?u? najg??bszego jeziora Europy, Hornindalsvatn, 514 metrów g??bi.