Najpi?kniejsza ?azienka ?wiata
Otwarte oczy, co? szaro w namiocie. Otwieram go, chc?c sprawdzi? moje podejrzenia. Ods?ania si? tylko kilka pierwszych metrów wody, ca?a reszta w g?stej mgle. Za cz?sto jestem jednak w tym kraju ?eby si? tym przejmowa?. Chc? budzi? Tomka w jego jedynce ale on ju? na rybach. Humory dobre, ale ?o??dki puste wiec znów idzie w ruch maszynka gazowa. Z dymi?cym kubkiem kawy siedz? nad kamienistym brzegiem ostro spadaj?cym do wody. Co chwila plusk b?ysku, rzadko przeje?d?aj?ce za plecami auto.
Co zrobimy z jedn? ryb?? - trzy razy tak odpowiadam Tomkowi i na tej zasadzie nie wygrilujemy dzi? ?adnej ryby. Zwijaj?c obóz obserwujemy walk? s?o?ca z mg?ami. Wida? coraz wi?cej. Z tego miejsca zagl?damy w dwa ramiona fiordu obramowane stromo w gór? strzelaj?cymi szczytami. My pojedziemy skrajem lewego, prawe rami? wdziera si? w góry ?mia?ym ?ukiem i chowa przed naszym wzrokiem. Z mgie? tworz? si? chmury, podnosz? si? coraz wy?ej i gdzie? znikaj?. Szemrze kamera, biegamy z aparatami. Pi?knie!
Wypychamy nasze rumaki na nitk? asfaltu i w drog?. Jeszcze nad fiordem, wi?c teren w miar? ?atwy. W Norwegii p?askich odcinków nie ma, jad?c nad fiordami nie spotyka si? d?ugich podjazdów, wi?c jest przez to ?atwiej. Ale fiord si? ko?czy, zaczynamy si? wspina?. Prze??cz le?y na wysoko?ci 745 m n.p.m. Ale po drodze jeszcze sklep, pijemy kefir, mleko, smakujemy norweskie ko?aczyki - ach, jak dobrze. Rowery oparte o stary dystrybutor paliwa, chyba jeszcze na chodzie.
Dalej kr?cimy razem, cz?sto rozsypani na ca?ej szeroko?ci drogi, ruch na niej minimalny. Gwarzymy o planach na nast?pne dni. Zaczyna si? podjazd. Jeszcze nisko przecinamy wielki potok spadaj?cy z wisz?cego gdzie? z prawej lodowca. Dooko?a góry. Przezornie zatankowane bidony na podjazd, niepotrzebnie, wsz?dzie wy?ej tryska woda. Ale ten potok niesie wod? z lodowca. A to podobno samo zdrowie skute w lód przed tysi?cami lat. W s?o?cu jest oko?o 40 stopni. Teraz ju? ka?dy sam walczy z wysoko?ci?. I tak b?dzie przez ca?? drog?. Na podjazdach jeste? sam. Ale góry zaczynaj? si? nam powoli k?ania?. Przeciwleg?e szczyty malej?, dolina z fiordem zostaje coraz g??biej i dalej. Tam gdzie droga podchodzi do strumienia-wodospadu (na tej wysoko?ci raczej wszystko spada, a nie p?ynie) czeka na nas Tomek. Upa?, my totalnie przepoceni, wi?c woda zaprasza do k?pieli. Ma?e pranie, ale przede wszystkim moczenie naszych cia? jest w planie. Ale... woda ma poni?ej 10 stopni. Dno i przeciwleg?a strona naszej ?azienki s? wykafelkowane pi?knymi granitowymi p?ytami, najwi?kszy mistrz, Matka Natura, to robi?a.
Najpi?kniejsza ?azienka ?wiata. Tomek le?y po szyj? w wodzie, moja odwaga starcza na robienie zdj?? z k?pieli. Mijaj? przynajmniej dwie godziny. Moczymy wszystko, co mamy na sobie, ??cznie z chustami na g?ow? i tak to wszystko na siebie zak?adamy. Upa?! Ruszamy pojedynczo dalej do góry i tak osi?gamy te? prze??cz. Widok na dolin? imponuj?cy. Prawie pod siod?o prze??czy dolina jest zalesiona, wida? wyci?te w lesie fragmenty naszej drogi u?o?onej w serpentyny. Zjazd w dó? na drug? stron? wspaniale ch?odzi, widoki bardzo dzikie, sama natura.
Rozgl?damy si? za biwakiem. Po lewej pojawiaj? si? w dole jeziora, parkujemy i idziemy szuka? miejsca pod wielkim wodospadem. Na jego buli miejsca dosy?, ale jak tam sprowadzi? rowery? I jak w takim huku spa?? Jedziemy jeszcze chwil?, zag??biaj?c si? w kolejn? szerok?, lesist? dolin?. Po lewej b?yszczy jezioro, tam znajdujemy miejsce na nasze namioty. Od drogi dzieli nas lasek brzozowy, jak?e typowy dla Norwegii. Nasz namiot stan?? tak nad wod?, ?e wyci?gaj?c z niego nogi mo?na je prawie pomoczy?. Lasek brzozowy podzielony jest strumykiem, nad którym rozbi? namiot Tomek. Ognisko jest super, pachnie palon? norwesk? brzoz?. Mamy nawet odwiedziny, owca z dwoma pociechami. Chcia?yby nam wszystko zje??, a mo?e tylko s? ciekawskie? Nadci?gaj? chmury, rozwieszamy dodatkowe zadaszenie. A? szkoda i?? spa?. Nie chce si? zamyka? ani oczu ani namiotu, z którego widac po?a? jeziora i góry po jego drugiej stronie.