Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Antarktyda. Dziennik podró?y
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Lodowiec, Neko Harbour
Wczesnym popo?udniem Mikheev wp?ywa do Neko Harbour w Andvord Bay. Wi?kszo?? turystów gromadzi si? na mostku kapita?skim, aby jak najwyra?niej widzie? malownicz? tras? naszego rejsu, wiod?c? pomi?dzy górami lodowymi. Niestety, padaj?cy ?nieg, niskie chmury i g?sta mg?a nadal ograniczaj? widoczno??.

Ponownie l?dujemy na Antarktydzie. Pingwiny zaj?te s? karmieniem m?odych. W ?niegu le??cym pomi?dzy brzegiem morza a "pingwiniskiem" wydeptanych jest kilka g??bokich tuneli. Na ich dnie wyra?nie wida? ?lady tysi?cy ma?ych ?apek. D?ugo w?druj? wzd?u? brzegu. Zatrzymuje mnie dopiero pot??ny lodowiec. Schodzi prosto do wody. Jego monumentalne ?ciany unosz? si? wysoko ponad moj? g?ow?. Kraw?dzie lodowca s? fantastycznie poszarpane, a g??bokie szczeliny b?yszcz? niebieskim ?wiat?em. Lodowiec "?yje". Porusza si?. Trzeszczy i "wzdycha". Te specyficzne d?wi?ki dochodz? z miejsc, gdzie - pod wp?ywem ruchu - lód zostaje mocno ?ci?ni?ty lub z miejsc, gdzie ucisk ten nagle s?abnie. Pot??ne cia?o lodowca powoli w?druje do wody. Co kilka minut bry?y lodu odrywaj? si? z hukiem od jego ?cian. To widowisko hipnotyzuje. Niemal zapominam o rzeczywisto?ci. A nadszed? czas, by wraca? na pok?ad statku. Z trudem odwracam si? plecami do lodowca... Ruszam.

Zaczyna pada? g?sty ?nieg. Po drodze mijam niewielki, drewniany budynek nieczynnej bazy argenty?skiej. W odwróconej do góry dnem skrzynce zauwa?am gniazdo pochwodziobów. Ptaki wybra?y sobie naprawd? znakomite miejsce. Skrzynce brakuje tylko fragmentu przedniej ?cianki. Pozosta?e boki oraz "dach" doskonale chroni? przed wiatrem i ?niegiem. Ju? wcze?niej zauwa?y?em, ?e pochwodzioby ch?tnie korzystaj? z "uczynno?ci" cz?owieka. Widzia?em je dziewi?? lat temu, gnie?d??ce si? w fundamentach "Arctowskiego" i przedwczoraj - pod stoj?c? na palach stacj? w Port Lockroy.

Wieczorem l?dujemy na Danco Island. I tutaj pingwiny wydepta?y w ?niegu istny labirynt ?cie?ek. Te najruchliwsze, najbardziej ucz?szczane korytarze s? naprawd? g??bokie. Cz?sto w ogóle nie wida? drepcz?cych tamt?dy ptaków i tylko od czasu do czasu ponad kraw?dzi? tunelu pojawiaj? si? ich czarne g?ówki.

Zatrzymuj? si? nad w?skim strumykiem, p?yn?cym wprost spod lodowca, i nabieram wod? do butelki. Nie wolno st?d nic wywozi?. Nie wolno zabiera? nawet kamieni. W wykazie przedmiotów obj?tych tym zakazem nie ma jednak wody. Zatem po powrocie do Polski b?d? móg? "legalnie" pocz?stowa? przyjació? "antarktyczn? herbat?".

Dzieci lepi? ba?wana. Jak na ironi?, na kontynencie, gdzie ?niegu jest najwi?cej, ba?wan pojawia si? bardzo rzadko. I jest bardzo drogi. To chyba "najdro?szy" ba?wan, jakiego kiedykolwiek widzia?em. Ulepienie go kosztowa?o ponad 10 tys. USD.

Wieczorem spotyka mnie bardzo przyjemna niespodzianka. Specjalnie z okazji moich urodzin podany zostaje tort. A moi mili towarzysze podró?y ?piewaj? "Happy Birthday"!

25.12.2000

Foyn Harbour: 64° 32' S, 61° 59' W; Wilhelmina Bay: 64° 39' S, 62° 08' W

Dzie? zaczyna si? od d?ugiej wycieczki pontonem. P?yniemy pomi?dzy niewielkimi wysepkami i górami lodowymi. Wp?ywamy w g??b cichych, malowniczych zatoczek. Obserwujemy wiele gatunków ptaków. S? te? foki Weddella, krabojady i lamparty morskie. Odwiedzamy wysp?, gdzie na prze?omie XIX i XX wieku pracowa?a stacja wielorybnicza Governor. Baza ta sp?on??a w 1915 roku. Obecnie w jej ruinach gnie?d?? si? rybitwy antarktyczne.

Wczesnym popo?udniem docieramy do Wilhelmina Bay. Miejsce to s?ynie z wielorybów. Nie musimy d?ugo czeka?. Niebawem w pobli?u statku pojawiaj? si? dwa humbaki. P?yniemy za nimi w g??b Wilhelmina Bay. Wiatr cichnie. W wodzie odbijaj? si? otaczaj?ce nas góry i lodowce. Na kawa?kach kry odpoczywaj? pingwiny Adeli. Dooko?a coraz wi?cej paku lodowego. Co kilka minut spod wody wynurzaj? si? wieloryby poszukuj?ce kryla. Schodzimy do pontonów. P?yniemy na spotkanie z humbakami. W pobli?u mojego zodiaka pojawiaj? si? dwa kolosy. Ka?dy z nich jest blisko trzy razy d?u?szy od pontonu i wa?y niemal 30 ton. Wy??czamy silnik, aby nie niepokoi? ?eruj?cych wielorybów. Sp?dzamy z nimi dwie ekscytuj?ce godziny. Nastrój jest niesamowity. Cicho, bezwietrznie, g?adka powierzchnia wody. I nagle cisz? przerywa g?o?ne parskni?cie humbaka wynurzaj?cego si? znienacka obok pontonu. Woda zaczyna falowa?. Wynurza si? drugi wieloryb. Przez chwil? p?yn? obok siebie, z grzbietami ponad powierzchni? wody. Potem nurkuj?, dumnie eksponuj?c pot??ne p?etwy ogonowe. I znowu cisza. W nieruchomym lustrze wody poc?tkowanym ?awicami paku lodowego odbijaj? si? lodowce i ska?y. Nad naszymi g?owami, przez sk??bione chmury przebija s?o?ce. Bajka.

Wracamy na statek. Powoli opuszczamy fascynuj?ce wody Wilhelmina Bay. Z pok?adu Mikheeva obserwujemy nast?pne wieloryby, g?ównie humbaki. Gdy nurkuj?, Morten starannie fotografuje spody ich p?etw ogonowych. Ka?dy humbak ma tam inny uk?ad bia?ych i czarnych plam. Ta niezwyk?a grafika pozwala bezb??dnie zidentyfikowa? poszczególne osobniki i ?ledzi? ich losy. Zdj?cia wykonane przez Mortena trafi? do o?rodków naukowych zajmuj?cych si? wielorybami. Dzi? widzieli?my w sumie 46 tych kolosów. Du?o? Z pewno?ci?. Lecz tych pi?knych zwierz?t by?o tu 30-40 razy wi?cej, zanim na dalekim po?udniu pojawi?y si? statki wielorybnicze. Na szcz??cie wieloryby s? teraz obj?te niemal ca?kowit? ochron? i ich populacja powoli wzrasta.

Dzisiaj Bo?e Narodzenie! Z tej okazji nasi kucharze przygotowuj? specjaln?, sze?ciodaniow? ?wi?teczn? kolacj?.


Do początku

Poprzednia strona
 1 2 3 4 5 6 7 8 9 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Tego autora: Trekking do bazy pod Everestem Kilimand?aro Góra Ko?ciuszki   Pozostałe...

Opracowanie: Jakub Terakowski
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2001-03-04