Wycieczka turystyczna na Antarktyd? kosztuje naprawd? sporo. Ja mia?em szcz??cie. Latem 1991/1992 by?em tam s?u?bowo - jako uczestnik XVI Wyprawy Antarktycznej Polskiej Akademii Nauk. Wtedy nie tylko nie zap?aci?em za wyjazd, lecz nawet troch? zarobi?em. A w grudniu 2000 r. pojecha?em na Antarktyd? zaproszony przez "znajom?" holendersk? firm? Oceanwide Expeditions, specjalizuj?c? si? w polarnych wycieczkach. Zap?aci?em tylko za przelot do Ushuaia i z powrotem. Natomiast ca?y mój udzia? w antarktycznym rejsie turystycznym sfinansowa?a wspomniana firma.
Miejsce w kabinie (dwuosobowej, z w?asnymi sanitariatami), gdzie zosta?em zakwaterowany bezp?atnie, kosztowa?o - wed?ug katalogu - oko?o 5000 USD. Trudno mi by?o nie skorzysta? z tego zaproszenia.
Pracownicy stacji polarnych zazwyczaj znaj? doskonale tylko najbli?sz? okolic? bazy. Tury?ci natomiast zwiedzaj? bardzo pobie?nie wy??cznie najciekawsze miejsca. I tu znowu mia?em szcz??cie. Pracuj?c w Polskiej Stacji Antarktycznej im. H. Arctowskiego, dok?adnie pozna?em rejon naszej bazy, a uczestnicz?c w rejsie turystycznym, mog?em zobaczy? kilkana?cie niezwyk?ych miejsc w Archipelagu Szetlandów Po?udniowych oraz na Pó?wyspie Antarktycznym i okolicznych wyspach.
Serdecznie zapraszam do lektury mojego "Dziennika Podró?y", zawieraj?cego relacj? z antarktycznego rejsu turystycznego.
18.12.2000
Ushuaia: 54° 48' S, 68° 18' W
Ushuaia! Nadal doskonale pami?tam moment, gdy dziewi?? lat temu pierwszy raz zobaczy?em to niezwykle malowniczo po?o?one miasteczko. Dzikie grzbiety Andów rozci?gaj?ce si? na niemal ca?ej d?ugo?ci Ameryki Po?udniowej, gwa?townie "spadaj?" do morza w?a?nie tutaj - na po?udniowym kra?cu Chile i Argentyny. Przybywaj?c do Ushuaia samolotem, mo?na szczególnie wyra?nie zobaczy? raptowne zmiany ukszta?towania terenu i zaskakuj?ce kontrasty. Po czterech godzinach lotu z Buenos Aires ponad p?askim, suchym pasmem argenty?skich pampasów oraz Patagonii, samolot wznosi si? nad pokryte ?niegiem i lodem wysokie szczyty, by nieoczekiwanie "podej??" do l?dowania w Ushuaia, na efektownym pasie lotniska po?o?onego nad samym Kana?em Beagle'a.
W Ushuaia mieszka obecnie oko?o 45 tys. ludzi, a liczba mieszka?ców wzrasta gwa?townie. Gdy by?em tam w 1991 roku, czu?em jeszcze nastrój "zagubienia na ko?cu ?wiata". Teraz to "zagubienie" jest umiej?tnie wykorzystywan? i podkre?lan? atrakcj? turystyczn?. Co bynajmniej nie oznacza, i? Ushuaia przesta?o by? fascynuj?ce. Po prostu zmieni?o si?. To chyba naturalne. Jest tam obecnie du?y port wolnoc?owy i spore lotnisko, rozbudowane w 1993 roku. A Ushuaia znane jest w Argentynie zarówno z po?owu krabów, jak i z produkcji nowoczesnego sprz?tu elektronicznego. Po dobrych drogach je?d?? drogie samochody, a w?ród nowych zabudowa? trudno szuka? zabytków. Jednym z niewielu jest po?o?ony na prawo od portu pi?kny, drewniany budynek Casa Beban. Jednak Ushuaia ma teraz przede wszystkim atmosfer? miasteczka turystycznego.
Opuszczam go?cinne progi schroniska m?odzie?owego Torre al Sur, w którym sp?dzi?em kilka mi?ych dni, oczekuj?c na statek. Z my?l? bowiem o zwiedzaniu okolicy, przylecia?em tutaj ju? 14. grudnia wieczorem. Ogrody wokó? domów w Ushuaia zachwycaj?, b?yszcz?c wszystkimi kolorami rosn?cych tam kwiatów, chocia? dzisiejszy dzie?, jak na ?rodek lata, jest wyj?tkowo zimny i deszczowy. A pokryte ?niegiem stoki gór wznosz?cych si? ponad Ushuaia przypominaj?, ?e zima trwa tam d?ugo. W drodze do portu postanawiam sprawdzi? moj? elektroniczn? skrzynk? pocztow?. Nigdzie na ?wiecie nie widzia?em tylu kawiarenek internetowych! Wst?puj? do jednej z nich. Czeka na mnie kilka e-maili. Ostatni z nich wys?any zosta? z Polski dzisiaj, o godzinie 12.00. Patrz? na zegarek. Dochodzi godzina 11.00. Dosta?em zatem list, który jak gdyby nie zosta? jeszcze napisany. List, którego jeszcze nie ma. List z przysz?o?ci. To niezwyk?e, bowiem tradycyjne listy zawsze by?y echem przesz?o?ci.