17.03.2002
Piotrek chce omlet na ?niadanie.
Oko?o po?udnia jeste?my po ?niadaniu.
Jedziemy na pla?? - 8 mila. Wulkaniczny piasek ma kolor czekolady,
fale w oceanie pozwalaj? p?ywa?. Decydujemy si? zosta? dzie? d?u?ej.
(...)
18.03.2002
Rano ledwo zwlekli?my si? z ?ó?ek. Pojechali?my na pla?? (mila 11) - miejsce
dla bia?ych, zadbane i czyste, mi?e, bo puste.
Z mili 11 przeszli?my na mil? 8, ogl?daj?c po drodze rzek? zastyg?ej lawy po
erupcji Mt. Cameroon kilka lat temu, przeprawiaj?c si? przez rw?ce rzeczki
wpadaj?ce do oceanu i popijaj?c pyszne wino palmowe, którym pocz?stowali nas
miejscowi pla?owicze.
Po kolacji na 8 mili wrócili?my w kompletnych ciemno?ciach do Limbe.
W mie?cie znowu nie by?o pr?du.
19.03.2002
Jedziemy do Mundemby (brama do Korup National Park), z przesiadk? w Kumbie.
Oczywi?cie, wyruszamy pó?no wi?c podró? zajmuje ca?y dzie?.
W Martha Guest House dostajemy do dyspozycji apartament z pralk? (nie
dzia?a) i lodówk? (podgrzewa). Wieczorem pot??na burza; troch? to nas
niepokoi, bo jutro mamy i?? do lasu
tropikalnego.
20.03.2002
Od samego rana rozpoczynamy za?atwianie wycieczki. Grzecznie wys?uchujemy
przemówienia jednego z pracowników na temat historii parku, ze spokojem
przyjmujemy wiadomo??, ?e by? mo?e nie zobaczymy ?adnych zwierz?t.
Po uiszczeniu op?aty (35 000 CFA od pary) oko?o 11 ruszamy w g?szcz. Nasz
przewodnik, Gabriel, jest bardzo mi?y i skrupulatny (podczas wycieczki
pokazuje nam ka?d? ?abk? i motylka). Wilgotno?? wydaje si? by? mniejsza ni?
w Tai, ale i tak sp?ywamy potem.
Trasa jest dosy? przyjemna, udaje si? nam j? pokona? such? nog? i docieramy
na miejsce noclegu ok. 17.00.
W godzin? pó?niej bierzemy k?piel w strugach deszczu, który pada ca?? noc.
Dach w naszym domku przecieka...
21.03.2002
Przed nami d?uga droga powrotna. Wyruszamy o 9.00, a ju? o 15.00 idziemy w
strugach deszczu w towarzystwie Nigeryjczyków, którzy przez park w?druj? dwa
dni, aby dosta? si? do Kamerunu.
22.03.2002
Taksówka do Kumby, stamt?d do Baffousam. Docieramy na miejsce po pó?nocy i
jeszcze przez godzin? szukamy hotelu.
Oko?o drugiej w nocy k?adziemy si? spa? w tutejszym Holiday Inn.
23.03.2002
Wycieczki po okolicznych chefferie - siedzibach szefów wiosek.
W Bandjoun bardzo ?adna, ?wie?o odbudowana po niedawnym po?arze. Szkoda
tylko, ?e gdzieniegdzie spod bambusowych ?cian wystaje beton.
W Bangangte kompletne fiasko: stra?nik wyci?ga od nas kas? zaraz po wej?ciu,
po
czym mówi, ?e nie mo?emy nic ju? zobaczy?, bo jest zbyt pó?no.
Zdaje si? nie rozumie?, ?e czujemy si? oszukani, bo przecie? pieni?dze to
by? dobrowolny datek, a nie op?ata za wej?cie.
Wieczorem odkrywamy fantastyczn? uliczk? barów i klubów, gdzie
ludzie w
ka?dym wieku ta?cz? niezmordowani w rytm og?uszaj?cej muzyki.