27.02.2002
Dzi? jedziemy do Parku Waza. Przedwczoraj ustalili?my cen? i warunki z bia??
kobiet? prowadz?c? ekskluzywne getto dla europejskich turystów.
O godzinie 6.00 wyruszamy nasz? toyot?. Do?? dziwnie si? czujemy, jad?c z
zawrotn? pr?dko?ci?, nie zwracaj?c uwagi na checkpointy, popsute minibusy,
czekaj?ce na okazj? kobiety etc. Po drodze mijamy kolumny objuczonych
kanistrami rowerzystów, d?wigaj?cych benzyn? przemycan? z Nigerii.
W parku po uiszczeniu op?at za wjazd dostajemy starego przewodnika z mocno
zaawansowanym szkorbutem i powa?nym zezem. Przewodnik ma powa?ne problemy z
wypatrzeniem zwierz?t, na szcz??cie nasz kierowca Jean Paul by? tu tyle
razy, ?e sam z powodzeniem móg?by pracowa? w parku.
Na pocz?tku
natykamy si? na trzy doros?e i jednego ma?ego s?onia.
Towarzystwo jest agresywne i co chwila który? z doros?ych próbuje atakowa?
nasz samochód.
Po jakim? czasie jedziemy dalej. Widzimy antylopy, ma?py oraz ponuraki
marabuty. Ale nas interesuj? ?yrafy, których podobno jest tu mnóstwo i nie
ma ?adnego problemu z ich znalezieniem. Po kilku rozpaczliwych godzinach
poszukiwa? nasz przewodnik zatrzymuje ka?dy napotkany samochód z turystami,
aby dowiedzie? si?, gdzie je znale??.
Wreszcie Jean Paul dostrzega dwie sztuki, do których udaje nam si? podej??
na
ok. 10 m.
W tym czasie do stawu niedaleko podchodzi pi?tna?cie innych, wi?c z rado?ci?
idziemy je podgl?da?, jak zabawnie rozchylaj? nogi, by zanurzy? pysk w
wodzie.
Do bajora nadci?ga równie? gromadka strusi, jednak gdy zauwa?aj? nasz?
obecno??, w panice rzucaj? si? do ucieczki.
Szcz??liwi wracamy do Maroua.
28.02.2002
Wyjazd do Rhumsiki: najpierw jedziemy do Mokolo (tylko kilka checkpointów).
W Mokolo stoi pusty minibus do Rhumsiki, którego kierowca chce 3000 CFA od
osoby (normalna cena 1500 CFA).
Gdy po godzinie w ko?cu si? zape?nia, mówimy mu, ?e p?acimy normaln? cen?.
Bezczelny kierowca chce wi?cej, wi?c nie jedziemy; nasze baga?e l?duj? na
piasku, a samochód odje?d?a.
Po chwili wraca jednak pomocnik kierowcy; wiadomo przecie?, ?e minibus z
pustymi miejscami nie odjedzie...
W Rhumsiki od razu otacza nas t?um przewodników, sprzedawców etc.
(Louis
XIV, Juliusz Cezar, Michael Jordan).
Instalujemy si? w Auberge La Casserole (cena 4000 CFA po krótkiej
dyskusji).
01.03.2002
Rano wyruszamy na poszukiwanie ?niadania (tradycyjnie szukamy miejsc, gdzie
jedz? miejscowi).
Dosy? trudne to zadanie: w trzecim z kolei sklepie znajdujemy w ko?cu chleb
z Nigerii, ale, niestety, sple?nia?y.
Decydujemy si? wi?c na kaw? zbo?ow? z ciasteczkami z fasoli, jedyne danie
?niadaniowe w Rhumsiki.
Po posi?ku idziemy na wycieczk? do pobliskiej doliny z przewodnikiem
- Vendim (Juliusz Cezar).
Krajobraz jak z filmu grozy; pomi?dzy tradycyjnymi pagórkami stercz? bardzo
wysokie kominy wulkaniczne o pionowych zboczach i niedu?ej ?rednicy.
Tutejsi ludzie s? bardzo przyja?ni. Odwiedzamy kilka domostw (mi?dzy innymi
lokalnego my?liwego, który zosta? sam, bo jego ?ona musia?a i?? do
pobliskiej
Nigerii do lokalnego medyka, bowiem w dziecko wst?pi? diabe?).
Rozmawiamy z naszym przewodnikiem Vendim o nim i jego
rodzinie: ?yje razem z matk? i rodze?stwem w domu ojca, który jednak
interesuje si? tylko swoj? pierwsz? ?on?. Dwie siostry ch?opca s? ju?
m??atkami (pi?tnastolatka od pó?tora roku).
Wieczorem idziemy na przepyszn? kolacj? do Kodjiego - przemi?ego i
bardzo inteligentnego cz?owieka, który poza lokalnymi uk?adami za?o?y? swoj?
ubog?, ale wy?mienit? restauracyjk? poza centrum wioski.
Siedzimy u niego do pó?na w nocy, d?ugo rozmawiaj?c. Z Vendim i jego koleg?
uzgadniamy tras? jutrzejszej wycieczki.