13.03.2002
Wioska okazuje si? bardzo malownicza i uporz?dkowana, pla?a czysta i ?adna,
ludzie mili i nienatr?tni. Mamy tylko dwa problemy: jak zdoby? co? na
?niadanie (stara bu?ka, zgni?e pomidory i cebula) i sk?d wzi?? wod? do
mycia.
Poza tym jest sielankowo, byczymy si? na pla?y i nawet niespecjalnie chce
nam si? spacerowa?.
14.03.2002
Zach?ceni wczorajsz? kolacj?, postanawiamy zosta? jeszcze jeden dzie? i
uda? si? na wycieczk?.
We wsi nie ma ju? jednak nic do jedzenia. Gdy w po?udnie jeste?my ju?
zupe?nie zrezygnowani, zdarza si? cud: przyje?d?a samochód dostawczy z fur?
bagietek i jajek.
Potem - przyjemny
spacer po pla?y i powrót w strugach deszczu.
K?piemy si? przed domem, a na kolacj? idziemy w strojach
k?pielowych.
15.03.2002
Planowana pobudka o 5 rano nie wypali?a, ale na szcz??cie obudzi? nas
tubylec. Pakowanie w ciemno?ciach i o 6 jeste?my na drodze.
O 7 przyje?d?a taxi brusse. Niestety, jest wi?cej pasa?erów ni? miejsc.
Pojawia si? jednak has?o: wszyscy jad?, wi?c na kolanach Paw?a l?duje
sympatyczna pani (na oko 100 kg).
W Kribi po znalezieniu hotelu ruszamy obejrze? wodospady. Tu rzuca
si? na nas t?um przewo?ników, chc?cych zawie?? nas pirog? do wioski
Pigmejów.
Wioska jest malutka, mieszka?cy lekko podpici i chciwie patrz?cy na nasze
kieszenie: przyje?d?a tu du?o turystów...
Wracamy, kupuj?c krewetki, które zjemy na pla?y.
W drodze powrotnej
do Kribi zatrzymuj? nas ?o?nierze i mimo protestów
kierowcy ?aduj? nam do taksówki popsuty motor wojskowy, demoluj?c wn?trze
samochodu. Je?li nie zawieziemy go na posterunek w Kribi kierowca, straci
licencj?...
16.03.2002
Znowu nie udaje nam si? rano wsta? i ca?y dzie? sp?dzamy na podró?y do
Limbe. Miasto jest imponuj?ce - po?o?one mi?dzy wzgórzami wpada do oceanu,
w?ród bujnej zieleni d?ungli.
W lokalnej restauracji (no sign) Pawe? zamawia szczura.
W night clubie obok hotelu wieczorem koncert i zabawa (m?ode atrakcyjne,
sk?po ubrane dziewczyny oraz opa?li m??czy?ni ta?cz?
prowokacyjnie).