24-25.02.2002
Do?? trudno dosta? si? na dworzec do Banki: ma?o kto mówi po angielsku, wi?c
najpierw mototaxi wywo?? nas poza miasto na jaki? inny lorry moto park.
Wracamy na Banki Station, gdzie do?? szybko zape?nia si? taksówka; ruszamy
do granicy. Po drodze mnóstwo checkpointów, ale znudzeni ?o?nierze z
karabinami i granatnikami siedz? bez ruchu w cieniu, wi?c podró? trwa
krótko.
W Banki bierzemy mototaxi do przej?cia granicznego. Nieprzytomni
taksówkarze
wioz? nas od razu do Kamerunu. Musimy im przypomnie?, ?e obowi?zuje nas
odprawa celna, wi?c wracamy do posterunku nigeryjskiego. Granic?
przekraczamy
bez problemu, cho? celnik kameru?ski bardzo uwa?nie sprawdza nasze
paszporty.
Na szcz??cie wizy s? jeszcze wa?ne trzy dni. Wsiadamy do minibusa do Maroua
i po 60 kilometrach, 6 kontrolach policyjnych, jednej gumie i trzech
godzinach podró?y docieramy do celu.
Instalujemy si? w Campemant Bossou - bardzo przyjemne bungalowy, g?ównie na
godziny.
Wieczorem poznajemy holenderskiego antropologa, który przekazuje nam
wiele cennych informacji o regionie ("Lonely planet" okazuje si? do??
ubogi). Odkrywamy te? niesamowit? ulic?, na której kobiety sprzedaj? bardzo
dobre ryby,
przyrz?dzane tak jak w maquis na Wybrze?u Ko?ci S?oniowej.
26.02.2002
Jedziemy do Pouss, wioski le??cej na granicy z Czadem, gdzie dzi? jest dzie?
targowy. Nasz kierowca jest skner?: omijamy wszystkie checkpointy (z okazji
targu w Pouss jest ich dzi? bardzo du?o), jad?c po koronkowej sieci dró?ek,
które kierowcy wyje?dzili, aby zaoszcz?dzi? na ?apówkach. Poza tym ku
uciesze
wszystkich pasa?erów gnieciemy si? w cztery osoby na przednim siedzeniu.
Mi?y sknera zatrzymuje si? po drodze, aby pokaza? nam hipopotamy. Najwi?ksz?
frajd? sprawia to dwóm dziewczynkom, jednak to od nas kierowca chce 1000 CFA
za nadprogramowy postój. Kwitujemy to ?miechem.
W Pouss wielki, kolorowy targ. Chodzimy, próbujemy, ogl?damy.
Pó?niej jedziemy mototaxi nad rzek?, aby jeszcze raz odwiedzi? hipopotamy.
Jednak gdy dowiadujemy si?, ?e trzy miesi?ce temu jeden z nich zabi? rybaka
(pochowano go tu? obok, pod s?upem elektrycznym, a nie w domu, aby nie
przysz?y
po trupa), rezygnujemy z wycieczki pirog?.
Powrót do Maroua
trwa jakie? pi?? godzin (dwie godziny oczekiwania na
zape?nienie si? minibusa i trzy godziny drogi).