W Thintoulous
zwiedzamy dom obecnego ministra turystyki Nigru. Jeszcze kilka
lat temu pan minister dowodzi? rebeli? tuaresk?, a po podpisaniu pokoju wraz
z kolegami ?o?nierzami zaj?? si? zarabianiem szmalu na turystach. Ci z
rebeliantów, którzy nie za?apali si? na podzia? ?upów, po wojnie zostali
bandytami i
?yj? z napadów na samochody takie jak nasz. Na szcz??cie podczas rebelii
Youssouf by? odpowiedzialny za napady na wojskowe samochody (z dum? wylicza,
jakie mia? karabiny), wi?c wie, jak zadba? o nasze bezpiecze?stwo (gaszenie
ognisk chwil? po zmroku, noclegi w ukrytych miejscach etc.)
Po drodze spotykamy
nieszcz?snych Francuzów, którym popsu? si? samochód
(rano trzeba ich odwie?? do Timii).
?pimy w namiotach lub przed nimi, chocia? noce s? mro?ne. Ostatniej
nocy na
horyzoncie rozb?ys?y ?wiat?a samochodów nadci?gaj?cych od strony drogi.
Nastraszeni opowie?ciami Youssoufa o jego przygodach zastygli?my w bezruchu.
Podobnie Youssouf i Suliman. Trzy samochody podjecha?y do naszego
obozowiska, zatrzyma?y si? przed
namiotem Francuzów nie gasz?c ?wiate? i parali?uj?c Anneflo i Theo, po czym
powoli odjecha?y. Youssouf twierdzi?, ?e to prawdopodobnie minister
turystyki na wycieczce...
Siódmego dnia docieramy do Agadezu wyko?czeni podró??, zasmarkani po pas.
Trudno sobie wyobrazi? siedmiodniow? podró? do Libii w warunkach du?o
gorszych od naszych, na któr? decyduj? si? Nigeryjczycy...
15.02.2002
Sprawdzamy na gare routiere mo?liwo?? dojazdu do Zinder. Okazuje si?, ?e
codziennie odje?d?aj? 4x4 (7500 CFA).
Anneflo jest chora i le?y w hotelu, a my z Theo zwiedzamy miasto.
Wieczór sp?dzamy w Hotelu du Sahara - miejscu, w którym mieszkaj?
Nigeryjczycy w drodze do Libii (pó?niej cz??? z nich jedzie do Europy)
oraz nigeryjskie dziwki. Poznajemy tajemniczego Victora - handlarza
diamentami, z?otem i kokain? oraz
nieprawdopodobnie na?pan? panienk? (...)
16.02.2002
Rano próbujemy wspi?? si? na meczet. Otacza nas t?um naci?gaczy, ??daj?cych
horrendalnych op?at. Odpuszczamy.
Idziemy znowu na spacer po Vieux Quartier (starówka). Nasze kroki
kierujemy prosto do domu, w którym byli?my wczoraj, ale nie
chcieli?my zap?aci? za wej?cie. Dzi? nam si? odmieni?o. Okazuje si?, ?e
wycieczka by?a warta 1500 CFA/os. Jest to dom z pocz?tku
dwudziestego wieku, zachowany w stanie niezmienionym i konserwowany przez
mieszka?ców. Styl suda?ski w czystej formie. W jego ozdobnych wn?trzach
rozpoznajemy, ?e to tu kr?cone by?o "Pod
os?on? nieba", co potwierdza w?a?ciciel.