Wracamy to guesthousu, którego w?a?ciciele mówi?, ?e pami?taj? Piotrka i Dominik? mieszkaj?cych tu w zesz?ym roku w bibliotece, ciekawe, czy to prawda. Chwil? pó?niej ?apiemy okazj? do Mole Game Reserve: samochód rz?dowy z Bole z panem szych? jad?cym na inspekcj? (piwo) do parku. W parku okazuje si?, ?e jest du?o wolnych pokoi, cho? przez telefon mówiono nam, ?e nie ma wolnych miejsc. Jest bardzo przyjemnie: basen z widokiem na staw, z którego jeden smutny s?o? przez dwie godziny pije wod?, ma?py olbrzymy, bez ?enady wyrywaj? jedzenie. Tu w?a?nie mamy sp?dzi? Wigili?.
24.12.2001
Pobudka o 6.00. Pierwszy raz widzimy Afryk? o tej porze. Jest bardzo przyjemnie, ch?odno i rze?ko. Przygotowujemy si? do spaceru po parku. Na tarasie ha?asuj? ma?py, tu? obok pas? si? gu?ce. Przewodnik, Suliman Jacob, jest niezbyt kumaty, nie umie dotrze? w ciekawe miejsca, wi?c b??kamy si? w porannym s?o?cu pomi?dzy antylopami i dzikimi ?winiami. Po dwóch godzinach wracamy na ?niadanie i do godziny 14.00 leniuchujemy przy basenie, popijaj?c piwko i spogl?daj?c na wildlife przychodz?cy do wodopoju. Nawi?zujemy towarzyskie kontakty, co owocuje zaproszeniem do Lome!
Po po?udniu przechadzka po wsi przewodników - nic ciekawego. Ma?py znowu okupuj? okolic? hotelu. O 15.30 stawiamy si? w recepcji - chcemy i?? na spacer. Niestety, nie poinformowali?my o naszym pomy?le przewodnika i nie ma nikogo, kto mo?e z nami i??. Ju? chcieli?my zrezygnowa?, gdy nagle na horyzoncie pojawi?y si? s?onie: dziesi?? sztuk, olbrzymy k?pi?ce si? w sadzawce. Posy?amy po przewodnika i razem z nim biegniemy ogl?da? zwierzaki. Bardzo mi?y ?wi?teczny prezent. W powrotnej drodze kilka krokodyli, k?piel w basenie, niezbyt wykwintna kolacja, piwko. A co z prezentami? "?wi?ty Miko?aj" jest obecny - na ?cianie wisi nadmuchiwana zabawka. Tak czy owak, czarne dzieci chyba nie wiedz?, o co chodzi.
Po kolacji idziemy do ko?cio?a katolickiego na msz?. Jeste?my spó?nieni jak?? godzink?, ale za?apujemy si? na ostatnie pó? godziny. Msza wygl?da tak: przy wyj?ciu z ko?cio?a na posadzce ?pi? dzieci, dalej siedz? ci, którzy w ogóle nie podnosz? si? z siedze?, a pó?niej reszta. Najwa?niejsza cz??? mszy to ?piewy. Gdy nadchodzi ich pora, wszyscy podrywaj? si? jak szaleni i ruszaj? do ta?ca przed o?tarzem. Bardzo mi?a msza. Po mszy idziemy na pota?cówk? wigilijn? do Mole Museum Canteen. MC komentuje nasze poczynania na parkiecie, a nasi partnerzy nie chc? nas pu?ci? (gdy Kasia odchodzi, jej partner chce ta?czy? ze mn?). Tak oto mija Wigilia.
25.12.2001
O godzinie 5.00 pobudka, bo o tej porze odje?d?a autobus do Tamale. Z latark? szukamy autobusu, a gdy go znajdujemy, wsiadamy do zupe?nie pustego i oko?o 15 minut czekamy na kierowc?. Podró? nadzwyczaj szybka, w Tamale przesiadamy si? w trotro do Bolgatangi (Bolgi). Tu l?dujemy w misji katolickiej (taka sobie). ?azimy po mie?cie - mo?e niezbyt ?adne, ale mo?e by?. Kolacja ?wi?teczna: wy?mienite fufu u Madame Rakia. Pierwszy raz jemy dobre ghanijskie jedzenie. Po kolacji udajemy si? do hotelu Black Star, gdzie dzi? gra nasz znajomy DJ Georgio. Wy?mienita zabawa m?odej klasy ?redniej. Zasypiamy jak zabici.
26.12.2001
Przeprowadzka do Bolko Hotel (w misji katolickiej jest kongres, a poza tym dro?ej i gorzej). ?niadanie, zakupy: kosze z rafii, wycieczka do Navrongo - niezbyt ciekawe miejsce, a pó?niej do Pagi. Tu najpierw odwiedzamy staw krokodyli, które ?yj? w "przyja?ni" z lud?mi, co oznacza, ?e nie s? agresywne i mo?na z nimi robi?, co si? chce (pó?niej dowiemy si?, ?e w okolicy takich stawów jest wi?cej i nie trzeba p?aci?). Poznajemy te? pana, który za pewn? op?at? zabiera nas na wycieczk? rowerow? przez zielon? granic? w Burkinie Faso. Bardzo ?adne domki (w domkach s?siaduj?cych ze sob? mówi si? ró?nymi j?zykami). W jednym gospodarstwie umar?ych grzebie si? we wspólnej mogile na podwórku. Pan ma w swej ofercie równie? inne propozycje: mo?na np. pojecha? sobie do Game Parku w Burkinie, który podobno jest du?o lepszy od Mole. Potrzeba na to tylko wi?cej pieni?dzy, by op?aci? równie? stra? graniczn? obu krajów. Do parku jedzie si? samochodem.
W Paga zwiedzamy jeszcze pa?ac szefa wioski. (bardzo interesuj?cy: np. ?wietliki dachowe - w domach nie ma okien - zrobione s? z dzbanków pozbawionych dna i wmurowanych w dach. Gdy pada deszcz, dzbanki od góry zatyka si? standardowym wieczkiem. ?ciany barwione s? krowim ?ajnem i polerowane - wygl?daj? bardzo ?adnie). Wracamy do Bolga. Fufu u Madame Rakia troch? gorsze ni? wczoraj (za du?o ryby w zupie rybno-kurczakowej), ale za to smaczna palava soup - zupa szpinakowa. Idziemy do salonu wideo na film produkcji nigeryjskiej pod tytu?em "Last party". Bardzo interesuj?ca fabu?a i fantastyczne nag?o?nienie: Kasi? rozbola?a od niego g?owa i w kulminacyjnym momencie wyszli?my.