Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Zapiski z Bliskiego Wschodu
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

10 sierpnia 2000, czwartek. Dzie? czternasty

Rano jedziemy do Quinaitry (ruiny miasteczka u stóp Wzgórz Golan). Na trzecim wojskowym posterunku (w sumie by?o ich 6) zabieraj? nam pozwolenie i dostajemy osobist? ochron?, policjanta w cywilu, który nie spuszcza? z nas oka w Quinaitrze. Miasteczko zniszczone doszcz?tnie. Na horyzoncie izraelskie posterunki wojskowe. Nasz ochroniarz - przewodnik tendencyjnie opowiada nam, jak to Izraelczycy zniszczyli miasto. Z daleka widzimy polskich ?o?nierzy s?u??cych w misji ONZ.

Po po?udniu w czwórk? (z Gabrysiem, Cyprianem i Karolin?), ju? z worami, idziemy na dworzec z zamiarem udania si? do Bosry. Niestety, najbli?szy autobus jest dopiero o 20. Cztery godziny czekania. Na zmian? snujemy si? po okolicach dworca, robi? jeszcze kilka zdj?? starym samochodom; nuuuda.

?ycie codzienne w ruinach staro?ytnej Bosry
O 22 w Bosrze. Podobno w ruinach rzymskiego teatru jest tu hotel. Idziemy, zamkni?te. Po chwili dobijania si? do drzwi otwiera nam stró? nocny. Zaczynamy pertraktowa?. Najpierw nie chce si? zgodzi?, ?eby nas przenocowa?, po pó?godzinie ?amie si?, ale wymienia tak horrendalne sumy, ?e ho ho! (i ten jego zabawny angielski). Zaprasza nas na herbat?. Poznajemy niestworzone fakty z najnowszej historii. Wed?ug naszego gospodarza to Hitler by? dobry, a ca?? wojn? to rozp?tali ?ydzi. No có?, lepiej z nim na takie tematy nie dyskutowa?, bo do porozumienia nie dojdziemy, a spa? gdzie? trzeba.

W ko?cu pozwala nam przenocowa? na scenie amfiteatru, pod warunkiem ?e zwiniemy si? przed 6 rano. Amfiteatr jest super (podobno najlepiej zachowany amfiteatr rzymski na ?wiecie). Na dodatek ksi??yc w pe?ni ?wieci w sam ?rodek sceny. Bierzemy latarki i szukamy si? po widowni i pomieszczeniach obok. Karolina si? boi, co nas jeszcze bardziej zach?ca do zabawy - ale jeste?my okrutni. No, ale czas spa?.

11 sierpnia 2000, pi?tek. Dzie? pi?tnasty

Wstajemy o 6, ogl?damy amfiteatr i o 7 si? zwijamy. Zwiedzamy miasteczko. Moja próba zdobycia butelki wody sko?czy?a si? zaproszeniem na herbat? do gospodarzy. W ko?cu ruszamy. Ko?o budki z arbuzami jemy ?niadanie i jednocze?nie próbujemy z?apa? stopa do Dary (jest pi?tek, dzie? ?wi?ty w islamie). Karolinie i Cyprianowi si? udaje. My jedziemy busem.

W Darze bierzemy taksówk? do Ramthy (to ju? w Jordanii). Stary cadillac jest tak pot??ny, ?e wszyscy si? mie?cimy razem z plecakami (5 dolarów za wszystkich). Przej?cie przez granic? przebiega w miar? sprawnie (2 godziny, to niedu?o jak na tamte warunki). W ko?cu w Jordanii. W Ramcie bierzemy "service taxi" (taksówka 6-osobowa) do Ammanu. Przyje?d?amy na dworzec oddalony od centrum o pó? godziny drogi piechot? (oczywi?cie, idziemy pieszo). Po uci??liwych poszukiwaniach zatrzymujemy si? w Basman; hotel za 5 JD za wszystkich (1 dolar to ok. 0,7 JD). Gabry? i ja ?pimy na ziemi.

Wieczorem spacer po mie?cie. Ogólnie czy?ciej i bardziej europejsko ni? w Syrii. Wolny rynek, kantory na ka?dym kroku.

12 sierpnia 2000, sobota. Dzie? szesnasty

Po ?niadaniu jedziemy nad Morze Martwe (autobusem do Suweinah; tam jest k?pielisko, po 2,5 JD od osoby). W tym morzu si? naprawd? nie tonie. Utrzymuj?c si? w pozycji "na baczno??", unosimy si? na wodzie jak korek i woda si?ga nam do ramion. Woda ciep?a jak zupa... no i s?ona (prawie 30 procent zasolenia; Ba?tyk ma 5 promili). Dopiero tutaj docenia si? dobrodziejstwo prysznica ze s?odk? wod?; mo?na zmy? z siebie pó? kilograma soli. S?o?ce pra?y strasznie. Plecy mam spalone tak, ?e robi? mi si? p?cherzyki z wod? (ostatnio wyczyta?em, ?e to poparzenie drugiego stopnia).

Podczas drogi powrotnej gdzie? w po?owie trasy w skalnym w?wozie mijamy tablic? informuj?c?, ?e w?a?nie przekraczamy poziom morza (tak, tak; Morze Martwe jest po?o?one 392 m poni?ej poziomu morza, a Amman 770 metrów nad). Wieczorem wyruszam na miasto z zamiarem wys?ania paru e-maili. Znajduj? ca?kiem niedrog? kafejk? internetow? (1 JD za godzin?).

W przewodniku wyczytali?my, ?e Jorda?czycy to straszni telemaniacy. Do?wiadczamy tego na ka?dym kroku. W hallu naszego hotelu ca?y czas przesiaduj? i ogl?daj? telewizj?. Nale?y zwróci? uwag? na fakt, ?e drugi program telewizji jorda?skiej jest w ca?o?ci nadawany w j?zyku angielskim, tylko z arabskimi napisami... Wieczorem udaje nam si? zobaczy? kawa?ek "Star Treka".


Do początku

Poprzednia strona
 1 2 3 4 5 6 7 8 9 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Odyseja - 3200 lat pó?niej, czyli rowerem do Troi ?ladami Stasia i Nel Przewodnik Tarnów-Przemy?l-Suczawa-Bukareszt-Stambu?-Tbilisi   Pozostałe...
Tego autora: Chiny on-line Notatki z Iranu Iran. Migawki   Pozostałe...

Opracowanie: Pawe? Manczyk

Autor zaprasza na stronę: http://www.paul.z.pl
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2001-06-09