Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Notatki z Iranu
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Pucybut w Stambule
"Allah Korsun", czyli wszystko w r?kach Allacha

Taki w?a?nie napis widnieje na wszystkich tureckich autobusach. T?umaczy wszystko, co dzieje si? podczas jazdy: niesprawne hamulce, ?amanie przepisów drogowych przez kierowc?. Jak Allach pozwoli, to szcz??liwie dojedziemy do Stambu?u. Bo tak w ogóle tureckie autobusy dziel? si? na dwie kategorie: nowsze luksusowe, najcz??ciej mercedesy - s? bardzo wygodne, klima dzia?a bez zarzutu, a steward, próbuj?c by? schludnie ubrany, co chwila serwuje nam a to herbatk?, a to ciasteczko, a to pepsi. Kursuj? g?ównie jako liniowe autobusy w Turcji. Druga kategoria to starsze (równie? mercedesy, ale troch? podstarza?e) autobusy handlowo-przemytnicze. Kursuj? do Bu?garii, Rumunii i, jak si? okaza?o, równie? do Polski. Oczywi?cie, o obs?udze nie ma co marzy?.

I w?a?nie takim starociem jechali?my. Na ca?y autobus tylko czterech turystów, reszta to handlowcy bran?y tekstylno-odzie?owej. Wszyscy jad? t? tras? ju? setny raz, wiedz? kiedy i gdzie b?dzie postój, a z kierowc? s? na ty.

A co si? nas?uchali?my! O garsonkach, sukienkach wiemy prawie wszystko. Ale i tak najwi?kszy zysk jest na dresach, koniecznie adasie, najki i robaki, bro? Bo?e pumy. Na wszystko mar?a co najmniej 50 procent. Niestety, wszyscy ci ludzie bardzo du?o pal?, no bo przemytnik to bardzo nerwowy zawód. Celnicy mog? zabra? towar, a dolar ci?gle dro?eje... A na dodatek na nasze nieszcz??cie papierosy w sklepach bezc?owych na trasie s? bardzo tanie.

Dziesi?? kilometrów przed tureck? granic? w autobusie wielkie poruszenie. Zatrzymali?my si? przy sklepie z butami. Wszyscy wybiegli przepychaj?c si? niemi?osiernie. Wyszli?my i my. Same adidasy, najki i robaki nienagannie podrobione. A oni kupuj? jak szaleni. Ka?dy ju? dwie wielkie reklamówy trzyma? w r?ku, kiedy podszed?em do Grzegorza, "handlowca" z Zabrza i pytam si?, po ile te buty. On, solidnie ju? wstawiony (wszak w autobusie królowa? absolut), odkrzykn??: siedem papierów i dalej zaj?? si? przebieraniem par butów. Pó?niej w autobusie, kiedy mieli?my ju? jecha?, znowu poruszenie: jedna pani kupi?a dwa lewe adidasy. Kierowcy byli niewzruszeni. Takie scenki ogl?daj? dwa razy w miesi?cu.

Ca?? tras? jechali?my bardzo szybko, kierowca jak wariat wyprzedza? na trzeciego. Tr?bi? przy ka?dej nadarzaj?cej si? okazji (mia? klakson z melodyjk?). I w?a?nie kiedy tak jeden z kierowców wyprzedza? gdzie? w Bu?garii na w?skiej i dziurawej drodze, a kierowca ci??arówki jad?cej z naprzeciwka przechodzi? szko?? hartowania ?elaznych nerwów, jeden z turystów skwitowa?: "Allah Korsun" - wszystko w r?kach Allacha...

"Sit down, please", czyli jak dosta? wiz?

Konsulat ira?ski w Stambule znale?li?my bez problemu - wizyta w informacji turystycznej rozwi?za?a ca?y problem.

Wchodzimy. W ?rodku ch?odno, wr?cz zimno. Przy okienku pytamy o wizy turystyczne. "No problem". Osiem dni czekania. Troch? d?ugo. Obok nas stoj? Hiszpanie, równie? tym zmartwieni. "A w Erzurum?" - pytam. "Two days" - odpowiada urz?das. D?ugo si? nie zastanawiali?my. Wychodz?c dobr? nowin? przekazali?my Hiszpanom.

Po 18 godzinach jazdy autobusem wysiedli?my na dworcu autobusowym w Erzurum. Od razu wzi?li?my taryf? do konsulatu. Tam te? zimno. Sala wielko?ci sklepu spo?ywczego, w niej dwa okienka (takie jak na poczcie), mnóstwo ?awek no i petentów.

Od razu podeszli?my do okienka, wy?uszczyli?my nasz problem. Nieogolony urz?dnik wzi?? nasze paszporty i kaza? usi??? ("Sit down, please"). Podekscytowani ulokowali?my si? w ostatnim rz?dzie. By? mo?e ju? jutro b?dziemy w Iranie. Spogl?daj?cy na nas ze ?cian Chomeini, Chatamanei i Chatami jeszcze pot?gowali to uczucie.

Oj, w jakim byli?my b??dzie! Po pi?tnastu minutach przywo?ano nas do okienka i od razu nam si? dosta?o, dlaczego nie za?atwili?my wiz w Polsce. A co gorsza, poinformowano nas, ?e w Erzurum te? b?dziemy musieli czeka? osiem dni na rozpatrzenia podania, no i oczywi?cie nie gwarantuj? nam uzyskania wizy. Na pytanie, ile kosztuje wiza, kazano nam znowu usi??? ("Sit down, please"), a po nast?pnych 45 minutach wezwano ponownie - "90 dolarów" - "Aha". I znowu "Sit down, please".

Po nast?pnej pó? godzinie, kiedy w konsulacie prawie nikogo ju? nie by?o, mieli?my w r?ku wnioski wizowe. Sumiennie wypisali?my i czekali?my, a? nas wezw? ponownie. Po trzech godzinach od wej?cia do konsulatu uda?o nam si? z?o?y? wnioski o wizy turystyczne do Iranu.

 1 2 3 4 5 6 7 8 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Z Teheranu do Afganistanu Podpatrywanie Bliskiego Wschodu Iran. Migawki   Pozostałe...
Tego autora: Chiny on-line Iran. Migawki Zapiski z Bliskiego Wschodu   Pozostałe...

Opracowanie: Pawe? Manczyk

Autor zaprasza na stronę: http://www.paul.z.pl
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2002-08-04