Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Podró? po Afryce
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

W oczekiwaniu na prom sp?dzili?my w Mwanzie trzy nudne dni. Okaza?o si?, ?e prom pasa?erski jest zepsuty, musieli?my wi?c poczeka? o jeden dzie? d?u?ej na prom towarowy. W tym czasie zd??yli?my nauczy? si? na pami?? topografii Mwanzy i zaznajomi? si? ze wszystkimi sprzedawcami w Salma's Cone, kawiarence, sprzedaj?cej przepyszne soki z mango, pomara?czy, arbuzów, pasiflory i innych egzotycznych owoców. Zrobili?my sobie równie? wycieczk? na Saa Nane, niewielk? wysepk? na Jeziorze Wiktorii, po?o?on? niedaleko Mwanzy, gdzie znajduje si? rezerwat ptactwa oraz pseudo-zoo ("gdzie lew"? - pytali?my. "Lew nie ?yje". "A gdzie hiena?" "Hiena zdech?a"). Wspania?e na wyspie jest natomiast to, ?e ?yje tam sobie dziko stadko antylop (chyba impale, ale g?owy nie dam). Nikt nie wie, sk?d si? tam wzi??y, ale gdy zrobili?my sobie z Teres? spacer w g??b wyspy, nagle wy?oni?y si? zza krzaków i drzew, wprawiaj?c nas jednocze?nie w os?upienie i zachwyt. By?y niemal na wyci?gni?cie r?ki.

W ko?cu wyruszyli?my w nasz? podró? po Jeziorze Wiktorii noc?. Zaj??o nam to 16 godzin - jezioro ma oko?o 250 kilometrów d?ugo?ci i oko?o 200 kilometrów szeroko?ci.

Mwaza
Mwanza to miasto zbudowane na granitowych ska?ach i pomi?dzy nimi. Chocia? niewiele ro?lin znale?? tam mo?e podatny grunt, ca?o?? sprawia ca?kiem malownicze wra?enie - domy mieszkalne, warsztaty i sklepy dos?ownie przyklejone do ska?, które cz?sto stanowi? jedn? ze ?cian. Port Bell, przedmie?cie Kampali, stolicy Ugandy, wygl?da zaskakuj?co podobnie, z dwoma istotnymi wyj?tkami: ca?y brzeg i wszystkie pobliskie wysepki pokryte s? lasem, ziele? jest wszechobecna, a chmury wci?? kr??? nad Ugand? (w?a?nie rozpocz??a si? pora deszczowa).

Równie? tutaj procedura wizowa ograniczona by?a do minimum. Musieli?my wprawdzie nieco poczeka? na urz?dnika imigracyjnego, który spó?ni? si? do pracy, ale dalej posz?o ju? g?adko. Po ?niadaniu, na podanie którego czekali?my w pobliskiej restauracji blisko godzin?, przyjechali?my do Backpackers' Hostel na przedmie?ciach Kampali. To doskona?e miejsce dla wszystkich turystów, pieszych i zmotoryzowanych, i gor?co je polecam. Kemping, dostosowany zarówno do potrzeb pieszych trampów, jak i wieloosobowych grup poruszaj?cych si? du?ymi ci??arówkami, prowadzony jest przez osiad?ego tu Anglika, Paula. Posiada doskona?e zaplecze. S? tu trzy prysznice z gor?c? wod?, dwie umywalki tak?e z gor?c? wod? do mycia i trzy do prania. Jest kuchnia, która gotuje tak smaczne posi?ki, ?e zawsze wychodzi?em z jadalni syty, nawet przepe?niony. Jest bar, w którym mo?na napi? si? drinka. Jest stó? bilardowy, jest telewizja (satelitarna, cyfrowa, stereofoniczna!). Jest telefon, z którego mo?na zadzwoni? na ca?y ?wiat. Wkrótce b?dzie stawik z rybkami i fontanna (bez ?artów!). Wszystko by?o wspania?e, atmosfera spokoju i relaksu unosi si? nad ca?ym kempingiem; spotkali?my wielu turystów z Europy i Stanów Zjednoczonych oraz wielu niezwykle grzecznych, przyjaznych i zawsze u?miechni?tych Ugandyjczyków. Tak by?o a? do nocy. Ledwie zasn?li?my w naszych namiotach, gdy rozszala?a si? burza tak gwa?towna, ?e musieli?my si? ca?kowicie obudzi?, by przytrzymywa? namioty i uchroni? je przed zawaleniem lub rozdarciem. Ja mia?em wi?cej szcz??cia: wej?cie do mojego namiotu usytuowane by?o na zawietrznej, wi?c za bardzo nie zmok?em. Teresa by?a w op?akanym stanie: nie tylko wej?cie jej namiotu wychodzi?o wprost na wiatr, ale oprócz tego zapomnia?a za?o?y? daszek!! Rezultat: trz?s?c si? jak osika, maj?c wszystko w namiocie kompletnie przemoczone i ka?u?? wody na pod?odze, trzyma?a si? kurczowo namiotu i modli?a, ?eby burza si? sko?czy?a. W ko?cu przycich?o, ale dok?adne wysuszenie wszystkiego zaj??o Teresie dwa i pó? dnia.

Mwaza. Autor nad Jeziorem Wiktorii
Nast?pnego ranka, po rewelacyjnym ?niadaniu (jak ju? wspomnia?em, posi?ki w Backpackers' by?y zawsze przepyszne), pojechali?my do Entebbe, by zobaczy? s?ynny ogród botaniczny. Jest to mieszanina lasu tropikalnego, ogrodów i eksperymentalnych dzia?ek uprawnych. To tu w?a?nie nakr?cono pierwszy w historii film o Tarzanie. W ogrodzie naliczyli?my ponad 10 gatunków samych tylko drzew palmowych. Bardzo krótkich, nie wy?szych ni? dwa metry, i nadzwyczaj wysokich, na 30 czy 40 metrów. Grubych i w?skich, z ciemn? i jasn? kor?, z li??mi g?adkimi i postrz?pionymi. Oprócz tego mnóstwo innych drzew i krzewów z ró?nych stron ?wiata, g?ównie tropikalnych. Jest te? tam miniaturowy las deszczowy, zwany domem paj?ków, z racji zamieszkiwania tej cz??ci ogrodu przez niezliczon? ilo?? tych stworze?, od ca?kiem malutkich, nie wi?kszych ni? g?ówka zapa?ki, a? po du?e jak pó? mojej pi??ci.


Do początku

Poprzednia strona
 ...4 5 6 7 8 9 10 11 12 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Afryka dla pocz?tkuj?cych - Pó?nocna Tanzania i Zanzibar 2005 Droga przez malari? Afryka Wschodnia   Pozostałe...

Opracowanie: Wojciech Bobilewicz
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2000-07-14