Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Odkrywanie Ameryki - zachodnie wybrze?e Stanów Zjednoczonych
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

14 sierpnia, sobota

Drugi dzie? wyprawy. Wstajemy skoro ?wit (5.30) i naprawd? si? dziwi?, ?e jeste?my tacy dzielni. Ciekawe, ?e nigdy nie wpad?em na to na wakacjach w Polsce! Robimy ?niadanie (po kromce z bolony - to taka mortadela). Tylko ja jestem ?ar?ok i zjadam dwie kromki. Nigdy nie przypuszcza?em, ?e mo?na je?? tak ma?o do samego obiadu! Po ?niadaniu szybko jedziemy na szlak - wchodzimy na Angels Landing. Wed?ug przewodnika to tylko 4 godziny marszu, ale raczej dla ludzi, którzy nie maj? l?ku wysoko?ci. Czyli w?a?nie dla nas, dzielnych globtroterów, którzy zaprawieni na Orlej Perci nie l?kaj? si? niczego. Na pocz?tku idzie si? chodnikiem (!) wylanym z czerwonego betonu, dopiero w po?owie drogi do szczytu chodnik zamienia si? w zwyczajn? ?cie?k?. Za chwil? droga si? zw??a, a po obu stronach wida? pot??ne przepa?ci. "No tak, moja mama by tu nie przysz?a" - powtarzaj? Ania i Piotrek, a maja mama powiedzia?a to samo, kiedy zobaczy?a zdj?cia. Przed szczytem spotykamy Czechów (bracia S?owianie!), wi?c rozmawiamy chwil? w najlepsze. A na samym szczycie s?yszymy wyra?ne "cze??". To Gosia i Agnieszka (chyba) z Krakowa. S? w Stanach od roku i za 2 tygodnie wracaj? do kraju. No prosz?, nasi s? wsz?dzie!

Z Angels Landing rozpo?cieraj? si? rewelacyjne widoki i jest naprawd? wysoko! Doskona?e miejsce na zdj?cia, wi?c pstrykamy jak Japo?czycy. Z powrotem zbiegamy po grani (dla nas, starych górali, to "piece of cake", nie tak jak dla hamburgero?erców). Na dole ju? jedziemy do restauracji w miasteczku Springdale. Za 8-10 USD zjadamy obiad, dochodz?c do wniosku, ?e mo?e to najgorsze nie by?o, ale na przysz?o?? mo?na zadowoli? si? czym?, czego wspó?czynnik "value to money" b?dzie znacznie korzystniejszy.

Popo?udnie to w zasadzie przeja?d?ka od jednego punktu widokowego w Zion Canyon do drugiego, troch? fotek i powrót na kemping. Po drodze do wschodniego wyj?cia z parku przeje?d?a si? przez tunel o d?ugo?ci 1 mili, a tak?e przez cz??? parku, która wygl?da zupe?nie inaczej ni? Zion Canyon. Tutaj ska?y s? ni?sze, zbocza znacznie ?agodniejsze, ale za to poryte niczym rylcem w poziome czy te? pionowe rysy. Jaki dziwny musia? by? ten lodowiec! Bardzo dobrze chodzi si? po tych ska?kach, kiedy jest sucho buty trzymaj? si? pod?o?a niczym papieru ?ciernego. Nie ma tu wprawdzie szlaków, ale co kilkaset metrów przy drodze s? zatoczki na samochody, wi?c ludzie zatrzymuj? si?, by popatrze? na ten cud natury. Znów robimy zdj?cia i wracamy na kemping. W ten sposób min?? dzie? drugi.

15 sierpnia, niedziela

To trzeci dzie? wyprawy. Tradycyjnie wstajemy rano i wracamy do Zion Canyon zobaczy? Temple of Sinawa. Tym razem nie b?dziemy si? wspina?, ale brodzi? w rzece. Idziemy do Narrows - to takie miejsce, gdzie dolina p?yn?cej przez park Virgin River zw??a si? do 6 metrów, rzeka wype?nia ca?kowicie dno doliny, a ska?y po obu stronach wznosz? si? pionowo na oko?o 240 metrów. Na pocz?tku Riverside Walk wydaje si? by? miejscem bardzo ?atwym i przyjemnym, tym bardziej ?e, oczywi?cie, jest chodnik. Po jakim? czasie chodnik si? ko?czy, a my wchodzimy (na boso) do rzeki. Ale? niewygodnie si? tam chodzi bez butów! Na przysz?o?? warto zabra? jakie? trampki. Najpierw jest po kostki, potem po kolana i wy?ej. W pewnym momencie dochodzimy do miejsca, w którym robi si? g??boko do pasa. No to pasujemy, cho? cz??? z naszej czwórki z b?yskiem w oczach spogl?da w gór? rzeki. Dopiero pó?niej dowiadujemy si?, ?e miejscami rzeka si?ga a? po szyj?, wi?c raczej bez lepszego wyposa?enia i tak nie doszliby?my do samego Narrows. Raczej nie warto si? tam wybiera?, je?li zanosi si? na zmian? pogody. Gdy pada deszcz, poziom wody w rzece momentalnie si? podnosi, a poniewa? nie ma gdzie ucieka? (po bokach ska?y s? ?liskie i pionowe), ?mia?ków, niekoniecznie ?ywych, wynosz? stamt?d od czasu do czasu ratownicy.

Po wyj?ciu z Virgin Rivers wyje?d?amy z Zion. Jedziemy do kolejnego parku - Bryce Canyon. Kilka mil za parkiem krajobraz staje si? p?aski i nieco monotonny. A? trudno uwierzy?, ?e jeszcze przed chwil? mieli?my przed oczami takie niesamowite widoki, formy skalne, w?wozy. Po kilku godzinach jazdy (po drodze spotyka nas burza z gradem - dobrze, ?e nie jeste?my w Narrows!) przez bezludne tereny doje?d?amy do Red Canyon. Chyba nigdzie w przewodnikach o tym nie pisz?, a jest to tak urocze miejsce, ?e trudno nie zatrzyma? samochodu i nie wdrapa? si? na wznosz?ce si? przy drodze górki. Zajmuje nam to oko?o 40 minut. Za nami wchodz? kolejni ludzie (mama mia - to W?osi!). Niesamowito?? tego miejsca polega przede wszystkim na barwie ska? - odcieniach czerwieni. W wyniku erozji z mi?kkiego piaskowca powsta?y formy skalne, które wznosz? si? nad okolic?. To przedsmak tego, co czeka nas w Bryce Canyon.


Do początku

Poprzednia strona
 1 2 3 4 5 6 7 8 9... 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Atlanta - stolica Georgii Na szczyt King's Peak Bluegrass   Pozostałe...
Tego autora: Zachodnie wybrze?e Stanów Zjednoczonych - informacje praktyczne

Tekst: Roman Rutecki
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2000-02-06