Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Do Lwowa przez Czarnohor?
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Wej?cie na Turku?
Faktycznie, gdzie? za minut? nadjecha? pojazd, który po paru g??bszych mo?na by nazwa? autobusem. Na nasze pytanie o dalsze po??czenia kierowca powiedzia?, ?e zaraz po przyje?dzie do Werchowyny b?dzie lecia? autobus na Kosów, a stamt?d to ju? rzut kamieniem do Ko?omyi. Nam w to graj, zatem zapakowali?my si? do pojazdu i ju? po paru minutach byli?my na dworcu autobusowym w Werchowynie. Troch? zaniepokoi? nas fakt, ?e dworzec by? zamkni?ty na g?ucho. Przy wej?ciu wisia?a wielka k?ódka. Ale po chwili spostrzegli?my innych oczekuj?cych, którzy potwierdzili, ?e czekaj? te? na autobus do Kosowa. Mija?y minuty, kwadranse, a autobusu jak nie by?o, tak nie by?o. Pomni jednak, ?e na Ukrainie nie nale?y si? niczemu dziwi?, cierpliwie czekali?my dalej. Gdzie? po godzinie liczba oczekuj?cych zacz??a si? gwa?townie zmniejsza?. Zacz??y pada? stwierdzenia, ?e autobusu chyba dzisiaj nie b?dzie, bo to przecie? jednak niedziela. Folkloru dodawa? starszy cz?owiek, zdaje si? mocno zawiany, który na przemian ze wszystkimi oczekuj?cymi wita? si? i ?egna?. Przy tym g?o?no sam do siebie mówi?. W ko?cu g?o?no zacz?? si? domaga? jakiego? ?rodka transportu, bo on musi ju? jecha?. Kto? z oczekuj?cych dobrodusznie go zapyta?:
- Panie, a gdzie chce pan jecha??
- Jak to gdzie, na Werchowynu - pad?a odpowied?.
- Ale panie, pan ju? jest w Werchowynie!
- Aaa, to w takim razie na Kosów!
Biedak chyba sam nie wiedzia?, dok?d powinien si? uda?.

Po up?ywie pó?torej godziny do nas samych dotar?a ?wiadomo??, ?e chyba nic z tego nie b?dzie i znowu przyjdzie nam ca?? noc gdzie? przekoczowa?. Ale postanowili?my si? jeszcze nie poddawa? i spróbowa? z?apa? okazj?, ewentualnie wynaj?? jaki? transport. Z tym jednak, ?e wraz z warszawiakami uznali?my, ?e w tej sytuacji mimo wszystko bli?ej nam b?dzie na Worocht? ni? na Ko?omyj?.

Zaczaili?my si? na drodze na Worocht? w pobli?u posterunku ukrai?skiej drogówki. Uda?o nam si? z?apa? pojazd busopodobny, kierowca powiedzia?, ?e owszem bardzo ch?tnie pojedzie, ale ?e pojazd jest paliwo?erny, no i ?eby on nie by? stratny na tym interesie to tak z 60 UAH musimy mu da?. Niestety, musieli?my uprzejmie panu podzi?kowa?, bo to za przeja?d?k? oko?o 40 km by?o dla nas troch? za du?o. Mija?y kolejne godziny, a nas nic nie chcia? zabra?. W mi?dzyczasie podesz?a do nas pani, która wcze?niej czeka?a z nami na autobus do Kosowa. Przysz?a nam powiedzie?, ?e obok jest hotel, w którym rozmawia?a ju? z administratorem, nocleg 7,5 UAH, ?e jak by?my nie mieli gdzie spa?, to s? wolne miejsca. Wyobra?acie sobie? Tej kobiecie chcia?o si? i?? za nami tylko po to, aby nam pomóc i ?eby?my ewentualnie nie spali na dworze. Czy komu? z was by si? chcia?o?

Czas p?yn??, a my dalej tkwili?my na szosie. Pada?y ju? pomys?y, aby pój?? pogada? z milicjantami, mo?e by si? wybrali na ma?y 40 km patrol do Worochty? I w ostatniej chwili pojawi? si? bus, ch?opaki prawie rzucili mu si? pod ko?a. Od razu przeszli?my z kierowc? do rzeczy. Facet szybko poj??, o co chodzi i rzuci? cen?. Oczywi?cie, znowu 60 UAH. Mówimy, ?e to troch? drogo i tak dalej. Spad? do 50, taniej nie da rady i tak nikt tutaj wi?cej za takie pieni?dze nie pojedzie. W ko?cu uleg? przy 45 UAH. Ostatecznie stan??o na 40 UAH plus paczka fajek. I tak nieco dooko?a, przez Werchowyn?, za kilkadziesi?t minut, przy akompaniamencie ukrai?skiego disco polo byli?my na dworcu kolejowym w Worochcie.

Rzucili?my graty w poczekalni i w dwu osobowym sk?adzie, mimo pó?nej pory, by?o co? przed 22.00, ruszyli?my w poszukiwaniu jakiego? czynnego sklepu. Jednocze?nie z niepokojem stwierdzi?em, ?e prawie ca?kowicie sko?czy?y mi si? hrywny, a musia?em przecie? jeszcze kupi? bilet na poci?g do Lwowa. Wkrótce doszli?my do sklepu o europejskim wygl?dzie i d?wi?cznej nazwie "Rus?ana". Na moje delikatne pytanie, gdzie o tej porze mog? wymieni? kilka dolarów, pani sprzedawczyni odpowiedzia?a, ?e jak najbardziej nadmiaru waluty Stanów Zjednoczonych mog? si? pozby? u nich. I tak oto prawie w ?rodku nocy, wewn?trz sklepu spo?ywczego, na dalekiej prowincji dokona?em wymiany kilku dolarów. Po raz kolejny Ukraina mnie mi?o zaskoczy?a. Dodam, ?e kurs by? bardzo korzystny, lepszy ni? w kantorach we Lwowie.


Do początku

Poprzednia strona
 1 2 3 4 5 6 7 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Ukraina - Rumunia Ukraina 8 dni objazd + 8 dni wypoczynek   Pozostałe...
Tego autora: Dwa razy Ukraina. Lwów i Kijów

Opracowanie: Dominik Zalewski
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2001-10-15