Po jakich? 2 godz. na Howerli ruszyli?my dalej wzd?u? przedwojennej granicy polsko-czechos?owackiej. Po zej?ciu z Howerli mo?na znale?? ?ród?o z wod?, w którym uzupe?nili?my nasze zapasy. Id?c wzd?u? przedwojennych s?upków granicznych, zdobywali?my kolejne szczyty: Bresku?a, Po?y?ewsk?, Dancerza. Ca?y czas otacza?y nas wspania?e widoki gór. W rejonie Turku?a napotkali?my pozosta?o?ci umocnie? wojskowych z I wojny, swoistego rodzaju kamienne bunkry i schrony. Poniewa? zaczyna? si? robi? wieczór, trzeba by?o zacz?? my?le? o noclegu. Mimo ostrze?e?, jakie znale?li?my w Internecie, ?eby unika? nocowania nad Jeziorem Niesamowitym ze wzgl?du na cz?ste kontrole stra?ników, byli?my ju? dosy? zm?czeni i stwierdzili?my, ?e jednak tu zanocujemy - Howerla da?a nam si? we znaki. Nad jeziorem by?y ju? rozbite cztery namioty, w tym Krzy?ka i Micha?a, studentów z Warszawy, których poznali?my na Howerli. Rozbili?my si? obok i ju? wspólnie starali?my si? rozpali? ma?y ogie?. Z braku innego opa?u u?ywali?my do tego celu kosówki, ale ta za bardzo nie chcia?a si? pali?. Ostatecznie skorzystali?my z ogniska s?siaduj?cych z nami Ukrai?ców, którzy mieli wi?ksze osi?gni?cia w tej dziedzinie.
Rano, w obawie przed ewentualn? kontrol? stra?ników, szybko zwin?li?my namioty. Po chwili pojawi? si? jeden z Ukrai?ców i uprzejmie zaproponowa? nam ponowne skorzystanie z ich ogniska. Oczywi?cie, z ochot? przyj?li?my zaproszenie. Mówi? wam, herbatka z wody ?ródlanej, rewelacja! Po ?niadanku (by?o ok. 9.00) po?egnali?my si? Ukrai?cami i z warszawiakami, po czym ruszyli?my w kierunku Popa Iwana. (Jak si? pó?niej okaza?o, nasze drogi ponownie si? skrzy?owa?y). By?o gor?co, ale my sobie powolutku zdobywali?my kolejne szczyty. Po drodze cz?sto mijali?my innych turystów, w tym kilkakrotnie z Polski.
Tak sobie maszeruj?c, zacz?li?my powoli zbli?a? si? do Popa Iwana. W dali wy?ania?a si? sylwetka ruin obserwatorium. By?o ju? gdzie? oko?o 16.00 jak weszli?my na szczyt. Trzeba przyzna? - robi niesamowite wra?enie. Rzucili?my nasze plecaki i jazda zwiedza? wn?trze obserwatorium. Jest, niestety, mocno zniszczone, pe?no ?mieci i resztek desek z pod?ogi (podobno cz?sto nocuj?cy na Popie Iwanie tury?ci u?ywaj? ich do rozpalania ognisk). Mo?na jeszcze po jednej zachowanej desce przedosta? si? na baszt? obserwatorium.
By?o ko?o 17.30, gdy zacz?li?my schodzi? z zamiarem dostania si? do Dzembroni. Wydawa?oby si?, ?e to b?dzie naj?atwiejszy fragment naszej w?drówki. Mylili?my si? jednak. Otó? po pewnym czasie dziwnym trafem sko?czy?a si? ?cie?ka. Jak to si? sta?o, nie mam poj?cia. Zacz?li?my i?? na prze?aj, przez kosówk?. Co weselsze, z czasem teren stawa? si? coraz bardziej podmok?y. Zaczyna?o si? robi? ciekawie. Nagle do naszych uszu dobieg? charakterystyczny d?wi?k dzwonków. Z rado?ci? stwierdzili?my, ?e jaki? pasterz musi wypasa? tu gdzie? swoj? trzod? i zapewne jako tubylec ?wietnie b?dzie zna? drog? do Dzembroni. I faktycznie, jakby na potwierdzenie naszych my?li us?yszeli?my d?wi?k pasterskiej fujarki. Z werw? zacz?li?my si? przedziera? w stron? owego d?wi?ku. Gdy wydawa?o nam si?, ?e jeste?my tu? tu? przy nim, fujarka umilk?a. Zastygli?my nas?uchuj?c. Po chwili fujarka odezwa?a si? ponownie, ale ju? w pewnym oddaleniu. Ruszyli?my zatem w dalszy po?cig. Gdy wydawa?o nam si?, ?e pasterz jest ju? za nast?pnym krzakiem, d?wi?k znów umilk?. Odezwa? si? po chwili, ale znów z dalszej odleg?o?ci. Zirytowa? nas nieco ten fakt, b?ysn??a nam nawet my?l, ?e mo?e zostali?my przez owego osobnika zauwa?eni i go?? tylko bawi si? naszym kosztem, ci?gaj?c nas po krzakach. A bieganie po kosówce z ci??kim plecakiem za pasterzem szale?cem raczej nie nale?y do przyjemno?ci. Nasza determinacja musia?a by? jednak silna, bo niepomni na trudno?ci, dysz?c ewentualn? zemst? w przypadku kawa?u, po kilkunastu minutach w ko?cu owego pasterza dopadli?my. Okaza? si? nim by? ch?opiec w wieku lat oko?o sze?ciu, wypasaj?cy stado owiec. Na nasze natarczywe pytanie "jak na Dzembroniu?" grzecznie wskaza? ?cie?k? wydeptan? przez owce w kosówce. Zrobi?o nam si? g?upio, ?e podejrzewali?my ch?opca o g?upie zabawy. Po?egnali?my si? i ruszyli?my wskazan? ?cie?k?.