Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Do Lwowa przez Czarnohor?
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Chmury w rejonie Turku?a
W tym roku (sierpie? 2001 r.) wraz z moim koleg? Patrykiem stwierdzili?my, ?e udamy si? na kilka dni w góry Czarnohory. Swoj? podró? rozpocz?li?my na dworcu we Wroc?awiu. Mieli?my st?d dojecha? przez Zagórz do Kro?cienka, a stamt?d przez przej?cie kolejowe do Chyrowa. Tras? t? wybrali?my nieprzypadkowo. Z otrzymywanych informacji wynika?o, ?e jest to jedyne przej?cie, gdzie nie ma obowi?zkowych op?at przy wje?dzie na Ukrain?, no i czas oczekiwania na odpraw? jest znacznie krótszy ni? gdzie indziej. Informacje te potwierdzi?y si? jedynie cz??ciowo. Odprawa rzeczywi?cie min??a stosunkowo szybko, ale op?at? jednak trzeba by?o ui?ci?. Za??dano od nas sumy 11 z?. Jak si? pó?niej okaza?o, by? to wariant najta?szy. Na innych przej?ciach pobierano znacznie wy?sze op?aty.

Gdy tylko wyszli?my z poci?gu i znale?li?my si? na stacji, dopadli nas handlarze walut?. Oferowany kurs wynosi? 5,10 UAH za 1USD. Ze ?wiadomo?ci?, ?e jest to kurs zani?ony, musieli?my jednak dokona? drobnej wymiany, aby zaopatrzy? si? w bilety ukrai?skiej komunikacji zbiorowej. Szybko kupili?my bilety na najbli?szy autobus do Sambora. Przyby?y wkrótce pojazd móg? ?mia?o konkurowa? z u?ywanymi zapewne jeszcze przed wojn?. Jako? uda?o nam si? do niego wsi??? i ruszyli?my. Autobus by? dosy? za?adowany, a nasze plecaki skutecznie blokowa?y jakikolwiek ruch, ale - o dziwo - nikt nie protestowa? i wszyscy zgodnie znosili trudy podró?y.

Po przybyciu do Sambora chcieli?my dalej ruszy? autobusem w kierunku Ivano-Frankivska (Stanis?awowa), ale okaza?o si?, ?e nic bezpo?redniego w tamtym kierunku nie jedzie. Udali?my si? zatem na pobliski dworzec kolejowy. Najkorzystniejszym po??czeniem wyda? nam si? poci?g do Stryja. Po zakupie biletów udali?my si? na peron, ale zaraz zostali?my zatrzymani przez jakiego? osobnika z bordow? opask? na r?ce. Ów cz?ek okaza? si? by? swego rodzaju peronowym, który wpuszcza? na perony dopiero po okazaniu biletu. Ciekawe, prawda? Wkrótce zaj?li?my miejsca w poci?gu. Jego twarde, drewniane ?awki na d?ugo zapadn? nam w pami?ci. W okolicach 15.00 poci?g wtoczy? si? na stacj? w Stryju.

W informacji dowiedzieli?my si?, ?e bezpo?redniego poci?gu do Ivano-Frankivska nie ma, ale mo?emy uda? si? odje?d?aj?cym za minut? poci?giem do Morszyna, gdzie z?apiemy ju? bezpo?rednie po??czenie do I-F. Gdy tylko to us?yszeli?my, w marato?skim tempie przemie?cili?my si? na w?a?ciwy peron i wskoczyli?my do poci?gu. Tu na marginesie taka uwaga - zauwa?yli?my, ?e czasami zb?dne jest stanie w kolejce do kasy po bilet, bo i tak bez problemu mo?na go kupi? u konduktorki. Po jakich? 20-30 minutach znale?li?my si? w Morszynie, sk?d po nied?ugim oczekiwaniu ruszyli?my ju? bezpo?rednio na Ivano-Frankivsk. Ukrai?skie koleje maj? to do siebie, ?e je?d?? strasznie powoli. Poci?g wlók? si? niesamowicie. Za plus uznali?my jednak to, ?e co chwil? korytarzem wagonu przechodzili handlarze, oferuj?cy do sprzeda?y wszystko: od lodów i innych artyku?ów ?ywno?ciowych pocz?wszy, na skarpetkach i blaszanych wiadrach sko?czywszy. By?o to dla nas swoistego rodzaju rozrywk?, bo ludzie cz?sto wdawali si? z tymi handlarzami w dyskusje. W Ivano-Frankivsku byli?my w okolicach 20.00 (czas na Ukrainie jest przesuni?ty godz. do przodu). Pozosta?o nam tylko dowiedzie? si? o po??czenia do Worochty. W informacji powiedziano nam, ?e owszem s?, ale trzeba przesiada? si? w Ko?omyi lub Delatyniu, ale ju? w okolicach 24.00-1.00 w nocy mo?emy by? na miejscu. Natomiast najbli?szy bezpo?redni poci?g by? o 2.10. Stwierdzili?my, ?e przesiadek mamy na razie dosy?, zreszt? wyl?dowanie w Worochcie w ?rodku nocy te? nas nie poci?ga?o. Zdecydowali?my si? na ten wariant bezpo?redni.

Naprzeciwko dworca odkryli?my sklep, gdzie zrobili?my ma?e zakupy. Znale?li?my tam te? kantor, który proponowa? najlepszy kurs za dolara, z jakim spotkali?my si? podczas naszego pobytu - 5,30 UAH za 1 USD. Ok. 2.00 zaj?li?my miejsca na peronie. Wkrótce w?ród licznie oczekuj?cych podró?nych lekk? konsternacj? wywo?a? fakt, ?e na jeden tor podstawiono trzy ró?ne poci?gi. W?ród okrzyków i nawo?ywa? ludzi, dziwnym trafem po kilku minutach biegania po peronie odnale?li?my nasz poci?g jad?cy "na Rachiv". Ten poci?g pobi? rekord w powolnej je?dzie na czas, ju? chyba szybciej by?oby miejscami z niego wysi??? i i?? piechot?. W ka?dym b?d? razie poci?g dojecha? do Worochty jako? przed 6.00 rano. Po opuszczeniu poci?gu i wkroczeniu na g?ówn? ulic? miasteczka usadowili?my si? na poboczu, aby ustali? dalsze plany. Napotkana przypadkowo kobieta wskaza?a nam drog?, któr? nale?y si? uda? w kierunku Howerli. Zasugerowa?a nam, ?e dobrze by?oby znale?? jaki? transport w pobli?e Zaro?laka pod Howerl?, bo to jednak par? kilometrów, my jednak naiwni zignorowali?my t? informacj?, s?dz?c, ?e nie po to jechali?my taki kawa? ?wiata, ?eby teraz ju? w górach je?dzi? samochodami. Ci, którzy przeszli t? tras?, wiedz?, jak s?uszna to by?a rada. Z Worochty do Zaro?laka jest ?adnych kilkana?cie kilometrów, a przyjemno?? niesienia plecaka czas marszu nieco wyd?u?a. My jednak ambitnie wybrali?my wariant pieszy.

 1 2 3 4 5 6 7 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Ukraina - Rumunia Ukraina 8 dni objazd + 8 dni wypoczynek   Pozostałe...
Tego autora: Dwa razy Ukraina. Lwów i Kijów

Opracowanie: Dominik Zalewski
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2001-10-15