Na granicy z Keni? góry, pokryte - innym od europejskiego - lasem. W zag??bieniach sawanny jeziorka. W niektórych wyleguj? si? hipopotamy i bardzo zabawnie przewracaj? si? w b?ocie, pokazuj?c ró?owe brzuchy i ?apy.
W zachwyt wprawia? turystów widok ?pi?cych lub wyleguj?cych si? lwów. Ka?de takie miejsce w mig otacza?y pojazdy pe?ne turystów z teleobiektywami.
Ale wiadomo?? o ?pi?cym lamparcie wprawi?a w zachwyt nawet tubylczego kierowc?. Wracali?my ju? wieczorem na camping i zatrzymali?my si? na krótko przed jeziorkiem z hipopotamami, aby w spokoju zrobi? zdj?cia. A tu nagle nasz kierowca w??cza silnik i rusza p?dem, nie zwracaj?c uwagi na protesty fotografów. Po dzikiej je?dzie przez wertepy zahamowa? gwa?townie o 20 metrów od drzewa, na którym spa?a sobie lamparcica.
Kierowca dowiedzia? si? o niej od innego kierowcy naszej agencji. Nast?pnego dnia ju? wszyscy o tym wiedzieli i gdy rano tam przyjechali?my, na drodze sta?o dwadzie?cia samochodów.
Znowu by? konar drzewa i lampart - ale tym razem by?o to s?siednie drzewo i lampart - samiec.
Camping w Serengeti nie jest ogrodzony i o zmroku nie wolno chodzi? w pojedynk?. Zwierz?ta nie s? agresywne i raczej unikaj? ludzi, ale je?li si? nadepcze na jakie? albo "zagrozi" ma?ym, to mo?e si? to ?le sko?czy?. Trzeba te? ?wieci? latark? dooko?a, aby wi?ksze zwierz?ta widzia?y cz?owieka, a cz?owiek widzia? ?wiec?ce w ciemno?ci oczy zwierz?t oraz skorpiony i ?mije w trawie.
Jednej nocy s?ycha? by?o posapywanie s?oni. Jaka? Amerykanka zacz??a histerycznie wo?a? "Jest tam kto?" i chcia?a wybiec z namiotu. Na szcz??cie s?siedzi z innych namiotów j? od tego odwiedli. Nast?pnego dnia kierowcy opowiadali, ?e s?onie przychodz? tam regularnie aby napi? si? wody z wielkiej ka?u?y ko?o zbiornika na wod?, a w czasie wielkiej suszy potrafi? nawet podnie?? jego górn? pokryw? i tr?b? "wypompowywa?" wod?. Poniewa? mój namiot sta? jako pierwszy ko?o zbiornika, obudziwszy si? noc? wyobra?a?am sobie, jak mnie rozdeptuj?. Ale pono? s?onie s? bardzo ostro?ne i dok?adnie patrz? pod nogi.
Innej nocy przysz?y lwy - ale one te? nie s? gro?ne, je?li samemu si? na nie nie wlezie.
Mniej znany, ale równie ciekawy jest park Tarangire. Jest bardziej zielony ni? Serengeti, ma przepi?kne wzgórza i rzek?. W Tarangire widzieli?my z bliska - z odleg?o?ci dwóch metrów - k?pi?ce si? s?onie. Bardzo zabawny widok jak wi?ksze wi?ksze dzieci delikatnie wypychaj? mniejsze, ?eby te? powylegiwa? si? w bajorku.
Poza tym widzia?am: gepardy z gepardzi?tkami, strusie, krokodyle, hieny, szakale, ?yrafy i kar?owate antylopy dik-dik. I polskie bociany nocuj?ce na drzewach.
A nad Oceanem Indyjskim, w domku campingowym, w toalecie, poczu?am nagle, ?e kto? si? we mnie wpatruje. By?a to ?aba, która wylaz?a zza zbiornika z wod? i siedzia?a za moimi plecami. ?aba by?a inna ni? europejskie, bardziej o?liz?a, "w??owata". Rano znikn??a. Ale nast?pnej nocy znowu przysz?a.