W ko?cu docieramy do Chamje, pogoda jest beznadziejna, leje, a góry ca?y czas pogr??one s? w chmurach. Na kolacj? czekamy pó?torej godziny, nie znaj? tu po?piechu...
03.10.04
Wczesne wstawanie jeszcze nam nie wychodzi. Jako jedyny mam zegarek z alarmem. Wstaj? zatem pierwszy i budz? reszt? za?ogi, która po chwili ponownie zasypia. Tak jest codziennie... No ale có?. Tempo mamy ca?kiem niez?e i cho? wyruszamy godzin? pó?niej ni? pozostali w?drowcy, w trakcie dnia cz?sto ich doganiamy. Wieczorem spotykamy si? w tym samym schronisku, graj?c w karty i dyskutuj?c ca?ymi godzinami.
Dzi? najpi?kniejszy jak dot?d odcinek szlaku. Droga wiedzie strom? dolin?, w dole huczy górska rzeka, nad nami wisz? poro?ni?te mchem ska?y. Tak wyobra?a?em sobie szlak Tolkienowskiej "Dru?yny pier?cienia". Rewelacja!
Nocleg w Bagarchap, zamawiam Dal Bhat (typowe nepalskie danie) za a? 155 rupii, ale daj? nieograniczon? ilo?? dok?adek, a g?odny jestem jak wilk! Jeszcze gor?ca herbata z cytryn? i jestem w siódmym niebie...
04.10.04
Dzie? zacz?? si? wspaniale, ?wieci?o s?o?ce a w oddali o?lepiaj?c? biel? b?yszcza? jaki? szczyt. Trasa by?a ?atwa i szybko dotarli?my do zamierzonego celu. Chame to jedna z najwi?kszych osad na szlaku. W wybranym przez nas schronisku sensacja - gor?ca woda! Prysznic by? wyborny, a Dal Bhat (ju? za 170 rupii) tak wielki, ?e ledwo wsta?em od sto?u. Po ?rodku jadalni ?eliwny piec, a wokó? niego ludzie wymieniaj?cy spostrze?enia z dzisiejszego odcinka trasy. Panuje wspania?a atmosfera. Co za wieczór! Tylko dlaczego za oknem leje?
05.10.04
Chyba pogoda czyta?a moje gryzmo?y, bo budz? si? w pi?kny, s?oneczny poranek. Wygl?dam przez okno a tam szczyt Manaslu (8162 m) w promieniach wschodz?cego s?o?ca! Mi?o?? od pierwszego wejrzenia! Wyskakuj? z ?ó?ka i budz? Ew?, cho? jest dopiero 6 rano. Nast?pnie naci?gam spodnie, chwytam aparat, statyw i biegn? na balkon na ostatnim pi?trze schroniska. Góra jest pi?kna! Brakuje mi s?ów na wyra?enie swojego zachwytu. Nie do wiary, za 60 rupii od osoby dostali?my pokój z widokiem na o?miotysi?cznik, cho? tyle samo kosztowa?y wszystkie inne pokoje! Có? za szcz??cie. Przypominam sobie tylko ile trzeba by?o p?aci? w kraju za widok gór z hotelowego okna... i to jakich gór...
D?ugo zajmuje nam wyj?cie z wioski, tyle si? tu dzieje. Rewelacja! W ko?cu docieramy do Dolnego Pisangu na wysoko?ci 3200 m. Poznajemy tam Amerykanina, nauczyciela, który od wielu lat podró?uje po ?wiecie, g?ównie z desk? do surfingu w poszukiwaniu doskona?ej fali. Postanawia do nas do??czy?.
06.10.04
Kolejna poranna sesja zdj?ciowa. Tym razem Annapurna II (7936 m). Jest jak na wyci?gni?cie r?ki. Wzrokiem mog? wej?? na jej szczyt w miejsca w którym stoj?. Jest pi?kna i b?dzie nam towarzyszy? przez kilka nast?pnych dni. Ponadto doskonale wida? Annapurn? IV (7525 m), Pisang Peak i kilka szczytów Chulu. Poranki i wieczory wraz ze wzrostem wysoko?ci, robi? si? te? coraz ch?odniejsze.
Zdecydowali?my si? na tzw. górn? drog? do Manang'u. Czeka?o nas d?ugie i strome podej?cie do wioski Ghyaru. Nie by?o lekko. Tym bardziej, ?e powietrze stawa?o si? coraz rzadsze. Lecz widok z góry na Annapurn? II i IV, wynagrodzi? z nadwy?k? podj?ty trud. Nigdy wcze?niej zupka chi?ska nie smakowa?a mi lepiej, ni? w ten dzie?, gdy jad?em j? spogl?daj?c na wspania?e górskie szczyty. Nie zamieni?bym jej nawet na dziesi?ciodaniow? uczt? w drogiej restauracji.