Dzi? czas na zabytek nr 1, Buddyjsk? stup? Swayambhunath (jest to pó?kulista budowla sakralna z relikwiami i charakterystycznymi oczami Buddy namalowanymi na górze), goszcz?c? na wielu pocztówkach rozsy?anych z Nepalu po ca?ym ?wiecie. Zwana jest tak?e ?wi?tyni? ma?p, z powodu obecno?ci du?ej ilo?ci wrednych rezusów, zje?d?aj?cych po por?czach, ku wielkiej uciesze zwiedzaj?cych. Uwaga, cho? wygl?daj? jak maskotki, potrafi? by? agresywne i zaczepne! Stupa jest wspania?a, a widok z niej na Kathmandu nale?y do najlepszych.

W dzisiejszym dniu postanawiamy z?o?y? wizyt? miasteczku Bhaktapur, które pó?niej oka?e si? moim kulturowym numerem jeden ca?ego wyjazdu. Stare miasto znajduje si? na li?cie UNESCO i wy??czone jest z ruchu samochodowego. Przed wej?ciem na jego teren, nale?y ui?ci? op?at? w wysoko?ci a? 750 rupii/os, co na pierwszy rzut oka wydawa? si? mo?e koszmarnie drogim przedsi?wzi?ciem. Bilet jest jednak wa?ny tydzie?, a warto po?wi?ci? temu miejscu wi?cej ni? tylko jeden dzie?. Mo?na oczywi?cie próbowa? wej?? bez biletu, warto jednak pami?ta?, ?e op?ata przeznaczana jest na ochron? zabytków.

Zwiedzaj?c Bhaktapur, czu?em si? jakbym dost?pi? wielkiego zaszczytu. Brakowa?o mi s?ów na wyra?enie swojego zachwytu. To by?o jak podró? w czasie. W?drowali?my w?skimi i kr?tymi uliczkami, ca?kowicie pozbawionymi turystów, na których tubylcy, nie zwracaj?c na nas uwagi, pod??ali za codziennymi obowi?zkami. Pewnie nikt z nich nie zdawa? sobie sprawy jak wielka stanowi atrakcj?. Bo tak naprawd? to nie ?wi?tynie, pomniki, czy pa?ace s? tu najwa?niejsze (cho? s? ich tu setki), s? to zwykli ludzie ?yj?cy dok?adnie tak, jak przed wiekami. Ca?y plac garncarzy wype?niony jest schn?cymi na s?o?cu glinianymi naczyniami, wytwarzanymi r?cznie w warsztatach mieszcz?cych si? wokó? placu. Wszystko dzieje si? na ulicy, mo?na prze?ledzi? ka?dy etap powstawania glinianych naczy?. Od rozrabiania surowej gliny, poprzez lepienie, suszenie, wypalanie i w ko?cu sprzedawanie gotowych produktów. Ulic? dalej, widzimy grupk? kobiet siedz?cych przed domem. Ka?da z nich robi na drutach lub wyszywa. Obok kilku starców gra w ko?ci. Wsz?dzie panuje gwar. Wszyscy wygl?daj? na bardzo szcz??liwych, nikt nie jest samotny, ?ycie w spo?eczno?ci odgrywa tu wielk? rol?. Znowu robi? zdj?cia jak szalony, chc? wynie?? st?d jak najwi?cej wra?e?. Rozmy?lam pó?niej nad "zachodnim" stylem ?ycia, pogoni? za pieni?dzem, s?aw? i zwi?zan? z tym "samotno?ci? w t?umie". Nikogo nie interesuje tu najnowszy model Nokii czy Mercedesa, niewa?ne jest jaki kolor b?dzie modny nast?pnego lata. Jak?e pusty i smutny wydaje mi si? ?wiat, w którym ?yj?!

Wieczorem spotykamy w hotelu Dawida i Jarka, którzy mieli do??czy? do nas ju? wczoraj, lecz z powodu dalszego osuni?cia si? drogi prawie dob? jechali z Sunauli do Kathmandu. Wieczór sp?dzamy na opowiadaniu wra?e? z wyjazdu.

Od dzi? trzydniowy strajk, co oznacza pozamykane sklepy, banki i restauracje, a przynajmniej w teorii. Dla turystów cz?sto robi si? wyj?tek. Maoi?ci og?osili zagro?enie atakami na cele publiczne, a rz?d ?eby je udaremni?, wprowadzi? zakaz handlu, ?eby nie kusi? terrorystów. Tak to mniej wi?cej dzia?a. Ci, którym maoi?ci spal? sklep, dostan? jeszcze baty od rz?du, bo nie przestrzegali zakazu handlu. Kupujemy bilety do Beshishahar, miejsca, z którego planujemy wyruszy? w góry. W hotelu poznajemy 18 letni? Francuzk? Lilu, która sama na trzy miesi?ce wybra?a si? do Nepalu. To dopiero odwaga! Postanawia w?drowa? razem z nami. Poza tym za?atwiamy pozwolenia na wst?p do parku narodowego masywu Annapurny. Potrzebne 1 zdj?cie i 2000 rupii. Koszty utrzymania na dzie? w?drówki ustalamy na 500 rupii/os.