23:00 tureckie wesele
Zaci?gn?li mnie tu moi nowi znajomi. Nikt nie mówi po angielsku ani te? po niemiecku. Jedynie jaki? kole? po francuku, ale o tej porze jest ju? kompletnie zalany. Husein, ten który mnie tu zaprosi?, nakarmi? i wci?? próbuje napoi?, coraz gorzej chodzi - coraz g?o?niej mówi - coraz lepiej ta?czy...
Co chwil? kto? strzela w niebo na wiwat - ostrymi nabojami. Raki leje si? po k?tach, nie do ko?ca "za przyzwoleniem". Gdy brat panny m?odej zacz?? strzela? na wiwat z ka?acha, towarzystwo zacz??o si? stanowczo rozchodzi?. Czad!!!
21/09/2003
10:38 [14/816]
S?o?ce pra?y jak zwykle, wieje mro?ny wiatr, przede mn? podjaz bez widocznego ko?ca, a za nim b?dzie pewnie nast?pny. Z miejsca, w którym siedz?, widz? t?um facetów wyci?gaj?cych kierowc? ze zmia?d?onej kabiny. Ci??arówka zsun??a si? do rowu, a na ni? ca?y ?adunek z?omu.
Wzrokowo-geograficznie jestem w samym ?rodku Turcji. Nic mnie nie przera?a - wszystko mnie cieszy. Znalaz?em tu troch? tego, czego si? spodziewa?em. Nic to - przede mn? podjazd bez widocznego ko?ca...
15:05 [54/855]
Siedz? tu ju? od godziny i nie mam si?y si? ruszy?. Najch?tniej poszed?bym spa?.
17:00 Sivas [56/857]
No i jak si? wreszcie ruszy?em i wtarabani?em na t? prze??cz, to sta?a tam taka tablica z napisem (1650 m nad poziomem najbli?szego morza), i zobaczy?em w oddali, poprzez rozci?gaj?c? si? przede mn? wieeelk? przestrze?, prze??cz nast?pn? i jak si? potem okaza?o, jeszcze wy?sz?. I powiedzia?em sobie - DOSY?! Znalaz?em milion ró?nych powodów, ?eby si? stamt?d nie rusza? i... zacz??em ?apa? stopa.
Po 15 minutach zabra?o mnie dwóch Kurdów. Palili jak smoki; dukali po niemiecku i ?artowali ze wszystkiego, co tureckie (auto kaputt? Ha! Turkish auto! itd.). Na tyle rozbawieni byli t? ca?? sytuacj?, ?e gdy zatrzymali?my si? na stacji benzynowej po co? do picia, musieli?my kupi? fant?, bo przecie? "nie b?d? pili Cola TURKA". Robili to w tak radosny sposób, ?e na wymy?laniu ró?nych tureckich "dowcipów" zesz?a nam droga do samego Sivas. Warto by?o si? podda? na tej prze??czy - warto by?o odpu?ci? sobie to peda?owanie.
18:40 gdzie? nad rzek? Kizilirmak [72/873]
Namiot ju? rozbity. Zerwa? si? bardzo silny i zimny wiatr. Mam na sobie wszystkie ciuchy. Zaczyna mi si? co? "robi?" z gard?em. Jutro do zrobienia dwie konkretne prze??cze i je?eli nie zmieni si? pogoda, zastanowi? si? nad autobusem do Stambu?u. Poza tym? - wczoraj wesele, pyszne jedznie i raki - dzi?: suszone morele, chi?ska zupa na sucho (tak wieje, ?e prymus nie daje rady)
i sok. Tyle dobrego, ?e znalaz?em jakie? kupki "siana" i poupycha?em pod namiot. Powinno by? mi?kko.