Kolano w porz?dku. Rower drze do przodu, byle tylko nie by?o wiatru.
03:20
niebo tak gwia?dziste, ?e a? szare. Miliardy punkcików, które ka?dy mo?e zobaczy?, a nikt nie ma poj?cia, o co w tym wszystkim chodzi
15/09/2003
6:54 [0/176]
On the road again...
8:45 Tatvan [25/186]
Wszystkie te podjazdy i zjazdy, ca?a ta m?czarnia i znów jestem nad samym jeziorem...
9:45 [34/211]
Wreszcie ?niadanie - chleb, pomidory i dzi?, wyj?tkowo zamiast herbaty - Cola Turka. Jak sami twierdz?, zaj??o im 3 lata, by podrobi? smak coca-coli.
Cola w górach daje niez?ego kopa: kofeina + cukier - tego mi trzeba, bo widz? ju? najbli?szy podjazd. A droga nieciekawa, bo g?ówna - pe?na ci??arówek i ha?asu.
10:35 Bitlis [55/232]
W przeci?gu 45 minut zrobi?em 21 km! Zaraz po d?uuugim podje?dzie zacz?? si? zjazd - 35 minut w dó?! A? strach pomy?le?, co mnie czeka.
13:30 [109/286]
W dó? - meandruj?cy strumie? - meandruj?ca droga - w dó? - armia turecka z tob? od dziecka - ani jednej chmurki - w dó? - w gór? - w dó?
- osio? drzemi?cy na ?rodku drogi - dzieci sprzedaj?ce owoce - dzieci sprzedaj?ce miód - dzieci prosz?ce o papierosy - w dó? - czo?g - jacy?
ludzie przy ?róde?ku - darmowe winogrona, gruszki i smokwa (jaki obiad) - w dó? - czo?g (ka?? jecha? dalej bez kontroli, jest za gor?co ;-) - w dó? -
w dó? - w dó? - Baykan (piekarnia, naan, herbata i pomidory - "prawdziwy obiad").
14:52 [119/296]
G?upi cz?owiek z karabinem... no czego mi wi?cej trzeba? Siedzia?o to to w bunkrze-posterunku i mu si? nudzi?o. Stoi teraz przede mn? z maczet? i ka?achem; w niezapi?tym, wych?echtanym mundurze, bez lewych, górnych dwójki i trójki. Oto cz?owiek, którego musz? teraz
s?ucha?, bo ma karabin zamiast mózgu. Nie pomagaj? t?umaczenia, ?e przed pó? godziny mia?em (naprawd?) kontrol? i oficer (!) powiedzia? mi, ?e
"no problem". A on swoje, ?e tutaj "me control" i zaprasza mnie do bunkra. Ma mój paszport i karabin. No i t? swoj? maczet?. ?eby mi troch? odpu?ci?o, zaczynam do niego bluzga? po polsku. A on si? ?mieje tym swoim g?upim, wyszczerbionym u?miechem. Oddaje mi paszport i idzie do bunkra - "telefon kontrol". Wi?cej mi nie trzeba (stoj? na zakr?cie na jakiej? prze??czy). Zanim doszed? do tej swojej nory, mnie ju? tam nie by?o. Nie potrzeba mi takich "przygód". Jedna mi wystarczy.
15:03 [121/298]
Spotka?em dwoje Szwajcarów i t?umacz? im, kto na nich czeka na prze??czy. Jad? do Van z przeciwnego kierunku. Mówi?, ?e od 70 kilometrów zje?d?am w dó?. Oni na to: "Don't worry, it will change...". Podjazdy ich za bardzo nie przera?aj?, bo
"jak masz dosy?, to zawsze si? mo?na z?apa? jakiego? traktora". Acha! Nie tylko ja si? tym pocieszam.
17:00 [142/319]