18.01.2002
Przyjemny poranek z k?piel? w oceanie. W po?udnie wyprawa do miasta. Bank. Przechadzka po mie?cie, które wygl?da lepiej ni? miasta w Ghanie, ale na pewno nie wygl?da na stolic?. W centrum znajduj? si? tylko dwa wielopi?trowe budynki. Reszta to 1-, 2-kondygnacyjna zabudowa. Odwiedzamy fetish-market - miejsce dosy? pos?pne, kompletnie wyludnione. Wszyscy chc? nas naci?gn?? na opowie?ci o fetyszach. Pe?no zw?ok ptaków i nietoperzy. Dzieci sprzedaj? ?ywe kameleony. ?uki wymi?ka pierwszy. My te? si? szybko wycofujemy. Tu si? rozdzielamy. Oni (jako ?e ci?gle du?o jedz?) s? g?odni i id? co? zje??. My ruszamy na poszukiwanie Iana (znajomy z Mole), aby odbi? od niego przewodnik po Kamerunie. Wsiadamy w tutejszy ?rodek "transportu publicznego" - motorino. Oczywi?cie, ka?dy na swoje.
Bardzo przyjemna przeja?d?ka do dzielnicy, w której znajduje si? British School of Lome. Zielono, czysto, na ulicach bawi? si? bia?e dzieci. Niestety, Iana nie ma. Wylecia? do Pary?a. Wracamy do centrum, odwiedzamy znan? ju? jad?odajni? i Internet. Wracamy do hotelu. Wieczorem nightlife. O godz. 10 wszyscy oprócz Kasi wyruszaj? w miasto.
Robinson's Plage jest oddalona od Lome o ok. 10 km drogi. Aby dosta? si? do Lome, idziemy do g?ównej drogi, gdzie powinni?my z?apa? taksówk?. Po 20 minutach nadje?d?a pierwszy samochód. Jeste?my tak szcz??liwi, ?e zupe?nie bezmy?lnie do niego wsiadamy. W ?rodku jest dwóch pasa?erów, którzy ca?y czas si? wierc?, zmieniaj? pozycje, przepychaj? si? i przy okazji wk?adaj? mi r?ce do kieszeni. Na szcz??cie robi? to dosy? nieudacznie. Kierowca i pasa?erowie decyduj?, ?e musimy wysi???. Robimy to z rado?ci?. Jeste?my ju? w po?owie drogi i nic nam nie zgin??o. Wsiadamy do drugiej taksówki, by po chwili zatrzymali nas ?o?nierze na blokadzie. Nie mamy paszportów, wi?c wojskowi domagaj? si? pieni?dzy, aby rozwi?za? "problem". Po grzecznych odmowach (ok. 5 minut) u?miechni?ci i przyja?ni puszczaj? nas ?askawie.
Jeste?my w Lome. Najpierw idziemy do baru na piwo, sk?d ok. 23 ruszamy na poszukiwanie klubu. Odnajdujemy przedziwne miejsce: za solidnymi drzwiami klimatyzowany lokal, w którym ta?czy oko?o 30 bia?ych facetów i tyle samo m?odych czarnych kociaków. Wycofujemy si? do baru na przeciwko. Ma jakie? 4 metry kwadratowe i jest przystani? dla wracaj?cych do domu oraz bezrobotnych prostytutek z pobliskiej dyskoteki. Mi?a muzyka francuska z lat 40. i 50. Pó?niej idziemy do Jazz Clubu, gdzie zespó? stoi na zewn?trz i pakuje sprz?t do samochodu. Lokal w?a?nie zamykaj?...
19.01.02
Jako ?e towarzystwo wróci?o pó?no w nocy, z trudem udaje si? nam opu?ci? hotel przed 11.30 (po k?pieli w oceanie).
Taksówka na dworzec. Bus do Kpalime. Docieramy oko?o 15.00. Zatrzymujemy si? w mi?ym hotelu Domino (2800 CFA), wybieramy si? na przechadzk? po mie?cie, odnajdujemy ?wietny streetfood - sa?atkowy i pijemy piwko w mi?ym barku w bocznej uliczce. Wieczorem w barze Bell-air ma by? impreza, ale jak zwykle okazuje si?, ?e wi?cej osób ta?czy na zewn?trz. Nowe odkrycie alkoholowe to gotowy drink "Gintonic" (za 300 CFA).
20.01.2002
(...) Dzi? w planie wycieczka w góry i ogl?danie motyli. Jedziemy taksówk? do bazy - Campement Kloto.
Zdobycie góry to banalna 15-minutowa wycieczka - bardzo przyjemna, zw?aszcza ?e jej celem ma by? ogl?danie motyli, ale motyli jak na lekarstwo. Ko?czymy w bardzo mi?ym miejscu: naturalny basenik przy ma?ym wodospadzie. Wracamy na piechot? (ok. 10 km) bardzo ?adn? drog?, prowadz?c? z góry w?ród niesamowitego lasu.