Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Po?udniow? drog? do Indii
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Po nepalskiej stronie formalno?ci odbywaj? si? w podobny sposób. Jedyn? ró?nic? jest wykupienie wizy. Kremowa naklejka, która zajmuje pó? strony w paszportach, umo?liwia 60-dniowy pobyt w le??cym u podnó?a Himalajów kraju. Pierwsza wizyta kosztuje 30 dolarów, kolejne s? o 20 zielonych dro?sze. P?acimy, dzi?ki czemu ?mia?o mo?emy przekroczy? dziewi?t? granic? na naszym szlaku.

Chyba zostali?my wykiwani. Kiedy po ca?onocnej podró?y poci?giem wyl?dowali?my w Gorakhpur, musieli?my wygl?da? jak chodz?ce widma. Dobi?a nas atmosfera panuj?ca w pozbawionym jakichkolwiek atrakcji, pe?nym much i komarów mie?cie. Nic tu nie zach?ca?o do d?u?szego postoju. W?a?ciciel jednego z przydworcowych biur podró?y, widz?c zniech?cone miny, b?yskawicznie zaoferowa? bilety do stolicy Nepalu, Kathmandu. - Ok. godz. 17 b?dziecie na miejscu - zapewnia? demonstruj?c bajecznie kolorowe foldery.

Krzysiek jeszcze próbuje odszuka? autobus, który mia? na nas czeka? na granicy. Dochodzi godz. 11, kiedy ostatecznie oznajmia, ?e najbli?szy ma by? dopiero pó?nym popo?udniem. Zapowiada si? mi?y, s?oneczny dzie? na granicy indyjsko-nepalskiej.

Masa?ysta-sadysta

Zimny prysznic, fanta z lodówki, pó?sen w betonowej klatce bez okien, szczyc?cej si? mianem pokoju hotelowego, nerwowa próba uruchomienia wiatraka... Jeszcze raz zimny prysznic, fanta i nepalski przysmak - piero?ki momo nadziewane czerwonym mi?sem...

Generator nie dzia?a, wiatrak jest bezu?yteczny. Przenosimy si? pod bambusowe zadaszenie. Andrzej opowiada o zesz?orocznej pa?dziernikowej wyprawie w Tatry: - By?o strasznie zimno, ?nieg po kolana... Pó?przytomny ze zm?czenia i gor?ca, udaj?c zainteresowanie, kiwam od czasu do czasu g?ow?. - Jak si? nie rozmawia, to tamten drugi cz?owiek nie wie, czego si? chce - widz?c moj? beznami?tn? min?, rzuca skomplikowan? sentencj?, po czym zamawia pi?t? butelk? zimnego napoju.

Przypatruj?cy si? nam od pewnego czasu m??czyzna zaczyna dziwnie gestykulowa?. - Chyba jest masa?yst?, dawaj go tu... Za 10 rupii przywraca nasze cia?a do stanu u?ywalno?ci. Wy?amuje palce, masuje karki, uderza pi??ciami po g?owach. Kiedy nag?ym, gwa?townym ruchem wykr?ca je o 90 stopni, s?ycha? tylko przypominaj?ce p?kanie ko?ci, suche trzaski. - Przepraszam, czy ma pan jakie? sadystyczne sk?onno?ci? - nie?mia?o pyta Andrzej, cedz?c s?owa przez zaci?ni?te z?by.

Pobudka w raju

Kiedy wreszcie przyjecha? nasz autobus, by?o ju? grubo po godz. 20. Po trwaj?cej chwil? k?ótni z kierowc?, popartej ?yw? gestykulacj?, uda?o nam si? w ko?cu dowie?? wa?no?ci zakupionych w Indiach biletów. Przyjmuj?c wymy?lne pozycje, po raz kolejny zmru?yli?my oczy w zdezelowanym autobusie.

Czy obudzili?cie si? kiedy? w raju? Nepal jest chyba jednym z krajów najbli?szych boskiego prototypu. Po porannej ulewie klarownie czyste powietrze ma temperatur? zaledwie... 27 st. Celsjusza. Otacza nas ziele? i stare budynki z czerwonych cegie?. Co kilkaset metrów mijamy niewielkie buddyjskie kapliczki. Miejscowi zatrzymuj? si? przy nich na chwil? i zanurzaj?c palce w czerwonej mazi, kre?l? na czo?ach rytualne znaki zwane tika.

Za 600 rupii (ok. 9 dolarów) w hotelu New Tibet, po?o?onym w starej dzielnicy Thamel, dostajemy klucze do dwóch dwuosobowych pokoików. W jednym z nich jest wanna. Ci?gniemy losy o to, kto pierwszy zanurzy si? w ciep?ej wodzie. W naszych g?owach rodz? si? perwersyjne plany jak najlepszego wykorzystania tej blaszanej konstrukcji i nie zastanawiamy si? nad tym, sk?d si? tu wzi??a. Od ostatniej takiej k?pieli min??o 20 dni...

Cz??? 9. Raj u podnó?a Himalajów

Po pokonaniu 365 kamiennych schodów zostajemy otoczeni przez stado ma?p i grupk? przyodzianych w rubinowe szaty ch?opców. Siadamy, ?eby odsapn??. Ka?dy nasz ruch ?ledz? wszystkowidz?ce oczy Buddy, wymalowane na ka?dej z czterech stron najwa?niejszej stupy Svayambhunath, b?d?cej najstarszym miejscem kultu w Dolinie Kathmandu.

Dla tego miejsca warto by?o pokona? 10 tys. kilometrów. Rytmiczny terkot m?ynków modlitewnych, st?umione pie?ni dobiegaj?ce z klasztorów tybeta?skich i przenikliwe spojrzenia buddyjskich mnichów tworz? niepowtarzaln?, mistyczn? atmosfer?. Nie rozpraszaj? jej nawet rozlegaj?ce si? co chwil? wrzaski wsz?dobylskich ma?piszonów, które ca?ym stadem biegaj? z miejsca na miejsce w poszukiwaniu smakowitych k?sków pozostawionych przez licznych pielgrzymów.


Do początku

Poprzednia strona
 ...6 7 8 9 10 11 12 13 14 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Vashisht - wioska niedaleko Manali Ladakh Autostrada do nieba, czyli Manali-Leh Highway   Pozostałe...

Opracowanie: Grzegorz Król
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2000-07-30