Po przekroczeniu bramy zawo?a? nas jaki? mundurowy do odprawy paszportowej. Tu posz?o szybko: inny celnik zajrza? nam w paszporty i wskaza? nast?pne drzwi w niskim i starym budynku. W niewielkim pomieszczeniu siedzia?o kilka osób: jaki? sko?nooki i paru bia?ych. Tak jak my, z plecakami czekali na odpraw? celn?. Po kwadransie wszed? oficer i kilku jego podw?adnych. Usiad? za du?ym, solidnym biurkiem i przyst?pi? do odprawy. Baga?e przeszukiwali jego ludzie, a on obserwowa? tylko, leniwym wzrokiem i nie wstaj?c z miejsca, co si? dzieje. Celnicy skrupulatnie i powoli przeszukiwali ka?dy baga?. W ko?cu przysz?a nasza kolej. Z nieufno?ci? spojrzeli na wiezione przez nas medykamenty i strzykawki. Wyt?umaczyli?my, ?e to ze wzgl?du na fatalny stan medycyny w Indiach. Wi?ksze kontrowersje wzbudzi?a mapa Indii. Oficerowi nie spodoba? si? przebieg granicy mi?dzy Indiami i Pakistanem w spornym regionie Kaszmiru i mapy ju? nie odzyskali?my. Nasze protesty nie na wiele si? zda?y. Po sprawdzeniu wszystkich baga?y kazali nam i?? i nawet nie mieli?my komu zg?asza? apeli o zwrot zagarni?tego mienia.
Po przesz?o pó?toragodzinnej odprawie celnej mogli?my przej?? do nast?pnego posterunku. Tym razem policja sprawdza?a w swoich ksi?gach, czy nie mamy czego? na sumieniu. Po kilku minutach odzyskali?my paszporty i mogli?my przej?? do podobnej kontroli, tym razem przeprowadzanej przez pakista?skich rangersów. Rangersi urz?dowali w oficjalnie odstrojonym budynku: du?e god?o, flagi pa?stwowe itd. Przed wej?ciem sta?o na warcie dwóch rangersów w strojach galowych. Wyszed? do nas oficer, równie? w stroju galowym, a tak?e z szabl?. Poda? nasze paszporty siedz?cemu obok przy stoliku podw?adnemu. Ten odnotowa? nas w wielkiej ksi?dze i mogli?my i?? dalej. Rangersi s? jednostkami elitarnymi i w szeregach tej formacji spotyka si? ch?opów mierz?cych po dwa metry i nie mniej obwodu w klacie. Jeszcze jedna kontrola przed sam? granic?, sprawdzaj?ca, czy przeszli?my wszystkie przewidziane kontrole i ju? przekraczamy bram? graniczn?.
Nareszcie Indie
Jeste?my w Indiach. Po 12 dniach podró?y. Do dzi? trwaj? sporty mi?dzy mn? a Tomkiem, który z nas pierwszy przekroczy? graniczn? lini?, kto by? pierwszym cz?owiekiem ze ?wieradowa w Indiach (tak nam si? przynajmniej wydaje, bo nie znamy nikogo z naszej miejscowo?ci, kto by by? wcze?niej w Indiach).
Teraz czeka?a nas czterogodzinna odprawa po stronie indyjskiej. Po lewej stronie sta? ca?kiem nowy budynek. Poczuli?my, ?e wyjechali?my ju? z zacofanego Pakistanu i my?leli?my, ?e w Indiach cywilizacja b?dzie sta?a na wy?szym poziomie. Kilka nast?pnych dni zweryfikowa?o jednak nasze pierwsze wra?enie. Takich budynków nie zobaczyli?my ju? wiele podczas naszej podró?y po Indiach. Weszli?my do tego budynku i na dzie? dobry czekali?my z pó? godziny na jakiego? urz?dasa, który mia? da? nam ?wistek do wype?nienia. Jak go nam ju? da?, to ponownie znikn?? na godzin?. Potem przyszed? i o?wiadczy?, ?e wpisa?by nas do swojej ksi?gi, ale nie ma czym pisa?. Musieli?my da? mu d?ugopis. W tym czasie zd??yli?my od?wie?y? si? w ca?kiem schludnej toalecie. Nast?pnie d?ugo czekali?my na prze?wietlenie naszych baga?y rentgenem, bo do maszyny wpad?a ma?a ma?pa i wcale nie mia?a ochoty wyj??. Wyci?gni?to j? dopiero po jakiej? godzinie i wreszcie nasze plecaki mo?na by?o sprawdzi?. Jako ?e do Indii mo?na wwie?? tylko 5 filmów do aparatu, a Olimpia mia?a 10, to urz?dnik, który wycygani? od nas d?ugopis, zaproponowa? przeniesienie nadwy?ki. No, ale oczywi?cie nie za darmo - zatrzyma? sobie jeden z filmów.