Kto z nas nie marzy? o tropikalnych wyspach, szmaragdowym morzu i pi?knych, piaszczystych pla?ach, po których mo?na spacerowa? kilometrami - chyba ka?dy?!
Marzenia te mo?na zrealizowa? na pó?nocy Australii, na wschodnim wybrze?u stanu Queensland. Stolic? tego stanu jest Brisbane, miasto, które liczy sobie ponad pó?tora miliona mieszka?ców i w dalszym ci?gu pr??nie si? rozwija.
Queensland to typowo rolniczy stan. Tutaj hoduje si? blisko po?ow? byd?a Australii, a 85 procent australijskiego eksportu cukru z trzciny cukrowej pochodzi w?a?nie st?d.
Du?y procent dochodu rz?d stanowy czerpie z rozwijaj?cej si? turystyki. Ka?dego roku przybywaj? tutaj tysi?ce Japo?czyków i Amerykanów, ?eby sp?dzi? urlop, zachwyca? si? przyrod?, a przede wszystkim zobaczy? Wielk? Raf? Koralow?.
Razem z grup? polskich przyjació?, mieszka?ców Brisbane, chcemy skonfrontowa? marzenia swojej m?odo?ci i zobaczy? tropikalne wyspy.
Nasz wybór pada na okolice miasta Mackay, oddalonego od Brisbane o 1000 kilometrów. W?a?ciwie Rafa zaczyna si? ju? 300 km od Brisbane, w okolicy Bundaberg, ale my chcemy zobaczy? jej bogatsze formy. Ca?? drog? chcemy przejecha? w miar? szybko, zatrzymuj?c si? tylko po drodze na konieczne postoje, ?eby co? zje?? i troch? odpocz?? od kierownicy i siedzenia bez ruchu. Wa?niejsze z mijanych po drodze miejscowo?ci postanawiamy zwiedzi? w drodze powrotnej. Robimy raz postój i nocujemy na kempingu. Kempingi w Australii s? dobrze wyposa?one, ka?dy ma du?e pole namiotowe, domki oraz na sta?e ustawione przyczepy kempingowe. Ciep?y klimat sprawia, ?e du?o Australijczyków mieszka na sta?e na kempingach we w?asnych lub wynaj?tych przyczepach.
W pó?nych godzinach popo?udniowych docieramy do Mackay, odnajdujemy kemping, gdzie mamy zarezerwowany wcze?niej domek, i szybko wypakowujemy baga?e. Za piaszczyst? wydm? jest ju? ocean, biegniemy tam i... oceanu nie ma. Trafili?my na odp?yw, a ró?nice mi?dzy odp?ywem a przyp?ywem s? tak du?e, ?e ocean potrafi si? oddali? nawet o 2 kilometry od pla?y. Na pocz?tku musi nam wystarczy? pusta pla?a i p?aty mu?u pozostawione przez cofaj?cy si? ocean.
Wczesnym rankiem poznajemy Mackay. Bardzo ?adnie po?o?one miasteczko, licz?ce 68 tysi?cy mieszka?ców, czyli bardzo du?o jak na warunki australijskie. O wielko?ci miasta zadecydowa?a trzcina cukrowa. W latach pi??dziesi?tych przyby?a tu grupa emigrantów, g?ównie w?oskich, w poszukiwaniu zarobku. Trzcin? ?cinano r?cznie, wi?c ludzi ci?gle brakowa?o, a przy okazji mo?na by?o bardzo dobrze zarobi?. Obecnie trzcin? ?cinaj? specjalne kombajny, ale ludzie pozostali, a dodatkowe dochody przynosi im teraz turystyka.
Przy okazji zwiedzania miasta wst?pujemy do informacji turystycznej i dowiadujemy si? o plany wycieczek na pobliskie wyspy. Wykupujemy trzy kursy statkiem, który wyp?ywa rano i wieczorem wraca do portu. Dwa kursy s? na wyspy, a ostatni na raf?. Za ca?o?? p?acimy $A 150 na osob?, w cen? wliczony jest lunch.
Pierwsz? wycieczk? zaczynamy od podró?y na Hamilton Island. Podró? trwa blisko 3 godziny, bo wyspa le?y dosy? daleko od Mackay, w pobli?u Whitsundey Islands (Wysp Zielonych ?wi?tek). Statek p?ynie po pi?knym, szmaragdowym, lekko pokrytym falami oceanie. Mijamy po drodze wyspy, niektóre dosy? du?e, a inne s? tylko ska?ami, które ochlapuje woda. Nic dziwnego, ?e na tym obszarze na dno posz?o wiele okr?tów.
Na jednej z wysp zatrzymujemy si? na krótko, ?eby zabra? dodatkowych pasa?erów. Woda w oceanie jest tak przejrzysta, ?e przy brzegu wida? przep?ywaj?ce ryby i wielkiego, powoli p?yn?cego ?ó?wia.
Dop?ywamy do Hamilton Island i wchodzimy do portu. Jest to ma?a laguna z du?? ilo?ci? ró?nego rodzaju przycumowanych jachtów i motorowych ?odzi. Wyspa jest dosy? du?a, górzysta, o brzegach wysadzanych palmami, poro?ni?ta tropikaln? ro?linno?ci?. Niestety, du?o tu turystów, g?ównie Japo?czyków, którzy korzystaj? z pla?, k?pi? si? w basenach lub spaceruj? w cieniu palm. Po wyspie najlepiej porusza? si? ma?ymi wózkami elektrycznymi, które przypominaj? polskie "melexy".