Kiedy?, zanim znalaz?em si? w Australii, porówna?em ten kraj do Ameryki, wskazuj?c na podobie?stwa historyczne. Moja przyjació?ka, która tam mieszka, odpowiedzia?a jednak, ?e to nie jest tak. Bo: Ameryk? si? odkrywa?o, tworzy?o, na Australi? by?o si? skazanym (pierwotnie by?a to kolonia karna). Po Ameryk? si? si?ga, Australi? si? dostaje. To tak jak ró?ni si? medal z?oty od br?zowego, jak wyobra?enie Raju dla zwyci?zców i Raju dla przegranych...
My?l?, ?e w jaki? magiczny sposób oddaje to prawd? o tym l?dzie. Odleg?o?? i - co si? z tym wi??e - czas dotarcia do tego kontynentu sprawia?y, ?e znajdowali si? tam ludzie nieprzypadkowi, cho? zapewne wielu - przez przypadek. Dostosowanie si? do zastanych warunków wymaga?o si?y i hartu ducha. Puste, niezamieszka?e przestrzenie mog?y sprzyja? tkwi?cej g??boko t?sknocie za znalezieniem spokoju, ciszy, wolno?ci. A geografia sprawia?a, ?e ten zak?tek móg? si? tak jawi? przynajmniej w marzeniach. I tak w?a?nie odbiera?em ten kraj. Aktywny i wyrazisty, ale jednocze?nie trwaj?cy w bezruchu.
To, co mnie zaskoczy?o i urzek?o, to przyroda. Odnosi?em wra?enie, ?e ka?dy skrawek przestrzeni jest inny ni? wszystkie - niepowtarzalny, szczególny. Wiele gatunków drzew o ró?norodnej korze, ró?nokolorowe ska?y przy oceanie, paprocie, zwyk?e widoki z samochodu... Wszystko razem tworzy?o krain? osobliwo?ci. A przecie? porusza?em si? tylko po niewielkiej cz??ci kontynentu - stanie Wiktoria.
Stolica tego stanu - Melbourne, to miasto pe?ne "ducha", luzu, artyzmu. Czu?em tam, ?e ka?dy kreuje rzeczywisto?? i ta rzeczywisto?? jest dla ludzi. Na ulicy mo?na by?o napotka?: rysowane kred? malunki na chodniku, pokaz sztuczek zr?czno?ciowych, zabaw? artystów z zatrzymanymi przechodniami. Mia?em poczucie, ?e tolerancja i niezale?no?? zakorzenione s? tam g??boko. Ulice pe?ne zieleni, drzew, swoistego kameralnego klimatu. Wsz?dzie wiele przestrzeni i warunki, by odpoczywa?.
I mo?e zabrzmi to banalnie, ale mia?em wra?enie, ?e bajkowo?? wpisana jest w t? ziemi?. Poj?cie "mit Australii", mimo ?e abstrakcyjne, zdaje si? by? ?ywe.
Mam ?wiadomo??, ?e wybór zdj?? ilustruj?cych te okolice jest do?? subiektywny. Przedstawiam miejsca, zbli?enia, które s? charakterystyczne i istotne dla mnie. Z tego wzgl?du jest to raczej przefiltrowany wycinek rzeczywisto?ci, a nie próba jej streszczenia.
Melbourne. Dworzec kolejowy