Przed paru laty ?wi?towali?my wesele Volkera i Annelies w Rotterdamie, w hotelu "New York". Hotel ten mie?ci si? w dawnej siedzibie kompanii transatlantyckiej. St?d kiedy? wyrusza?y statki, wioz?ce emigrantów do Nowego Jorku. Budynek kompanii po?o?ony by? na ko?cu d?ugiego pó?wyspu w porcie, w s?siedztwie magazynów, warsztatów naprawczych i budynków portowych. Hotel urz?dzono w tym budynku, nie zmieniaj?c jego charakteru: czerwona, nieotynkowana ceg?a, pod wysokimi stropami rury i stalowe pomosty, pokoje urz?dzone po sparta?sku.
Patrz?c z okien na przep?ywaj?ce statki, my?la?am o ludziach, którzy st?d wyruszali na Nowy Kontynent.
Volker i Annelies te? mieli jecha? do Ameryki. Wprawdzie nie na zawsze - ale na dobrych par? lat. Zaraz po ?lubie zlikwidowali mieszkania w Europie, spakowali meble do kontenerów i wyruszyli do Nowego Orleanu.
Postanowili?my ich tam odwiedzi?. A przy okazji Teres? i Andrzeja, mieszkaj?cych w San Francisco. To "przy okazji" to by? mój pomys?, ?wiadcz?cy o mojej znajomo?ci geografii... Naprawd? wydawa?o mi si? to blisko...
Lot z Frankfurtu do Nowego Orleanu trwa siedem godzin. W Chicago przesiadali?my si?, czekaj?c trzy godziny na dalszy lot. Poniewa? mia?am wiz? ameryka?sk?, to pytano nas jedynie o: kontakty z terrorystami, podejrzane osoby, które kr?ci?y si? ko?o naszych baga?y, dat? pakowania walizek oraz czy jacy? nieznajomi nie dali nam do zabrania tajemniczych przesy?ek. Na pytania o przynale?no?? do organizacji faszystowskich, wcze?niejsze skazania za przest?pstwa kryminalne lub zbrodni? ludobójstwa, zamiar pracy w USA jako prostytutka lub sutener(ka?), posiadanie narkotyków lub zamiar handlowania nimi - odpowiedzia?am ju? wcze?niej, sk?adaj?c wniosek o wiz?. Nasze walizki zosta?y obw?chane przez "beagle brigade", d?ugouche psy z takim w?a?nie napisem na kaftaniku. Psy szuka?y przewo?onej ?ywno?ci. Tablice informacyjne g?osi?y, ?e to wszystko w celu ochrony interesów rolnictwa ameryka?skiego.
W Nowym Orleanie by?a jesie?, najprzyjemniejsza pora roku. "Sucho i ch?odno" - jak na ka?dym kroku podkre?lali tubylcy. "Sucho" to 80% wilgotno?ci powietrza, "ch?odno" to 25° C. Volker i Annelies mieszkali w dzielnicy willowej Garden District, poro?ni?tej wielkimi d?bami, w drewnianym domu, podobnym do tych na obrazku. Po d?bach uganiaj? si? szare wiewiórki - jest ich tak du?o jak u nas go??bi. G?o?no skrzecz? wielkie, niebieskie sroki.
Nowy Orlean ma pó? miliona mieszka?ców. Powsta? na niewielkich wzgórzach nad Mississippi, tam gdzie teraz jest French Quarter. Francuzi osiedlili si? tam w roku 1718. Pi??dziesi?t lat pó?niej cz??? Luizjany przesz?a pod w?adanie Anglików, a miasto na w?asno?? Hiszpanów. J?zykiem urz?dowym sta? si? hiszpa?ski, ale zwyczaje i styl ?ycia pozosta?y francuskie. Od ludno?ci francuskiej i hiszpa?skiej wywodz? si? obecni Kreole i wszystko, co tradycyjne, nosi nazw? kreolskiego. W 1803 roku Luizjana Hiszpa?ska zosta?a sprzedana Stanom Zjednoczonym. W tym czasie osiedli?o si? w Nowym Orleanie wielu bia?ych, mulatów i czarnych z Wysp Karaibskich. W Nowym Orleanie rozró?niano czarnych, b?d?cych wolnymi lud?mi i posiadaj?cych niewolników ("free poeple of colour") i wyzwolonych niewolników ("freedmen of colour"). Obecnie Murzyni stanowi? 30% ludno?ci Luizjany.
Pod koniec XIX wieku w Nowym Orleanie rozwin?? si? przemys? i handel. Miasto rozros?o si? i musia?o zaj?? tereny le??ce poni?ej poziomu Mississippi i p?ytkiego jeziora Pontchartrain. Miasto przed zalaniem chroni? wi?c tylko wysokie wa?y na brzegach rzeki oraz dobrze dzia?aj?ce pompy. Ale i tak w przypadku podwy?szenia poziomu wody wzrasta od razu poziom wód gruntowych - je?li kto? przechowuje co? w piwnicy, to czyni to na drewnianych pomostach nad pod?og?.