Ludzie
Pisz?c o Chi?czykach, nie chcia?bym czyni? ?adnych uogólnie?, ale je?li istniej? tzw. cechy narodowe, to chi?sk? specjalno?ci? s? zapewne cierpliwo?? i pracowito??. Wizyty w Chinach zmieni?y mój pogl?d na tzw. narodowe cechy Polaków. Uwa?amy si? za go?cinny naród, ale teraz wiem, ?e jest naród jeszcze bardziej go?cinny. My?limy, ?e posiadamy zmys? przedsi?biorczo?ci i sprytu handlowego, ale jest naród, który rozwin?? te cechy do perfekcji.
Jak we wszystkich krajach rozwijaj?cych si?, tak?e w Chinach bardzo wyra?nie zaznaczone s? kontrasty spo?eczne. Obok supernowoczesnego drapacza chmur widzi si? domostwa tworz?ce slumsy. Obok cz?owieka w ekskluzywnym samochodzie i garniturze za kilka tysi?cy juanów mo?na spotka? ?ebraka, z którego cia?a jak?e okrutnie zadrwi?a natura. Takie przedsionki nieba i piek?a splecione wzajemnie na pocz?tku zapewne bardzo szokuj?, a wra?liwo?? i wspó?czucie zostaj? wystawione na wielk? prób?. W pierwszym odruchu mi?osierdzia pragnie si? pomóc ka?demu napotkanemu ?ebrakowi, ale co pocz??, je?li id?c ulic? spotyka si? ich dziesi?ciu, dwudziestu, trzydziestu...? Oczywi?cie, nikt jeszcze nie zadowoli? wszystkich biedaków, ale wystarczy, ?e poda si? r?k? chocia? temu jednemu. Pami?tajmy, ?e datek niewiele dla nas znacz?cy komu? innemu mo?e zmieni? szarzyzn? ?ycia cho? na krótko w t?czowe chwile. Zastanowiwszy si? chwil?, przychodzi na my?l prawda, ?e podobne kontrasty, mo?e nie na tak? skal?, szokuj? obcokrajowców odwiedzaj?cych Polsk?.
Chi?czycy s? pozytywnie nastawieni do obcokrajowców. Cz??ciowo wynika to z wewn?trznej ciekawo?ci i ?yczliwo?ci Chi?czyków, a cz??ciowo z rz?dowego nakazu niesienia pomocy "obcym". Chiny s? jednym z niewielu krajów, je?li nie jedynym, gdzie w?adze zajmuj? jednoznaczne stanowisko, i? patriotycznym obowi?zkiem ka?dego obywatela ChRL jest czynienie wszystkiego, aby obcokrajowcy zostawiali w Chinach mo?liwie najwi?cej ?rodków p?atniczych. Mówi?c inaczej, w?adze komunistyczne cicho przyzwalaj? na sprzedawanie turystom us?ug i towarów po zawy?onych cenach. Dlatego nigdy nie mo?na p?aci? Chi?czykowi tyle, ile ??da, chyba ?e trafi si? na biednego i uczciwego cz?owieka.
Typowym przyk?adem drobnych "naci?gaczy" s? wsz?dobylscy sprzedawcy zimnej lub mro?onej wody w okresie upa?ów. Liang kwai (2 Y) to chi?ska cena za 0,5 lub 1-litrow? butelk? wody, og?aszana wszem i wobec dono?nym i krzykliwym g?osem. Na widok bia?ej twarzy sprzedawca zaczyna wykrzykiwa? wu kwai (5 Y). Biada natomiast temu, kto wygl?da na spragnionego, bowiem cena mo?e wzrosn?? do shi kwai (10 Y).
Umiej?tno?? targowania si? jest podstaw? przetrwania w Chinach. Targowa? trzeba si? wsz?dzie, nawet w sklepach pa?stwowych, w których towary maj? ustalone ceny. Nie wiem, na jakiej zasadzie rozliczaj? si? sklepy pa?stwowe, ale wiem, ?e w wi?kszo?ci przypadków cen? mo?na obni?y? o 10-50%.
Wszystkich, którzy indywidualnie wybieraj? si? do Chin, zapewniam, ?e podczas podró?y spotkaj? niezliczone zast?py szczerych i ?yczliwych Chi?czyków, zupe?nie bezinteresownie ofiaruj?cych swoj? pomoc. Nale?y te? przygotowa? si? na nieliczne, na szcz??cie, przypadki wyrafinowanych "naci?gaczy". Nigdy nie nale?y korzysta? z pomocy biegle w?adaj?cych angielszczyzn? "przypadkowych" nauczycieli lub studentów. Z regu?y s? to ludzie b?d?cy profesjonalnymi "naci?gaczami". Zwykle oferuj? oni pomoc w zwiedzaniu okolic, polecaj? "tanie" restauracje, hotele, teatry itp. Na ko?cu okazuje si?, ?e "tanie" w rzeczywisto?ci by?o kilkakrotnie dro?sze ni? te same atrakcje zorganizowane we w?asnym zakresie. Spo?ród odwiedzonych przez nas miejsc najbardziej nale?y uwa?a? na "naci?gaczy" w Pekinie, Xian i Guilinie. Regu?a jest taka sama, jak w innych krajach - im bardziej g?ucha prowincja, tym wi?cej uczciwo?ci i szczero?ci.
Dzi?ki ?yczliwo?ci i u?miechom napotykanym na ka?dym kroku, nieliczne przygody z "naci?gaczami" i nieuczciwymi jednostkami zosta?y w naszej pami?ci skutecznie zatarte. Nie umiem tego wyja?ni?, ale mi?dzy podró?ami do Chin coraz bardziej daje zna? o sobie t?sknota za lud?mi, których nigdy ju? nie zobacz?. T?sknota za lud?mi, którzy w swojej masie pozornie s? jednakowi, którzy pozornie pojedynczo nic nie znacz?, a tak g??boko zostaj? w siedlisku ludzkich uczu? - sercu.