Wst?p
Pewnego razu w lu?nej rozmowie pad?o stwierdzenie, ?e wysokie góry - takie jak Alpy powy?ej 3000 metrów - nie s? dost?pne dla przeci?tnego turysty. Potrzeba tam innego sprz?tu, innych umiej?tno?ci, a dodatkowo brakuje tlenu i nie ka?dy organizm przystosuje si? do tego. Gor?co protestowa?em przeciw takiej opinii, ale jako d?ugoletni bywalec Tatr, Beskidów i Sudetów nie mog?em dostarczy? decyduj?cego argumentu. Postanowi?em wi?c - bardziej sobie ni? rozmówcy - udowodni? fa?szywo?? tej tezy, wychodz?c na najwy?szy szczyt Europy, czyli Mont Blanc. Nie przej??em si? nawet swoim "zaawansowanym" wiekiem (47 lat). Po konsultacji ze znajom? alpinistk? zakupi?em potrzebny sprz?t: nowe buty turystyczne, grube skarpety do nich, raki, czekan, lin?, kijki górskie, lekki ?piwór, okulary przeciws?oneczne, maszynk? gazow?. Pozosta?a cz??? wyposa?enia, jak np. spodnie, kurtka, czapka, r?kawiczki, plecak, latarka, to rzeczy u?ywane przeze mnie na co dzie?. Niestety, i tak wyda?em oko?o 2000 z?. W czasie wakacji zrobili?my z ?on? kilkudniowy wypad do Chamonix we Francji, u podnó?a Bia?ej Góry, i doszli?my do podstawy ?ciany Goutera w Masywie Mont Blanc, czyli tam, dok?d dochodzi szlak turystyczny. Ja nawet wspi??em si? samotnie na niewybitny szczyt Aiguille du Gouter (3864 m n.p.m.), bij?c tym wszelkie ?yciowe rekordy. Dalszy marsz uniemo?liwi?a z?a pogoda i brak czasu.
W rok pó?niej napisa?em do poznanego w Alpach polskiego turysty z propozycj? wspólnej wyprawy na Blanka. Wojtek przyj?? j? z zadowoleniem i zaproponowa? jeszcze jako wspó?towarzysza swojego koleg?, Szczepana. W ten sposób skompletowali?my ekip?.
Pierwszy etap
1 sierpnia 2000 roku wyruszyli?my z Krakowa na podbój Alp. Po dwóch dniach podró?y przez Czechy, Niemcy i Szwajcari? (z noclegiem na granicy czesko-niemieckiej) dotarli?my do Chamonix. Kiepska pogoda zatrzyma?a nas 4 dni w przytulnym prywatnym schronisku La Tapia na peryferiach miasta. Codziennie odwiedzali?my informacj? turystyczn? i studiowali?my prognoz? pogody. W tym czasie uda?o si? nam zrobi? dwie wycieczki aklimatyzacyjne. Najpierw na Le Brevent (2525 m n.p.m., oko?o 1500 m podej?cia), po przeciwnej stronie doliny ni? Masyw Mont Blanc. Szczyt, niestety, owija?a g?sta mg?a i nie zobaczyli?my Blanka. Na nast?pnej wycieczce na lodowiec Mer de Glace (czyli Morze Lodu), jeden z najwi?kszych lodowców alpejskich, tak zmok?em, ?e niedziel? 6 sierpnia sp?dzi?em na kurowaniu si? z przezi?bienia. Stoj?c ju? nad lodowcem, obserwowa?em ciekaw? scen?. Do kraw?dzi lodowca zbli?a?a si? para, objuczona du?ymi plecakami. Nagle patrz? - kobieta le?y na plecach, a d?entelmen, zamiast jej pomóc przy wstawaniu i pocieszaniu, pokazuje jak si? chodzi w rakach, podnosz?c przesadnie nogi do góry, jak bocian. Musia?a si? potkn??, a ci??ki plecak j? poci?gn??.
W poniedzia?ek od rana by?a pi?kna pogoda! Równie? prognozy na najbli?sze dni by?y pomy?lne. Rano, nie nazbyt wcze?nie, spakowali?my si? i pojechali?my do pobliskiej wioski Les Houches, gdzie na wypatrzonym wcze?niej na mapie parkingu zostawili?my samochód. Parking to po prostu pobocze zwyk?ej drogi wiejskiej przy ostatnim domu. Wspólnie ustalili?my, ?e zgodnie z duchem sportowym wychodzimy od podnó?a góry na szczyt, nie korzystaj?c z ?adnych kolejek, wyci?gów itp. Objuczeni ci??kimi plecakami, w których nie?li?my sprz?t i kilkudniowe zapasy jedzenia (a Wojtek dodatkowo namiot) ruszyli?my w gór? oko?o 9 rano z wysoko?ci mniej wi?cej 1100 m n.p.m. Kiedy po trzech godzinach zrobili?my odpoczynek na jedzenie na prze??czy Col Lachat (2077 m n.p.m.), mimo wcze?niejszych planów nikt nie mia? ochoty wej?? na szczyt le??cy zaledwie 40 metrów wy?ej. Od prze??czy s?o?ce zacz??y zakrywa? mg?y, b?d?ce konsekwencj? deszczowych dni. Równie? i droga zrobi?a si? nieprzyjemna - dalej idzie si? wzd?u? toru kolejki z?batej, czyli tzw. tramwaju Mont Blanc. Chwila odpoczynku przy ko?cowym przystanku kolejki na wysoko?ci 2372 m n.p.m. troch? poprawia humory, ale trzeba pcha? si? dalej. Teraz idziemy zakosami w?ród rumowisk g?azów. Kiedy min?li?my nieu?ywany Domek Le?ny, by?em ju? tak skonany, ?e trzeba by?o urz?dzi? postój (oko?o 2800 m n.p.m.) Domek ten zbudowano w ubieg?ym stuleciu dla stra?ników le?nych pilnuj?cych kozioro?ce alpejskie przed k?usownikami. Równie? my obserwujemy tu te pi?kne zwierz?ta (z wielkimi, zakr?conymi rogami), które dzi? w ogóle nie przejmuj? si? lud?mi. Wida?, ?e miejscowi porzucili k?usownictwo i przerzucili si? na "strzy?enie" turystów, co i polskim góralom radz?.
Ostatni odcinek idzie si? zawsze ci??ko, szczególnie, ?e robi si? jeszcze coraz stromiej, cho? idzie si? bez trudno?ci. Wreszcie krótkie przej?cie po rozmi?k?ym ?niegu w poprzek, przez lodowczyk Tete Rousse do schroniska o tej samej nazwie (3167 m n.p.m.). Po podej?ciu ponad 2000 metrów z ci??kim plecakiem po prostu padam na nos. Pierwsze co robi? po zamówieniu noclegu, to wypakowuj? wi?ksz? cz??? zapasów jedzenia i troch? niepotrzebnych ubra?, jako ?e mamy zamiar wraca? z Blanka t? sam? drog?. Schronisko le?y u stóp ?ciany Goutera, nie za wysoko, i by?oby dobrym punktem wypadowym na Blanka, tylko ?e jest st?d troch? za daleko. Dlatego planujemy jeszcze jeden nocleg po?redni w schronie Vallot pod szczytem Blanka. Na razie mamy elegancki nocleg w schronisku, na sali wieloosobowej, za cen? niewiele wi?ksz? ni? w Chamonix. Wojtek postanawia wypróbowa? namiot i rozbija go ko?o schroniska. Niestety, nie ma wody, dobrze ?e przynie?li?my jej troch? z sob?. Ca?e popo?udnie schodzi na gotowaniu. Wieczór jest ciep?y jak na t? wysoko??. O zmroku idziemy spa?.