Expedycja Mahrab 2006 to wyprawa, w której Uczestnicy przemierzyli pó?nocn? Afryk? w poszukiwaniu prawdy o tamtejszej rzeczywisto?ci.
Odkrycie nieznanego oblicza, na które nie ma miejsca w folderach biur podró?y - to by? cel tego projektu.
Afryka jest doskona?ym miejscem do zmierzenia si? z w?asnymi s?abo?ciami i l?kami.
To miejsce celowo wybrali?my jako teren Expedycji - ?wiat nieznany wygodnym turystom, nieprzemierzony, nie odkryty...
Expedycja Mahrab 2006 to urzeczywistnienie marze? o wspania?ej podró?y, o zdobyciu do?wiadczenia i prze?yciu nie zapomnianej przygody.
Dali?my szans? na fascynuj?ce do?wiadczenie tym, którzy nie mog? sobie pozwoli? na przygotowanie samodzielnej wyprawy.
Dlatego te? zorganizowali?my na oficjalnej stronie Expedycji konkurs, w którym to internauci wybierali jednego z Uczestników wyprawy.
Expedycja Mahrab 2006 to by?o niezwyk?e wydarzenie pozwalaj?ce na zaprezentowanie walorów i odkrywanie prawdziwego oblicza znanego z turystyki Maroka.
Przy??czcie si? do naszej wyprawy i Wy :) ...
Expedycja 2006. Relacja.
Po kilku tygodniach planowania, organizowania i przygotowywania, w nocy z 31 pa?dziernika na 1 listopada AD 2006 Grzegorz Probola, Tomasz Kempa, Marta Ogonek oraz pisz?ca te s?owa Sylwia Wo?os, wyruszyli na Expedycj? Mahrab 2006. Poniewa? szczegó?y dotycz?ce trasy, wyprawy oraz uczestników b?d? dost?pne na oficjalnej stronie Expedycji Mahrab 2006, b?d? tutaj relacjonowa? najciekawsze z wydarze? towarzysz?cych nam w trasie oraz podczas zwiedzania Maroka.
1 listopada 2006. Dzie? 1.
O 2.40 udaje nam si? wyruszy? w drog?. O 4.30 docieramy do przej?cia granicznego w Chy?nem. Nocna jazda przebiega spokojnie, przez S?owacj? przeje?d?amy w godzinach bardzo porannych, zatrzymuj?c si? jedynie pod Bratys?aw?, aby uzupe?ni? zapasy i spróbowa? po raz pierwszy naprawi? wycieraczki. Okaza?o si? bowiem przy pierwszej okazji, ?e ten ma?y szczegó? umkn?? naszej uwadze w ferworze przygotowa? do wyjazdu. Jednak?e ten ma?y szczegó? podczas deszczu szybko urós? w naszych oczach do problemu sporych rozmiarów, przeszkadzaj?c nam w komfortowym i szybkim pokonywaniu trasy.
Deszcz na S?owacji jest jednak przej?ciowy, tak wi?c ruszamy przez Austri? do Niemiec. Ca?y czas poruszamy si? autostradami, podziwiaj?c jedynie krajobrazy z okien samochodu. W tym miejscu nale?y si? krótkie sprostowanie em i pilotowaniem, poniewa? pasa?erowie intensywnie zdobywaj? informacje na temat miejsc docelowych z przewodników Pascala, albo odsypiaj?. Poza tym, ca?e auto z wyj?tkiem jedynie przedniej szyby, oklejone jest logami naszych partnerów, tak wi?c podziwianie widoków z pozycji pasa?erów jest utrudnione. Wielogodzinna jazda bez mo?liwo?ci gapienia si? przez okno, sprzyja kreatywnemu my?leniu (w niektórych przypadkach przynamniej na pocz?tku), tak wi?c nie mo?emy narzeka? na nud?.
Przez Niemcy przeje?d?amy szybko, obawiaj?c si? ci???cych nad nami chmur. Oko?o godziny 16-tej, zatrzymujemy si? na godzin? w Rosenheim odwiedzaj?c dziadków Marty. Ponownie w tras? ruszamy ju? z powa?nymi obawami co do nieub?aganie nadci?gaj?cych opadów. I tak ju? poszukiwanie zjazdu na autostrad? odbywa si? w strugach deszczu. Po raz kolejny próbujemy wyczarowa? efektywny sposób na ?ci?ganie niechcianych kropelek z przedniej szyby, ale mimo ca?ej kreatywno?ci i dobrych ch?ci, sznurki na wycieraczkach staj? si? jedynie tematem dowcipów, a nie rozwi?zaniem problemu. Problem rozwi?zuje si? sam po oko?o 3 godzinach, kiedy przestaje pada?.
Przekraczamy kolejn? niezauwa?alna granic?- pozosta?o?ci po nie zjednoczonej kiedy? Europie i noc? przeje?d?amy przez Alpy W?oskie, podziwiaj?c g?ównie architektur? niezliczonych tuneli i jeszcze wi?ksz? ilo?? ostrych zakr?tów. Prowadz?c na zmian? jedziemy ju? ponad 24 godziny, kiedy nad ranem doje?d?amy do Francji.
2 listopada 2006. Dzie? 2.
Dzie? rozpoczynamy niewyspani i zm?czeni, w pozytywnych nastrojach podziwiaj?c krajobraz francuski. Nastrój zabawowy wzmaga si? jeszcze bardziej, kiedy ruszaj?c ze stacji benzynowej gubimy kilka baga?y w skutek niedomkni?tego baga?nika (patrz: niewyspani). Ca?a historia ko?czy si? jednak pozytywnie, bo nawet ?rubki ze skrzynki na narz?dzia udaje si? odzyska?! Dobrze, ?e na rzecz krajobrazów zrezygnowali?my z autostrad.
Oko?o 9 docieramy do Aigues Mortes - przypadkowo wybranej miejscowo?ci nadmorskiej, w której postanawiamy zje?? ?niadanie, chwilk? rozprostowa? ko?ci i zacz?? zbiera? materia? filmowo-fotograficzny. Aigues Mortes okazuje si? by? trafnym wyborem. Jest to ma?e miasteczko otoczone roma?skimi murami, z typowym, starym francuskim budownictwem i niepowtarzalnymi ma?ymi uliczkami tworz?cymi ten wyj?tkowy, ?ródziemnomorski klimat. Jest bardzo wietrznie i ci?gle nie tak upalnie jak by?my tego chcieli, ale podoba nam si? bardzo. Po spacerze i ?niadaniu ruszamy bocznymi dró?kami kilkadziesi?t kilometrów na po?udnie, aby tu? za Sete (?redniej wielko?ci, malownicze miasteczko portowe) po raz pierwszy w trakcie Expedycji zakosztowa? spaceru po piasku. Odpoczywamy na pla?y, delektujemy si? s?o?cem i zimn? wod? Morza ?ródziemnego, by po zregenerowaniu si? ruszy? dalej na po?udnie. Unikamy francuskich autostrad, stawiaj?c na malownicze miasteczka i wioski. Jeste?my zdumieni, jak inny od typowego krajobrazu przedstawianego jako astroju wje?d?amy pó?nym popo?udniem do Hiszpanii.