Da?em si? skusi? i kupi?em par? lokalnych pami?tek i skierowa?em si? szos? do Vatra Dornei. Niestety, opuszczaj?c bukowi?skie ?wi?tynie, opu?ci?em te? przyjazne drogi. Teraz trasa prowadzi?a wprawdzie dolin?, wi?c by?o p?asko, ale co rusz przechodzi?a przez jakie? miasto, a po niej jak szalone p?dzi?y samochody osobowe i wielkie ci??arówki, które tr?bi?y na mnie przera?liwie i wzbija?y chmury py?u. Sama za? droga zrobiona by?a z wielkich betonowych p?yt, mi?dzy którymi by?y takie szpary, ?e ba?em si? o rower. Raz zreszt? mia?em awari?, na szcz??cie niegro?n?. O podziwianiu okolicy nie mog?o by? mowy, bo ca?y czas wpatrywa?em si? w jezdni?, próbuj?c omija? nierówno?ci.
Zaciska?em z?by i jecha?em. Na szcz??cie pó?niej zacz?? si? asfalt, a pn?ca si? do góry droga nieco si? wyludni?a. Wspina?em si? zakosami w?ród lasów a? do wieczora, ale im wy?ej, tym robi?o si? zimniej, a ko?ca podjazdu nie by?o wida?. Mg?y podesz?y w gór?, a ja postanowi?em przenocowa? gdzie? przy lesie. Niestety zbocza przy drodze by?y tak strome, ?e nie mog?em znale?? miejsca. Tymczasem zrobi?o si? zimno i czarno, tak?e w mojej g?owie. Postanowi?em jecha? jednak do góry i liczy? na cud. No i wjecha?em w ko?cu na wyludnion? prze??cz (1291 m n.p.m.) i cud si? zdarzy?! Na prze??czy sta? kemping, czyli par? drewnianych chatek, bez miejsc biwakowych. Spyta?em jednak i pozwolono mi si? rozbi? pod p?otem. Odetchn??em! Na miejscu by?a nawet restauracja, gdzie chwil? odpocz??em i oporz?dzi?em w toalecie. Zasn??em mocno i nie przeszkadza?o mi nawet odbywaj?ce si? obok mnie grill party.
27.7 Prze??cz Mestec?ni? - Josenii Bârg?ului 89 km
Rano zasta?a mnie taka mg?a, ?e dooko?a nie wida? by?o prawie nic. By?a taka g?sta, ?e wszystko by?o mokre, namiot, trawa i ciuchy na p?ocie, które mia?y si? suszy?. Po ponad godzinie jednak mg?a ust?pi?a, a ja zacz??em cudny, opromieniony s?o?cem zjazd do wioski Iacobeni, a potem do Vatra Dornei. Niestety, po jakim? czasie znów pojawi? si? ten tragiczny rodzaj betonowej drogi. Ja kl??em, ale rumu?scy kierowcy jako?ci? nawierzchni chyba si? za bardzo nie przejmowali, bo wszyscy p?dzili po tych wybojach jak szaleni. Na szcz??cie, po jakim? czasie pojawi? si? asfalt i ?liczne widoczki na szerok? dolin? z samotnymi wioskami (m. in. Poiana Stampei). Potem troch? da? mi w ko?? kilkunastokilometrowy podjazd serpentynami na prze??cz Tihu?a (1227 m), ale za to z pi?knymi widokami na karpackie góry i doliny. T?dy wjecha?em na teren Transylwanii, a sama prze??cz zyska?a s?aw? jako miejsce, gdzie w swojej klasycznej powie?ci Bram Stoker umie?ci? zamek s?ynnego hrabiego Drakuli. Zamek na prze??czy naprawd? nigdy nie istnia?, nie przeszkadza to jednak miejscowym zwabia? turystów tablicami typu "Witajcie w Transylwanii, Krainie Drakuli" czy nazwami hoteli o podobnych skojarzeniach.
Za du?o czasu na rozmy?lania o s?ynnym ksi?ciu nie mia?em, bo nade mn? zacz??y gromadzi? si? deszczowe chmury. Uciek?em przed nimi szale?czym zjazdem, ale wpad?em za to wprost w ulew? id?c? z do?u! W ci?gu paru chwil zrobi?em si? mokry i zacz??em na gwa?t szuka? jakiegokolwiek schronienia. Dopiero po paru minutach znalaz?em opuszczon? chatk? w lesie. Na werandzie roz?o?y?em przemoczone sprz?ty i ubrania. Czeka?em.
Po trzech godzinach przesta?o pada?. Zebra?em si?, przejecha?em kilka kilometrów i nagle chlust! Fontanny wody zalewa?y mi oczy, by?em przemoczony doszcz?tnie, a strój "przeciwdeszczowy" okaza? si? zdecydowanie nieprzydatny. Zje?d?aj?c, widzia?em, ?e ca?? okolic? nawiedzi?o oberwanie chmury. Strumienie b?ota powylewa?y si? na szos?. Zatrzyma?em si? na chwil? pod parasolem przy jakiej? restauracji, ale zimno szybko mnie stamt?d wyp?dzi?o. Trzeba by?o ko?czy? dzie? i znale?? miejsce na nocleg.