Caban? Podragu - Victoria, czyli ?apanie stopa
Wstajemy na d?ugo przed wschodem s?o?ca. Chcemy jeszcze dzi? wyjecha? do kraju, bo przez komórki s?ycha? ju? p?acz dzieci i biadolenie ?on pozostawionych w kraju na pastw? losu. Zej?cie jest d?ugie i dosy? m?cz?ce. Odzywaj? si? dolegliwo?ci w naszych nieco ju? podstarza?ych kolanach. Po drodze mijamy schronisko Turnui z wolnopas?cymi si? osio?kami, które dostarczaj? zaopatrzenie do Podragu. ?cie?ka wchodzi w las i ko?cz? si? widoki. Tylko mozolny marsz w dó? i w dó?, i dalej, i dalej, a ko?ca drogi wci?? nie wida?. W ko?cu, maj?c ju? prawie dosy?, dochodzimy do le?nej drogi jezdnej. Mijamy le?ników ?aduj?cych drewno na ci??arówk?. Ich liczba zdecydowanie przekracza pojemno?? szoferki, wi?c nawet nie próbujemy za?apa? si? na transport w dó? doliny. Idziemy dalej. Po chwili z ty?u nadje?d?a ma?y, terenowy samochód. ?apiemy stopa. ?adujemy si? we dwóch plus cztery plecaki. Dwóch "na lekko" musi cz?apa? dalej. Po drodze okazuje si?, ?e pani za kó?kiem jest Francuzk? i zna Warszaw?, bo kiedy? tam pracowa?a. Okazuje si? te?, ?e z?apanie stopa to jedynie s?uszna decyzja. Do miejscowo?ci Victoria jest jeszcze spory kawa?ek absolutnie beznadziejnej p?askiej drogi po?ród ruin pot??nej niegdy? fabryki chemicznej. Przera?aj?cy obraz kontrastuj?cy z krajobrazami, jakie jeszcze kilka godzin temu mieli?my przyjemno?? ogl?da?. Szukamy bazaru. Tam pono? mo?na ?atwo z?apa? transport do wioski, gdzie zaparkowali?my samochód. Klucz?c uliczkami miasteczka nagle spostrzegamy naszych kolegów, których zostawili?my na le?nej drodze. Podwie?li ich le?nicy, których widzieli?my podczas za?adunku drewna. Tylko cz??? z nich wraca?a do miasta, reszta rozp?yn??a si? za? w niebycie.
Jest bazar. Okazja znajduje nas sama. Po krótkim targu pakujemy si? do klasycznej Dacii i jedziemy. Tylko dlaczego w przeciwn? stron??! Wyci?gam map? i pytam, czy dobrze jedziemy. Oczywi?cie, kobieta za kierownic? rozumie tylko i wy??cznie po swojemu, ale z tonu jej wypowiedzi wnioskuj?, ?e nas zapewnia, i? jedziemy w dobr? stron?. Ja jednak nie daj? za wygran? i rozk?adam map? niemal?e na kierownicy, pokazuj?c palcem cel naszej podró?y. Z ust kobieciny wyrywa si? okrzyk: Sebe?u de Sus!?! Yes - odpowiadam ze stoickim spokojem. Pisk hamulców! Nawrót na prostej drodze w czterech podej?ciach. Wracamy do Victori. Okazuje si?, ?e mimo i? pokazywa?em jej palcem na mapie, gdzie chcemy jecha?, kobieta s?dzi?a, ?e wybieramy si? tam, gdzie wszyscy tury?ci, czyli do Sâmbâta de Sus. Zbie?no?? nazw jej tylko dopomog?a. Kobieta wraca po krótkiej naradzie z m??em w kwestii wysoko?ci koniecznej podwy?ki. Oczywi?cie, zgodzamy si? na nowe warunki (prawd? mówi?c, te poprzednie wydawa?y nam si? stanowczo nazbyt korzystne), które pokrywaj? si? z nasz? wiedz? na temat ceny za pokonanie trasy do naszej wioski. Ju? bez przeszkód docieramy na miejsce.
Samochód stoi dok?adnie tam, gdzie go postawili?my. Gadamy z gospodarzami. Ich przemi?ej najm?odszej córce oddajemy wszystkie s?odycze, jakie nam zosta?y. Cz?stujemy si? winogronami, które zdobi? ca?e podwórko. I najwa?niejsza sprawa: kupujemy domowej roboty palink? - wspomnienie smaku, który prze?ladowa? mnie przez ca?y czas pobytu w górach, gdy m?czyli?my si? z chi?sk? papk? szumnie zwan? zupk?.
I to ju? koniec przygody z rumu?skimi górami.
Informacje praktyczne:
Waluta - lei; 10 tys lei = 1 z?, wymiana najkorzystniejsza jest w kantorze na przej?ciu granicznym po stronie rumu?skiej, czynne ca?? dob?
Ceny: dobry obiad (dwa dania, piwo, deser, dok?adka): ok. 20-30 z?, nocleg w schronisku: 10 z? doba, piwo: 1-1,5 z?, paliwo: ok. 1,5 z?/l, parkowanie samochodu na podwórku: 10 z? za dob?
Granica: ?adnych niespodzianek - przynajmniej w Oradea
* * *
[1] Palinka: tradycyjna transylwa?ska wódka ze ?liwek i zielonych jab?ek.
[2] Fogarasze s? pierwszym pasmem górskim, ograniczaj?cym Transylwani? od po?udnia. Wyrastaj? z p?askiej krainy na wysoko?? dwóch kilometrów, podobnie jak Tatry ponad Kotlin? Orawsk?.
[3] W Fogaraszach zabezpieczenia s? takie jak w naszych Tatrach, czyli ?a?cuchy. Nie ma innych, typu via ferrata, dlatego nie trzeba mie? ze sob? lon?y i uprz??y.
[4] W Fogaraszach schroniska usytuowane s? w znacznej odleg?o?ci od grani g?ównej. Nocowanie w schroniskach wi??e si? z utrat? setek metrów wysoko?ci. Na niektórych prze??czach s? schrony, które przypominaj? olbrzymi? puszk? po piwie, przeci?t? wzd?u? na pó?. Wewn?trz mie?ci si? oko?o 7 prycz, jaki? stolik i ?awa. W sezonie podobno oblegane.