W drodze powrotnej, w okolicy miasta Bijska od jednego z
wioz?cych nas kierowców dowiadujemy si?, ?e w jego firmie od
kilku miesi?cy pracuje Polak - specjalista od maszyn do produkcji
preform PET. Znamy w Polsce tylko jednego takiego. Kiedy kierowca
mówi, ?e ów cz?owiek ma na imi? Radek, wiemy ju?, ?e to
nasz kolega. Rzeczywi?cie, przed wyjazdem s?yszeli?my, ?e
jest gdzie? na Syberii. Niesamowite, ponad sze?? tysi?cy
kilometrów od domu spotykamy znajomego. Wymieniamy si?
numerami telefonów i obiecujemy zadzwoni? do Radka z Barnaula, by
umówi? si? na spotkanie. Przecie? b?dziemy jeszcze t?dy
przeje?d?a? w drodze nad Jezioro Tielieckie.
Przypadki jednak równie? chodz? parami. Kiedy dzwonimy do
hotelu w którym mieszka Radek, informuj? nas, ?e w?a?nie
wczoraj odlecia? do Polski.
Wracamy w góry, do wioski o nazwie Artybasz, jedynej
dost?pnej drog? l?dow? nad Jeziorem Tielieckim.
W tym czasie w innej cz??ci A?taju odpoczywa Putin. To zabawne, ale
kiedy ?azili?my po górach krymskich, pó?wysep odwiedzi?
Kuczma.
O Jeziorze Tielieckim mówi sie, ?e jest m?odszym bratem Bajka?u.
Dost?p do wi?kszej cz??ci jeziora jest jednak bardzo utrudniony,
znajduje si? bowiem w pilnie strze?onym parku narodowym.
Noce s? ju? bardzo ch?odne, decydujemy si? wi?c wynaj?? domek do
czasu przybycia lotników. Domek jest bardzo ma?y,
prowizoryczny i wygl?da raczej jak wagonik, ale jest tu piec, a
bania tu? obok. Wszystko, czego nam trzeba. Znów mamy
mo?liwo?? p?aci? zdj?ciami. Nasz gospodarz, jak si? okazuje,
równie? lata? kiedy? na migach. Mieszka nad jeziorem dopiero
kilka lat. Zd??y? si? ju? jednak zaprzyja?ni? ze stra?nikami parku.
P?yniemy wi?c na noc do niedost?pnego miejsca - chaty wielkiego
Montany.
Montana ma dwa metry, d?ugie, bujne, siwe w?osy i twarz
wskazuj?c?, i? nie stroni od alkoholu. Jego posta? we wsi owiewa
legenda. Mówi?, ?e by? kiedy? fotografem i re?yserem,
który porzuci? ?ycie w mie?cie i przyjecha? tutaj, by pojedna?
si? z matk? Ziemi?. Nam miejscowy bohater romantyczny zdradza, ?e
by? kinooperatorem i troch? fotografowa?. Montana uwa?a si? za
india?skiego szamana. Mieszka? kiedy? w zatoce jeziora, której
boj? si? nawet miejscowi. Straszy tam pono?, s?ycha? g?osy, a nie
wida? ludzi, nawet za dnia. Montana uwa?a, ?e to mieszka?cy innego
?wiata, którzy tylko jego zaakceptowali. Niejasne s? jednak
powody, dla których Montan? oddelegowano w nowe miejsce, w
s?siedztwo innego, emerytowanego stra?nika - Grigorija. Zauwa?amy
wyra?ny konflikt mi?dzy nimi dwoma.
Grigorija spotykam na pla?y, kiedy zbieram kamyki dla Alony. Ma
bielusie?k? brod? i wygl?da jak krasnal. Uk?ada dla mnie na
pami?tk? ptaka z p?askich kamieni. Jego ?ona robi takie kompozycj?
od wielu lat. Grigorij zaprasza mnie do swego pi?knego domku. Jest bardzo
uzdolniony. Zrobi? pi?kne, rze?bione meble. Wszystko tu niemal
wyrze?bi?. Okiennice wygl?daj? jak ??ka. Jego rega? z ksi??kami
równie?. Kleimy kamiennego ptaka, którego Grigorij
obiecuje mi wys?a? poczt? - jest za ci??ki, by go nosi? w plecaku.
W pewnym momencie Grigorij pyta, czy jeste?my dobrze przygotowani
do mrozów. Mówi? mu, ?e nie, nie zd??am jednak wyja?ni?,
i? nie sp?dzimy zimy na Syberii. Wyci?ga z szafy ciep??, zimow?
kurtk?, któr? zostawi?a tu jaka? ameryka?ska turystka. Pewnie
nie wiedzia?a, ?e latem na Syberii jest gor?co.
Kurtka jest ?wietna, lekka, ale zajmuje po?ow? komory plecaka.
Poniewa? zim? zamierzamy sp?dzi? w Indiach, daj? j? pó?niej
Alonie.
Noc sp?dzamy w namiocie na polance meteorologicznej. Montana ma
mi?ego kota i tak jak wszyscy psa ?ajk?. W?a?ciwie nie ma tu
innych psów. ?ajki s? ?wietne do wszystkiego, jednak ze
wzgl?du na swe spokojne usposobienie nie nadaj? si? do strze?enia.
Kiedy wchodzimy do namiotu, próbuje si? tam wcisn?? i pies, i kot.
Kot jest szybszy i milutki, ale pewnie ma pch?y, postanawiamy go
wyrzuci?. Syberyjskie koty s? jednak uparte. W?azi na dach namiotu
pomi?dzy tropik i sypialnie. Jest do?? ci??ki. Z obawy, ?e zarwie
nam namiot, wpuszczamy go do ?rodka. ?ajce si? nie uda?o, zasn??a
obok namiotu.
Z wielu ?róde? wiemy ju?, ?e w parku jest z?oto, ?aden inny
park w Rosji nie jest tak rygorystycznie strze?ony. Montana pytany,
czego tu strze?e, opowiada z pasj?, ?e syberyjskich tygrysów,
wilków, nied?wiedzi, lataj?cych wiewiórek, soboli,
rzadkich zió? itd. Po d?u?szej biesiadzie Montana wyjawia, ?e
rosn? tu równie? ogromne ilo?ci marihuany. Szybko dodaje, ?e
sam jej jednak nie próbowa?. Kapitan ?odzi opowiada, ?e
miejscowi w zasadzie nie u?ywaj? tego narkotyku. Zbieraj? sobie
tylko na zim? woreczek, ?eby od czasu do czasu zapali?, ale nie
oznacza to, ?e s? uzale?nieni.