O ile wchodzi?o si? ci??ko, o tyle schodzi?o si? tragicznie.
?cie?ka p?dzi?a w dó? na z?amanie karku. Nigdy nie je?dzili?my
konno, nie mamy wi?c do?wiadczenia, jednak trudno nam sobie
wyobrazi? konie, które id? po tej ?cie?ce. Chyba nam si? tylko
zdawa?o, ?e po krymskich górach chodzi si? ci??ko. No
có?, po tych górach po prostu si? nie chodzi. B?d?c ju? na dole dowiedzieli?my si?, ?e A?tajów nie nale?y pyta? o drog?. Mówi?c, ?e jakie? miejsce jest oddalone o dwa
dni, maj? na my?li wypraw? konn?. Rosjanie ?artuj? sobie z nich, ?e
nie potrafi? chodzi? pieszo. Je?li wi?c zdaniem A?tajów do
szczytu, który obrali?my sobie za cel, by?o oko?o tygodnia
drogi w dwie strony, mog?o to dla nas oznacza? trzy tygodnie
marszu.
Kiedy po zej?ciu ponownie spotkali?my naszego starego A?taja,
opowiedzieli?my mu o swoich problemach z wod? i pokazali?my na
mapie miejsce, do którego najprawdopodobniej dotarli?my.
Odpowiedzia?, ?e woda by?a tu?, tu?. Ale w jakich kategoriach: konno
czy pieszo?
W Czemale zaczepi? nas podró?nik z Omska, emerytowany psycholog.
Zwróci?y jego uwag? nasze plecaki, ma?o kto tak teraz
podró?uje. Wymienili?my wra?enia, zapewnili?my go, ?e mo?na
je?dzi? po ?wiecie, nie b?d?c bogaczem. Zarazili?my go esperantem
jako sposobem na podró? . Dotychczas je?dzi? tylko po Rosji
(tylko?), ale postanowi?, ?e przygotuje si? i wyruszy tak jak my.
Po?egnali?my si?, wymieniaj?c adresy. Po kilku minutach zasapany
dogoni? nas jeszcze, by dopyta? o par? rzeczy.
Postanowili?my przeprawi? si? na drug? stron? Katuni, rzeki,
która oko?o 200 km dalej ??czy si? z Bj?, tworz?c Ob.
Katu? mia?a tego dnia niesamowity turkusowy kolor. Rzeka s?ynie z
tego, i? w zale?no?ci od sezonu zmienia barw?.
W miejscu, gdzie rzeka tworzy?a ma?y, p?ytki zalew, zauwa?yli?my
k?pi?ce si? dzieciaki. Rzeczywi?cie, woda by?a ciep?a i po tygodniu
mogli?my si? wreszcie umy?.
W kolejnej wiosce znale?li?my stary drewniany most wisz?cy dla pieszych. Kiedy przechodzili?my, ko?ysa? si? i trzeszcza?. By?
wystarczaj?co d?ugi, by podnie?? nam poziom adrenaliny we krwi, zanim przeprawili?my si? na drug? stron?. Z tej strony rzek? od gór dzieli?y pola ko?chozu. Mogli?my
teraz podziwia? widok na wioski na brzegu, który porzucili?my.
Na tle gór stare drewniane chatki wygl?da?y niezwykle
malowniczo.
Wkrótce dotarli?my do drugiego podobnego, drewnianego mostu.
W tym miejscu rzeka wygl?da przepi?knie. Ze ?rodka jej nurtu
wystaj? olbrzymie ska?y, przypominaj?ce ogon smoka. Na jednej z
nich, ostatniej i jednocze?nie najwy?szej, ro?nie samotne drzewo. Tu
wyko?czyli?my niemal wszystkie slajdy, karty fotograficzne i
baterie aparatów. Nie podejrzewali?my nawet, ?e b?d? nam za
chwil? bardzo potrzebne. Zamierzali?my pieszo doj?? do oddalonej o 40 kilometrów
wioski, po?o?onej przy g?ównej drodze, i wróci? do
Barnaula. Jednak nasz? uwag? przyku?y stoj?ce nad rzek? motolotnie.
Podeszli?my do obozowiska lotników i postanowili?my zatrzyma?
si? tam na noc.
Wynegocjowali?my latanie w zamian za zdj?cia cyfrowe, ryzykuj?c,
?e zabraknie materia?ów i baterii. Rzeczywi?cie zabrak?o, podczas
wymiany baterii uszkodzi?a si? karta z prawie 200 zdj?ciami. Na
szcz??cie zosta?o jeszcze troch? zdj??, którymi mogli?my
"zap?aci?" za latanie. Lata? Wojtek, ja nie mia?am odwagi. Z góry podobno wszystko
wygl?da tak, ?e nie chce si? wraca? na ziemi?. Lata? w nocy i nad
ranem. Wieczorem lotnicy zaprosili nas na imprez?. Okaza?o si?, ?e pracuj?
teraz w barnaulskim aeroklubie. Niegdy? latali na migach.
Aleksander by? nawet instruktorem pilotów w szko?ach
oficerskich. Wraz z ko?cem zimnej wojny przestali by? jednak
potrzebni armii i w do?? m?odym wieku odes?ano ich na emerytur?.
Impreza, mimo i? na stole pojawi? si? nawet spirytus, by?a bardzo
kulturalna. Obok butelek sta?y s?oiki z miodem, g?st? ?mietan?,
przepysznymi konfiturami malinowymi i przeró?ne potrawy.
Lotnicy do pó?nocy opowiadali o swoich podniebnych przygodach.
Namówili nas, by?my wybrali si? z nimi nad Jezioro Tielieckie, w
innej cz??ci A?taju, w parku narodowym. B?d? tam lata? na balonach.
Wynaj?? ich bowiem jaki? przyrodniczy kana? moskiewskiej telewizji,
?eby nakr?ci? film o jeziorze. Aleksander obieca? za?atwi? dla nas
zgod? na udzia? w wyprawie. Czemu nie. Ustalili?my, ?e skontaktujemy si? w Barnaulu.