Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Z Teheranu do Afganistanu
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

W ko?cu jest kawiarenka, internet szybko chodzi, ale jest drogi (3USD). Sp?dzamy tu prawie 2 godziny. Rafa? dostaje wiadomo?? z domu, ?e b?dzie musia? wcze?niej wróci? do Polski, w zwi?zku z czym musimy zwi?kszy? tempo podró?y. Nie jestem z tego zadowolona, ale wiadomo, ?e tu sama nie mog? zosta?. Postanawiamy jeszcze dzisiaj dosta? si? do Jalalabadu. Wsiadamy do taksówki (50A) i jedziemy na odpowiedni dworzec. Tu znowu czeka nas przepychanka z kierowcami. Chc? 1200A od osoby. Minibusów ju? o tej porze nie ma, jest pó?no. W ko?cu jeden z kierowców godzi si? zawie?? nas za 600A (po 300A od osoby). Do samochodu wsiada jeszcze jeden pasa?er. Kto? jeszcze ostrzega nas przed kierowc?. Daj? Rafa?owi nó?, a ja trzymam w r?ku spray na owady, tak na wszelki wypadek. Po tym, co wydarzy?o si? w Ghazni, jestem ju? ostro?niejsza.

Najpierw jedziemy przez góry (2000 m n.p.m.), po drodze mnóstwo wojska (nawet niemieckie) i punktów kontrolnych. Szosa miejscami jest szutrowa, miejscami wida? resztki asfaltu. Ten kierowca te? jedzie szybko, daj? mu zna?, by zwolni?. Zakr?ty s? wprost nad przepa?ciami, na przemian przez pustyni? i góry. Kurz jest wsz?dzie. Szybko ?ciemnia si?. Pasa?er obok kierowcy zasypia, wi?c troch? si? uspokajam. W pewnym momencie zatrzymuje nas m?ody ?o?nierz z ka?achem, ju? my?l?, ?e to jaka? zmowa (moja wyobra?nia dzia?a) i jedzie z nami jaki? kawa?ek, po czym wysiada. Mog? odetchn??. Po godz. 21 przyje?d?amy na miejsce. Idziemy na poszukiwanie jakiego? miejsca nadaj?cego si? do rozbicia namiotu. Zauwa?amy id?cych za nami 2 m?odych facetów, co? pokazuj? i t?umacz?, ale ich nie rozumiemy. S?dzimy, ?e chc? nam pokaza? miejsce nadaj?ce si? na biwak. Potem znikaj?. Znajdujemy park, du?y z mnóstwem drzew, krzaków. Nie mamy wody, ale jako? si? do rana obejdziemy. Rozk?adamy namiot, ale ju? go nie stawiamy. Jeste?my zm?czeni, mamy rozstrój ?o??dka i jest strasznie duszno. Do tego komary i ujadanie psów. O spaniu nie mam mowy. Nagle szczekanie psów jest dono?niejsze i zauwa?amy w pobli?u namiotu tych samych facetów, których spotkali?my poprzednio. Zrywamy si? na równe nogi, zak?adamy plecaki, ja mam te? podr?czny, wi?c mam go z przodu. Zaczyna si? szarpanina, napastnik przewraca mnie, ale mimo tych baga?y udaje mi si? stan?? na nogi. Próbuje wyrwa? mi ten ma?y plecak, ale mu si? nie udaje. Pewnie s?dzi, ?e s? tam pieni?dze. Rafa? wyjmuje nó? i wtedy oni uciekaj?.

Zbieramy namiot i wychodzimy z parku, id?c przy murze i rozgl?daj?c si?, czy zza krzaków nie wyskocz? nasi napastnicy. Jestem zdenerwowana, brudna. Idziemy do hotelu, nikt nam nie otwiera. Dopiero naprzeciwko, w hotelu Khalid Modern Guest House udaje nam si? dobudzi? w?a?ciciela. Hotel jest obskurny, ale jest nam to oboj?tne. Musimy zap?aci? po 5USD. P?atne od razu. Mamy ?azienk? w pokoju, rozwieszam sznurek i mo?emy upra? nasze rzeczy. Jeszcze d?ugo nie mo?emy zasn??. Dobrze, ?e tak si? sko?czy?o.

Dzie? 10.

Wyje?d?amy z Afganistanu Rano budzi mnie szum z ulicy, hotel jest przy g?ównej ulicy przelotowej. A do tego jeszcze AC, który te? chodzi bardzo g?o?no, ale dzi?ki klimatyzacji wysch?o nam pranie. Mog? znowu wej?? pod prysznic - nie wiadomo, kiedy znowu b?dzie taka okazja. Lecz ju? po wyj?ciu jestem spocona. Wyrzucamy troch? ciuchów, mamy za ci??kie plecaki. Riksz? motorow? (30A) jedziemy na dworzec, sk?d bierzemy taksówk? do granicy (50A od osoby, oprócz nas jedzie jeszcze 5 osób). Po drodze mnóstwo cmentarzy, check point (punktów kontrolnych), wojsk. Jedziemy przez prze??cz Kyber, troch? przez pustyni?. Podje?d?amy na granic?, ruch tu spory. Jaki? m?ody Afga?czyk chce si? dosta? do Pakistanu i udaje mojego tragarza. Oddaj? mu mój plecak, lecz nie spuszczam go z oczu. Pogranicznicy s? bardzo sympatyczni, cz?stuj? nas herbat?, przynosz? wod? do toalety i pozwalaj? mi zrobi? zdj?cie. Podchodzimy do bramy. Zostajemy wpuszczeni na teren Pakistanu, lecz mojemu tragarzowi nie udaje si?, przecie? nie ma paszportu. ?o?nierze pakista?scy bij? Afga?czyków, którzy chc? si? przedosta? do s?siadów.

I to jest koniec podró?y po Afganistanie, ?a?uj? ?e by?a taka krótka, lecz mam nadziej?, ?e uda mi si? jeszcze tam pojecha?.


Do początku

Poprzednia strona
 1 2 3 4 5 6 7

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Podpatrywanie Bliskiego Wschodu Notatki z Iranu Iran. Migawki   Pozostałe...
Tej autorki: W podró?y do Wietnamu - przez Rosj?, Chiny i Laos

Tekst: Ma?gorzata Maniecka
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2003-11-05