03.12.01
Kolejny dzie?. Ocean, ocean, ocean... nudno.
Idziemy na wycieczk? do Dixcove. Po drodze siedemnastoletni Thomas B. Jordan opowiada niezbyt weso?? histori? swojego ?ycia: ?yje w klanie (tj. rodzinie z?o?onej z du?ej ilo?ci dzieci, którymi opiekuje si? na przyk?ad wujek), bo jego rodzice s? w rozjazdach, a tata w Cote d'Ivoire zostawi? go, gdy ten mia? dwa lata. Je?li mia?by ju? pieni?dze, wola?by wyda? je na szko?? ?redni? (która jest po trzyletniej szkole podstawowej i trzyletniej junior high school).
Dixcove to z daleka malownicze miejsce, ale z bliska cuchnie, s?py ?r? wn?trzno?ci ryb, które tu? obok patrosz? kobiety. Wracamy.
Wieczorkiem za to ze smakiem wcinamy pyszne langusty 7 USD za kg. To przyjemny fina? dnia.
04.12.01
Znowu nas atakuj?: muszle, spodnie z worków, soki, etc. Ile czasu mo?na si? moczy? w oceanie...? Idziemy na wycieczk? do pobliskiej wioski razem z Francisem, kuzynem Thomasa. Ta wycieczka to dopiero dó?. Najpierw Francis opowiada, ?e papie? to bardzo z?y cz?owiek i ma wielk? w?adz?, nigdy nie umrze i nikt nie mo?e go zabi?, bo ma na g?owie ju-ju (dziu-dziu), czyli talizman: papiesk? czapeczk?. Tego uczy si? w tutejszym ko?ciele.
Wioska to ponure miejsce ze wspania?? lokalizacj?. Naprawd? ?liczna pla?a (to tu Szwedzi chc? kupi? ziemi? i wybudowa? hotel). We wsi panuje s?oniowacizna: wiele osób ma bardzo grub?, zniekszta?con? nog?. Oprócz tego dostajemy ofert? kupna za grosze szczeniaka jakiego? dzikiego zwierz?cia (nie znamy nawet jego polskiej nazwy). Zasada jest taka: biali wykupuj? szczeniaki i je wypuszczaj?, a te same dzieci znowu je ?api?.
We wsi nikt te? w zasadzie nie mówi po angielsku, cho? dzieci chodz? do szko?y, w której mówi si? tylko po angielsku (za mówienie w lokalnym j?zyku fanti nauczyciele bij? dzieci. Francis ma blizn? na r?ku, bo nauczyciel uderzy? go za to, ?e nie zap?aci? za szko??).
05.12.2001
Wreszcie wyje?d?amy. Podró? przesz?a g?adko (cho? oczywi?cie ca?y czas trzeba si? k?óci? o op?at? za baga?). Bardzo ?adna droga (cz??ciowo w remoncie - budowa na wielk? skal? - Skanska). L?dujemy w Cape Coast. To bardzo sympatyczne miasto. Spokojne i wystarczaj?co ma?e, aby chodzi? na piechot?. Wreszcie jest to miejsce, o którym mo?na powiedzie?, ?e ma interesuj?c? architektur?.
Dzi? padaj? kolejne rekordy: jeden banan za 6,5 grosza, tyle samo pomara?cza.
Mi?y hotel, brak naganiaczy, troch? bia?ych turystów i zamek z muzeum po?wi?conym niewolnictwu oraz "Afroamerykanom" (wa?ne postaci to oprócz oczywistych, jak Marcus Garveym, Martin L. King, Malcolm X, tak?e Bob Marley i Steve Wonder...)
06.12.2001
Dzisiaj Miko?ajki. To dosy? zabawne. Mo?e w Miko?ajki pój?? do "Only Jesus can do berber", a mo?e co? kupimy do jedzenia w sklepie "God is one Ent"? (...)