Kolumbia
Z czym si? kojarzy KOLUMBIA?? No w?a?nie. Je?eli si? komu? kojarzy, to z narkotykami, ich produkcj? i przemytem. Z czym jeszcze? Ameryka?skie filmy stworzy?y wizerunek kolumbijskiego handlarza ?cierwem - rzezimieszka, który ginie w 15 minucie filmu. Jest tylko trupem - w?tpliw? ozdob?, spocon? kreatur? w kolorowej koszuli i w ciemnych okularach.
Fanom literatury iberoameryka?skiej kojarzy si? oczywi?cie jeszcze z Gabrielem Garcia Marquezem. Do szufladki wrzucamy jeszcze narkotykowego barona Pablo Escobara. Escobar za ?ycia proponowa? rz?dowi sp?acenie ca?ego kolumbijskiego d?ugu. Teraz jest trupem i ?wi?tym dla tutejszej ludno?ci.
Ale to nie wszystko. Rzecz jasna, ca?o?? jest trudna do ogarni?cia. FUERZAS ARMADAS REVOLUCIONARIES DE COLUMBIA - guerilla, partyzantka, jakby nie nazwa? band? kolesi z AK 47. Porywanie ludzi dla okupu, zatrzymywanie i ostrzeliwanie autobusów. Notoryczny rabunek pasa?erów. Codziennie nowe ofiary, zabici, ranni, porwani. Ma?o przyjemne, co? Nawet mieszka?cy tego kraju, nie tylko tury?ci, boj? si? podró?owa?.
Mo?e dlatego polecia?em samolotem do Cartageny, zamiast przebija? si? l?dem? Nie mo?e - na pewno. Te zbrojne si?y - jak si? sami nazywaj? - to ?adna filozofia i ideologia - wi?kszo?? z nich to zwykli bandyci, powi?zani interesami z narkotykowymi gangami.
B?d?c w Santa Marta, znalaz?em na ulicy lokaln? gazet?. Z poprzedniego dnia. Na pierwszej stronie grub? czcionk? krzycz?cy tytu?: "10 OSÓB ZGIN??O WCZORAJ W SANTA MARTA". 3 w wypadku samochodowym, reszta strza? w g?ow?. Otwieram kolejne strony gazety: porwany autobus, porwane nastolatki z Bogoty, które przyjecha?y na wakacje do Santa Marta. Bo to grudzie?. Ludzie tu maj? wakacje. ?adne wakacje...
B?d?c tu, siedz?c na pla?y, s?cz?c piwko i jedz?c wieczorn? rybk? w restauracji, nie masz zielonego poj?cia, co si? dzieje. Szczególnie ci, którzy nie znaj? hiszpa?skiego, ?yj? w b?ogiej nie?wiadomo?ci. Kolumbia to ogromny i wspania?y kraj. Miliony ludzi. Ró?nych ludzi.
Biali, czarni, rdzenni mieszka?cy i mieszanki tych ras. Biedni i bogaci, uderzaj?ce kontrasty - zreszt? jak wsz?dzie w Ameryce Po?udniowej. Monumentalne góry z o?nie?onymi szczytami, zielone równiny, g?sta i wilgotna d?ungla, któr? przecinaj? br?zowe wody rzek, wpadaj?cych prosto do Amazonki. A na pó?nocy bia?e piaski i b??kitne wody Karaibów. Tam te? urodzi? si? Marquez. I tam, gdzie jest jego mityczne MACONDO ze "Stu lat samotno?ci".
...ja na razie mam ponad 100 dni samotno?ci.... 100? hm... ju? b?dzie 200...