Dzie? za dniem. Le??, czytam, pij? wod? i czekam na ?arcie. Patrz? na brzeg. Zielono i monotonnie. Woda br?zowa, czasem pojawi si? jaki? ró?owy delfin dla urozmaicenia krajobrazu lub inna barka. Rzeka do?? szeroka, 300-500 metrów. Mnóstwo ptaków, od czasu do czasu kajmany, delfiny, ?ó?wie, ma?piszony.
Osiem d?ugich dni na rzece. W ko?cu docieramy do Guayaramerin. Po drugiej stronie rzeki Brazylia...
Nast?pny tydzie? wci?? d?ungla. Docieram do Rurrenabaque - a tam park narodowy Madidi i deszcz. Jestem ci??szy o 10 kilo. Przesi?kni?ty wod?. Mam wra?enie, ?e deszcz pada we wszystkich kierunkach, z do?u te?. Orlando (przewodnik) toruje maczet? drog? dla pozosta?ej trójki (ja, Ivette i Caspar z Holandii). Nie odzywamy si? wcale. W g??bi pewnie
ka?dy z nas my?li, jak znale?? si? daleko, daleko st?d. Mam do?? po 3 godzinach.
Wszystko mokre (aparaty i minidisk b?d? suszy? przez najbli?sze dwa dni).
D?ungla jest wspania?a i przera?aj?ca zarazem. Pozwala ?y? tutaj tylko nielicznym. Ja, ty, twoja siostra, starzy, s?siad, babcia, kumpel z ?awki, szef czy burmistrz twojego miasta nie prze?yliby tu tygodnia. Mimo ?e w lesie ro?nie wszystko co do ?ycia potrzebne. Zbudujesz dom, wy?ywisz si?, wyleczysz rany. Tylko wszystko trzeba umie? znale??.
La Paz. ?adne miasto. Kr?c? si? tu przez 6 dni. W?a?ciwie nie robi?c nic. Par? atrakcji do zobaczenia - jak np. Targ Czarownic, ko?cio?y, place. La Paz zawsze b?dzie mi si? kojarzy? z tymi stromymi ulicami. Brakiem tlenu w p?ucach. I ogólnym zm?czeniem. Dla podniesienia poziomu adrenaliny zje?d?am rowerem z La Cumbre (4650 m) do Coroico. 60 km na rowerze, 3600 m ró?nicy poziomów. A wszystko na najbardziej niebezpiecznej drodze ?wiata...
Jezioro Titcaca i Isla del Sol. Tu narodzi?o si? s?o?ce i ksi??yc - jak i wódz-król-bóg Viracocha. Jest jak morze. Wielkie, b??kitne morze. Na zako?czenie wizyty w Boliwii odbywam ma?y (20 km) treking z Copacabany na Wysp? S?o?ca. Wraz z trzema Australijczykami uderzamy z buta. Z ca?ym dobytkiem na plecach. Czasem umieram, cierpi?c straszecznie. 3800 m n.p.m., podej?cia, wspinaczka. Oczywi?cie gubimy drog?, wi?c cierpimy jeszcze bardziej. Ca?e szcz??cie, dwa nast?pne dni nie robi? nic. Ty?kiem do góry - le??, patrz?, oddycham, my?l?, ?ni?. ?ycie jest pi?kne. Yo!