7 pa?dziernika - Boliwia
Tybet Ameryk. Rzadkie powietrze prze?ladowa?o mnie przez trzy tygodnie. Przez kolejne dwa napastowa?a mnie my?l o malarii, gnij?ca r?ka (po wypadku na motorze w Trinidad) nie dawa?a spa?, bzycza?y pieprzone komary, a upa? powodowa? senno?? i znu?enie. Dwa ?wiaty. Góry i d?ungla. Ró?nica w wysoko?ci grubo ponad 4 kilometry.
Pi?? d?ugich, wspania?ych tygodni. Gdyby nie to co?, co kaza?o mi gna? przed siebie, do utraty tchu, z pewno?ci? zosta?bym d?u?ej. Wspaniali ludzie, pi?kne widoki, tanio i jako?... inaczej. Niespokojnie przemieszcza?em si? z miejsca na miejsce. W rozklekotanych autobusach, w?skimi górskimi drogami i prowizorycznymi ?cie?ynami gdzie? w deszczowych lasach pó?nocy. Na piechot?, rowerem, motocyklem, ?odzi? cargo, a raz nawet wojskowym samolotem.
Granic? przekroczy?em w górach. Chile-Boliwia. Pustynia Atakama. Par? rzeczy b?dzie niezmiennych podczas nast?pnych 3 dni: s?o?ce i ksi??yc, nocne niebo bia?e od gwiazd, przera?liwe zimno, smarowanie si? kremem chroni?cym przed s?o?cem, piach, ?nieg, ?rednia wysoko?? 4000 metrów, sól, gejzery, wulkany i zmienianie opon w samochodzie. W ko?cu
Salar de Uyuni. Ogromne s?one jezioro. Prawie o?lep?em od tej bieli. Trafiamy na ewenement - pewn? cz??? jeziora pokrywa 10-cm woda. Jest pi?knie. Teraz rzeczywi?cie p?yniemy. Isla de Pescadores - kaktusy i podobne do szynszyli vizcache.
Potosi - za?o?one w 1545 roku, na wysoko?ci 4070 m. Pod koniec XVIII wieku by?o to, dzi?ki kopalniom srebra, najbogatsze i najwi?ksze miasto w Ameryce Po?udniowej. Miasto pi?kne i tragiczne zarazem. W ci?gu 3 wieków zmar?o tu oko?o 8 milionów robotników!!! W wi?kszo?ci niewolnicy z Afryki i Indianie. Usma?yli si?, zagazowali na ?mier? w truj?cych
oparach chemikaliów lub zmarli z g?odu czy z n?dzy.
Na drugi dzie? mam okazj? odwiedzi? to miejsce. Cerro Rico, czyli Bogata Góra. W dalszym ci?gu ludzie staraj? si? tu zarobi? na chleb. Nasz przewodnik od 4 lat pracuje w Koala. Wcze?niej przez 3 lata by? górnikiem, potem mia? wypadek i zacz?? pracowa? dla agencji. Mówi, ?e jest szcz??liwy - nie?le zarabia i pewnie zmar?by w wieku 45 lat, gdyby wci??
pracowa? w kopalni. Taka jest tu bowiem ?rednia ?ycia. W kopalni pracuj? nielegalnie równie? dzieciaki. Zaczynaj?, gdy maj? 8 lat - s?u?? jako przynie?-pozamiataj. ?rednia ?ycia w tym przypadku - 32 lata. Koszmar.
Jest ciep?o. Naprawd? ciep?o. Ale to jeszcze nic. Po godzinie nie da si? ju? oddycha?. To azbest. Czo?gamy si?, idziemy po kolana w wodzie, potem wspinamy si? w?skim szybem w gór?. Nie mo?emy wytrzyma? 2 godzin. Górnicy siedz? tu po 12 godzin na dob?. Za 10 boliwianos czystego zysku. Za 1,5 n?dznego dolara...
Kolejne dni to w?drówka na pó?noc. Zaczynam bra? tabletki przeciwmalaryczne. Chloroquina. Lariam wcale nie jest konieczny.
Potosi-Sucre-Santa Cruz. Boliwia to nie tylko pi?kne góry, egzotyka, kolorowe stroje Indian, Salar de Uyuni, Tititaca, La Paz, czy d?ungla. Boliwia to narkotyki. Przede wszystkim kokaina. Mama Coca jest córk? Pachamamy - matki ziemi. Jest darem dla ludzi, aby mogli chroni? swoje domy, ziemi?, plony, rodzin? przed z?em. Quechua i Ayamara zwykli po?wi?ca? li?cie koki podczas ?niw, pracy w kopalni, czy budowy domostwa. Koka jest uprawiana na wysoko?ci 1000-2000 m n.p.m. w regionach Yungas i Chapare. Par?na?cie lat temu rz?d ameryka?ski skuma?, ?e wi?kszo?? kokainy, której ziomkowie u?ywaj? do pudrowania sobie nosów, pochodzi z Boliwii.
Wys?a? DEA (Drug Enforcement Agency), aby zbada?a spraw?. USA zaoferowa?y Boliwii 2000 USD za ka?dy zniszczony hektar uprawy. Pertraktacje trwa?y, niektórzy ch?opi si? zgodzili, zainkasowali kas? i... przenie?li upraw? w inne miejsce. Tymczasem kartele narkotykowe wzrasta?y w pot?g?. Oczywi?cie, sprawa nie jest rozwi?zana do dzi? - i pewnie nigdy nie b?dzie rozwi?zana... Li?cie koki sprzedawane s? na kilogramy na ka?dym targowisku. Indianie ?uj? codziennie od 30 do 35 li?ci. Mo?na te? pi? mate coca (pijam:)) - pono? wzmacnia si?y i pozwala prze?y? na du?ej wysoko?ci.
W ko?cu d?ungla. Trynidad. Upa?. Smród. Zgnilizna. Wszyscy gdzie? p?dz? na motorach. Ale tylko wieczorem. Za dnia jest zbyt gor?co, aby cokolwiek robi? - wi?c wi?kszo?? ?pi. Wraz z Marcelem z Niemiec za?apujemy si? na ?ód? cargo. Na trasie Trynidad-Guayaranamerin. 839 km na rzece Mamore. Dzie? wcze?niej zaliczam gleb? gdzie? w d?ungli, p?dz?c po wertepach. R?ka i noga do wymiany. Leje si? krew, jest zbyt gor?co, aby si? zagoi?o. Cierpi? jak pies. Posi?ki - proste, trzy razy dziennie. Rybka (suszona, gotowana i sma?ona), kurka, ry?, kluchy, suchy ser, sma?one banany, czasem ?ó?w lub jajeczka ?ó?wia. Do picia - woda z rzeki, api (chicha, napój z kukurydzy, cynamonu, cukru - bardzo s?odki, jak wszystko zreszt?, dlatego ekipa nie ma z?bów lub ma z?ote).