Na samej granicy musieli?my opu?ci? autobus wraz z ca?ym baga?em. Poszli?my najpierw do tureckiej odprawy. Tam kazali nam wype?ni? jaki? ?wistek, po który by?a dosy? d?uga kolejka. Gdy oddali?my ?wistek, przeszli?my do cz??ci "neutralnej" - pomieszczenia, które mia?o dwa wyj?cia: do Turcji i do Iranu. Nad drzwiami do Turcji by?a flaga oraz portret Aty Turka. Nad drzwiami do Iranu - oczywi?cie, flaga pa?stwowa oraz portrety przywódcy rewolucji islamskiej Chomeiniego oraz przywódcy religijnego Iranu Chatamiego. Po ira?skiej stronie w du?ej sali by?o mnóstwo ludzi z kup? tobo?ów. Znów musieli?my wype?ni? jaki? papierek. Ca?e szcz??cie, te? by? po angielsku. Jedn? kopi? oddali?my w okienku, a drug? ju? ostemplowan? dostali?my z powrotem. Za okienkiem wida? monitor komputera, na którym pojawia?y si? perskie znaczki wpisywane z klawiatury. Jak si? pó?niej dowiedzia?em, znaczków tych jest co? ko?o trzydziestu. System liczb te? maj? dziesi?tny, ale inaczej zapisywany.
Gdy przeszli?my to okienko, ustawili?my si? w d?ugiej kolejce do odprawy celnej. Wtedy zostali?my poproszeni do biura jakiego? urz?dnika od kultury, który zaskoczy? nas swoim czystym angielskim i niezwyk?? uprzejmo?ci?. W jego pokoju by?o pe?no map i folderów z zabytkami Iranu. Pyta?, co chcemy zobaczy? i poleca? ciekawe miejsca. Przypomnia? nam równie? o mo?liwo?ci przed?u?enia wizy, na wypadek, gdyby?my chcieli wi?cej zobaczy?. Poda? te? oficjalny i czarnorynkowy kurs waluty, ostrzeg? tak?e, ?e przy czarnorynkowej wymianie zdarzaj? si? oszustwa. Po kilkunastu minutach znale?li?my si? w nast?pnej kolejce. Kolejek by?o kilka - tyle, ile stanowisk, na których dokonywano odprawy celnej. Co chwil? za kotar? wchodzi? kolejny podró?ny i pokazywa?, co ma w baga?ach. Ludzie wracaj?cy z Turcji wie?li ze sob? wiele tobo?ów, w których wida? by?o zw?aszcza du?o sprz?tu AGD, chocia? w Iranie go nie brakowa?o. Kiedy przysz?a nasza kolej, celnik zapyta? tylko o cel naszej wizyty i co przewozimy, po czym zajrza? bardzo pobie?nie do jednego plecaka. Za to z tej strony kotary widzieli?my, jak dok?adnie trzepano rzeczy Ira?czyków, szukaj?c g?ównie alkoholu, zachodnich kaset i materia?ów o tre?ci "pornograficznej", tzn. normalnie ubranych kobiet.
Potem jeszcze kilka godzin czekali?my na granicy na nasz autobus, który równie? drobiazgowo przeszukano. Wzd?u? granicy bieg?y zasieki z drutu kolczastego i kr?ci?o si? wielu mundurowych. W ogóle panowa? tu do?? du?y ruch - ca?y czas przeje?d?a?o wiele TIR-ów, przewo??cych g?ównie produkty naftowe. Ira?skie TIR-y to najcz??ciej stare ameryka?skie samochody, jeszcze z przed rewolucji islamskiej. Dalej na drogach, w tym suchym klimacie i w?ród tych ci??arówek, czu?em si? jak ogl?daj?c "Konwój" czy "Mistrz kierownicy ucieka". Na ira?skich drogach nie brakuje te? starych ameryka?skich kr??owników szos. Jednak z powodu blokady kraju cz?sto brakuje im oryginalnych cz??ci.
Po kilku godzinach siedzenia na granicy podjecha? w ko?cu nasz autobus. Przejechali?my ledwo kilka kilometrów i zatrzymali?my si? w Bazargan, gdzie do autobusu wpadli tureccy handlarze walut?. Przy wymianie pomóg? nam poznany wcze?niej Ira?czyk, jego rodzina i pó? autobusu. W pewnym momencie ju? tak si? k?ócili o kurs, ?e my?la?em, ?e dojdzie do r?koczynów; krzycza? nasz kumpel, potem jego brat, ojciec, a nawet schorowana matka. Po jakim? czasie wrzeszcza?a ju? po?owa autobusu i wszyscy cinkciarze, którzy w sile kilkunastu ch?opa wbiegli do autobusu. No i w ko?cu ustalili?my cen?. W jednej chwili jakby ?wiat si? obróci?: g?ówni negocjatorzy ma?o si? nie udusili ?ciskaj?c si? w wielkiej przyja?ni i ca?uj?c na odchodne. Nigdy wcze?niej nie widzia?em, aby tak czule wita?a si? lub ?egna?a jakakolwiek polska rodzina. Ca?e zaj?cie trwa?o oko?o 20 minut i w pewnych chwilach by?o nawet gro?nie - a tu taki koniec. No, ale trzeba przyzna?, ?e kurs wymiany by? bardzo korzystny.