W schronisku nocleg na korytarzu ze ?niadaniem kosztowa? 10 DM. Po trzech nocach sp?dzonych w podró?y prysznic i materac na pod?odze by?y dla nas i tak nie ma?ym luksusem. W ko?cu mo?na by?o wyci?gn?? si? porz?dnie przez ca?? noc. Wszystko by?oby ?wietnie, tylko o 4.00 rano zaczyna?y si? ?piewy z minaretów i nie da?o rady spa?. ?niadanie podawano na najwy?szym pi?trze, z którego rozci?ga? si? widok na cie?nin? Bosfor.
Rano wyszli?my zwiedza? miasto. Mieszkali?my nieopodal B??kitnego Meczetu. Tego dnia zwiedzili?my kilka meczetów, cie?nin? Bosfor i biedne dzielnice, w których dopiero pozna? mo?na prawdziw? atmosfer? miasta. Meczety s? ogromne i robi? wra?enie nie tylko swymi rozmiarami, ale i kunsztem wykonania. Inn? atrakcj? jest oczywi?cie Wielki Bazar, na którym sprzedawcy na okr?g?o popijaj? jab?kow? herbat? w charakterystycznych ma?ych szklaneczkach. Targ jest ogromny - mo?na chodzi? po nim ca?y dzie?. Poza tym samo miasto pe?ne jest zachodnich turystów.
Tego dnia kupili?my tak?e bilety na autobus do Teheranu w ira?skim biurze przewozowym. Wi?kszo?? biur podró?y znajduje si? ko?o Meczetu Lalei w centrum miasta. Mo?na je ?atwo pozna?, bo na witrynach ma?ych z regu?y pomieszcze? wypisane s? odr?cznie nazwy wielu miast, do których kursuj? autobusy. Obok podane s? ceny. Panuje opinia, ?e solidniejsze s? firmy ira?skie, wi?c takiej szukali?my. Dosy? ci??ko by?o nam dogada? si? z Ira?czykiem, który zna? po angielsku tylko kilka s?ów i to z perskim akcentem.
W ca?ym Stambule sprzedawano góry arbuzów, tak?e na kolacj? tego dnia by? oczywi?cie arbuz.
Autobusem do Iranu
Nast?pnego ranka zwiedzili?my jeszcze pa?ac Topkapi, a potem, ju? z plecakami, poszli?my na dworzec. Gdy szli?my ob?adowani przez miasto, cz?sto zaczepiali nas mali ch?opcy, proponuj?c znalezienie taniego noclegu - szkoda, ?e dopiero teraz, kiedy w?a?nie wyje?d?amy. W biurze przewozowym czeka? na nas znajomy Ira?czyk, od którego kupili?my bilety, i zaprowadzi? nas do autobusu. Bilet kosztowa? 25 USD, za autobus I klasy trzeba by?o zap?aci? 28 USD. Gdy czekali?my na autobus, który spó?ni? si? z godzin?, spotkali?my grup? czterech studentów z Wroc?awia. Okaza?o si?, ?e b?dziemy razem jecha?. Autobus nasz nie nale?a? do najnowszych, ale by? wygodny.
Zanim na dobre wyruszyli?my ze Stambu?u to - nie wiadomo, po co - zrobili?my trzy kó?ka po okolicy. Wszystkie trzy t? sam? tras?. Nie wiem, czy to taki rytua?, czy po prostu kierowca za ka?dym razem czego? zapomina?.
W autobusie od pocz?tku podawano napoje i by?o bardzo sympatycznie. Poza nami w autobusie byli prawie sami Ira?czycy. Siedz?cy obok mnie rozmawia? po rosyjsku, bo studiowa? co? - chyba medycyn? - w Baku. By? bardzo rozmowny, chocia? rozmowa s?abo si? klei?a, gdy? ja bardzo s?abo znam ten j?zyk. Jecha?a z nami du?a grupa m?odych Ira?czyków, którzy, niestety, nie mówili po angielsku, ale i tak starali si? z nami jako? porozmawia?.
Za oknami wida? by?o pi?kne góry, przez które ci?gn??y si? autostrady wygl?daj?ce jak wst?gi na zielonych wzgórzach. Po drodze krajobraz stawa? si? coraz bardziej suchy, coraz cz??ciej pojawia?y si? palmy. Mi?dzy wzgórzami bardzo g?sto rozsiane by?y meczety. Najwspanialsze z nich ca?e b?yszcza?y z?otem w ?wietle po?udniowego s?o?ca, a najmniejsze wyrasta?y zza zakr?tów drogi, po której jechali?my. Cz?sto zatrzymywali?my si? w przydro?nych restauracjach, gdzie zajadali?my si? wszechobecnymi arbuzami.
Po jakim? czasie zacz??y si? coraz cz?stsze kontrole wojska, którzy sprawdzali, czy w autobusie nie ma kurdyjskich terrorystów i czy nie przemyca si? dla nich broni. Za oknem wida? by?o zasieki na drogach i wiele pojazdów wojskowych, nawet ci??kich transporterów i czo?gów.
Na granicy z Iranem
Po ca?ym dniu jazdy dotarli?my do ira?skiej granicy. Przed granic? wida? biblijn? gór? Ararat. Wygl?da naprawd? okazale, a na jej szczycie zalega ?nieg. Ararat wyra?nie góruje nad okolic? i pono? cz?sto jej szczyt zakrywaj? chmury.