Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Nirwana '97
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Ca?a afera z biletami bierze si? st?d, ?e w Pakistanie bilety mo?na kupi? dopiero na godzin? przed odjazdem poci?gu. Jestem dwie godziny przed, a kolejka jest ogromna. Na szcz??cie (!) bileter pami?ta mnie z wczorajszej rozmowy i wo?a do okienka obok. Dostaj? trzy ostatnie miejsca obok siebie, w tym jeden "board", czyli mamy spanie na zmian?.

Jeste?my w Quetcie. Poci?g jecha? 30 godzin. A? wstyd powiedzie?, ale jestem wyspany. Po raz pierwszy odk?d jestem w podró?y. Otó? w Quetcie nie ma przechowalni baga?u i poszed?em do mojego "znajomego" oficera, tego samego, który w tamt? stron? pomóg? mi kupi? bilet. Bez problemu zostawiamy u niego baga? i idziemy "w miasto". Quetta jest tak brudnym i zadymionym miastem, ?e nawet niektóre miasta indyjskie okazuj? si? "czyste". Znale?li?my autobus, kupili?my bilety i poszli?my na obiad. ?o??dek znów daje mi w dup?. Czy?ci mnie "a? mi?o", paleta barw nieograniczona. Nie wiem, co to jest, ale:
1. Mam ju? naprawd? dosy? k?opotów z ?o??dkiem.
2. Znów si? o niego boj?.
3. Kosztuje mnie to za du?o pieni?dzy.

Autobus jest lepszy ni? poprzednim razem. Jest czystszy i nie tak zagracony. Cena ta sama. Jad? z nami Talibowie. Jeden mówi ?amanym angielskim, wszyscy doskonale po rosyjsku. Mój s?siad to Irakijczyk - beznarodowiec. Nie ma paszportu i przy wszelkich (licznych) kontrolach policyjnych jest nie?le wystraszony. Raz musieli?my i?? do jakiego? posterunku pokaza? paszporty i wizy, a on... poszed? "za potrzeb?". By?a noc i nikt nie widzia?, ?e omin?? posterunek.

Zrobi?em sobie g?odówk?, pó?niej zjad?em roti z d?emem i ju? jest dobrze. Do?wiadczenie ka?e mi zapyta? "na jak d?ugo". W jelitach cisza, od 10 godzin nie by?em "w toalecie".

W Zahedanie jeste?my o 12.00, o 13.00 mamy autobus do... Esfahanu. Tak, decyduj? si? zaryzykowa? i jeden dzie? sp?dzi? w Esfahanie i co? zobaczy?. W ko?cu, kiedy znów b?d? w Iranie? Mo?e nigdy, ale dziwnie nie chce mi si? w to wierzy?. Esfahan. Jestem w?a?nie w najpi?kniejszym budynku, jaki widzia?em. Pi?kny meczet, w którym zrobi?em jakie?... 30 zdj??. Naprawd? jestem pod wra?eniem. Bilet kosztowa? 3 USD, co jest niczym jak na bilet, ale w moim bud?ecie zrobi? spor? dziur?. Czesi zapragn?li po?azi? po sklepach (!) kupi? "souvenir" i da?em sobie chwilowo z nimi spokój. O 22.00 mamy autobus do Teheranu. B?dziemy tam gdzie? ok. 5 rano i MUSIMY znale?? autobus do Stambu?u. Przynajmniej ja.

Kobiety zwykle podró?uj? z wielkimi baga?ami-workami, które, nie wiedzie? czemu, "upychane" s? wewn?trz autobusu - nigdy w baga?niku, w którym podró?owa? tylko mój plecak. Wi?kszo?? spotkanych kobiet wspólnie z kierowcami autobusów zajmowa?a si? przemytem. Przemyca?y dos?ownie wszystko. Sam by?em ?wiadkiem przemytu du?ej ilo?ci ameryka?skiej pasty do z?bów i tajwa?skich... ?rubokr?tów. Okazuje si?, ?e dla szarych ludzi produkty zagraniczne symbolizuj? lepszy ?wiat. D?ugo?? podró?y zawsze jest uwarunkowana ilo?ci? tych?e worków, gdy? ka?dy patrol policji kontroluj?cy autobus (?rednio co 150 - 200 km) dok?adnie sprawdza ich zawarto??... Bezwzgl?dnie...

Ca?kiem sprawnie idzie mi nauka perskiego (farsi). Umiem ju? kilkana?cie prostych zwrotów, których u?ywanie daje mi t? korzy??, ?e np. w sklepach p?ac? mniej ni? moi angloj?zyczni Czesi. W Iranie czuj? ju? powiew Europy: czyste ulice, cisza, "normalne" jedzenie, lody... Mo?e za sze?? dni b?d? w domu. Po raz ostatni w swej podró?y musz? zaufa? memu szcz??ciu. Tak ma?o zale?y ode mnie. Znam tras?, ewentualne przesiadki, ale nic nie mog? zrobi?, by sobie pomóc.

W podró?y cz?owiek wyrabia w sobie ma?e potrzeby, jedzenie robi mu dobrze. Pami?tam moj? coca-col? w Namche Bazaar. Nie chodzi?o tu o firm? (brrr), ale o co? innego ni? woda. Co? ze smakiem innym ni? herbata, co? z gazem. Tak samo czuj? si? teraz. Zjad?em w?a?nie co? na wzór hot-doga i popi?em czym? w rodzaju ira?skiej "fanty" i poczu?em si? jak w centrum cywilizacji pó?nocnoatlantyckiej. To straszne, ale tak bardzo jestem do niej przywi?zany, tak bardzo uzale?niony. Mog? bez niej ?y?, ale tylko przez jaki? czas. To naprawd? smutne.


Do początku

Poprzednia strona
 1 2 3 4 5 6 7 8 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Vashisht - wioska niedaleko Manali Ladakh Autostrada do nieba, czyli Manali-Leh Highway   Pozostałe...
Tego autora: Chi?czycy podpatrywani z roweru Sam z samym, sob? czyli rowerem przez Turcj? Pakistan   Pozostałe...

Opracowanie: Robert Maci?g

Autor zaprasza na stronę: http://www.acanay.com
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 1998-05-15