Ostatni dzie? jazdy by? te? najd?u?szym odcinkiem, 140 km. Jecha?o si? jednak ?atwo i przyjemnie, dobrymi szosami. Po drodze odwiedzili?my jeszcze jeden by?y obóz koncentracyjny, w Be??cu, gdzie przez rok dzia?alno?ci stracono a? 600 tys. ?ydów i 1,5 tys. Polaków. Tu równie? nic praktycznie po nim nie zosta?o, stoi tylko dramatyczny pomnik ku czci zabitych. Ostatniego dnia zobaczyli?my znów kilka interesuj?cych ko?ció?ków (Kowalówka, ?ukawiec, Wielkie Oczy i chyba naj?adniejszy, w Lesznie), no i wreszcie znowu kilka malowniczych wiosek.
Wieczorem byli?my w Przemy?lu, gdzie czeka? ju? na mnie poci?g do Jeleniej Góry. Po?egna?em si? z Matthiasem, dla którego zapewne najciekawsza cz??? wyprawy dopiero si? zaczyna?a. Rano nast?pnego dnia by?em ju? w domu.
Sko?czy?a si? moja podró?. Przejecha?em 1065 km bez wielkiego wysi?ku, przy zazwyczaj pi?knej pogodzie, bez powa?nej awarii roweru. Zapewne dla wielu osób miejsca, które widzia?em, wyda?yby si? ma?o atrakcyjne i efektowne, a krajobraz ma?o zró?nicowany. Poza okolicami Suwa?k faktycznie teren jest nizinny, wci?? wida? tylko pola i ??ki, lasy i wioski. Przez to jednak wszystko zdaje si? takie leniwe, niespieszne i ciche. Jak napisa? Józef Ignacy Kraszewski o terenach po?o?onych nad Bugiem, "nadbu?na okolica podlaska nie jest ani pi?kna, ani weso?a, ale t?sknie powa?na i pokocha? si? w niej mo?na". I ja si? te? pokocha?em.
Na zako?czenie scena, której by?em ?wiadkiem, a której nigdy bym na zachodzie Polski pewnie nie zobaczy?.
Wje?d?am otó? którego? dnia do wsi. Przy rozstaju dróg stoi wielki krzy? drewniany, których pe?no przecie? w okolicy. Ale tym razem co? innego - pod krzy?em kl?czy ma?a posta?, dziewczynka, w?t?a, w biednej sukience. R?ce z?o?y?a i patrzy ku górze, ku ma?ej figurce Chrystusa. Zwalniam, patrz? zafascynowany na t? scen?, nagle dziewczynka odwraca jasnow?os? g?ówk?, sp?oszona wstaje i znika gdzie? w?ród drzew. Koniec sceny. Krzy? zostaje sam, nikogo ju? tam nie ma. Tylko obraz w mojej pami?ci, w moim sercu.
26 czerwca - 7 lipca 2001