W Bia?owie?y pozna?em rowerzyst? z Niemiec, Georga, który by? w?a?nie w trakcie swojej podró?y dooko?a Polski. Zreszt?, co ciekawe, na polu biwakowym, na którym si? zatrzyma?em, wi?kszo?? przyjezdnych stanowili obcokrajowcy, m. in. para cyklistów z W?och. W samej Bia?owie?y jedynym ciekawym wed?ug mnie miejscem jest Park Pa?acowy, którego nazwa pochodzi od nieistniej?cego ju? pa?acu carskiego. Pa?acu nie ma, ale jest na przyk?ad ?liczny drewniany dworek my?liwski cara Aleksandra II, s? pi?kne stawy. Do Bia?owieskiego Parku Narodowego wst?p jedynie z przewodnikiem i to jedynie raz dziennie. Jako ?e nie za?apa?em si? na wycieczk? do rezerwatu ?cis?ego, poje?dzi?em troch? po okolicy Bia?owie?y. Jest kilka wytyczonych tras rowerowych - wraz z Georgiem pojechali?my m.in. do Miejsca Mocy, ukrytego w?ród le?nych ost?pów, które wed?ug radiestetów promieniuje du?ym ?adunkiem energetycznym. Warto zatrzyma? si? w Puszczy Bia?owieskiej na kilka dni, bo je?li nie ?adunkami energetycznymi, to na pewno oddzia?uje ona swoj? niepowtarzaln? atmosfer?. Gdyby jeszcze nie te roje wszechobecnych much! Nie polecam natomiast wizyty w rezerwacie pokazowym ?ubrów. Fakt, ?e nie wypada by? w Bia?owie?y i nie zobaczy? ?ubra, ale ogl?daj?c mieszka?ców puszczy za p?otem albo w klatkach, mo?na wpa?? w przygn?bienie nie mniejsze ni? to, które odczuwaj? pewnie same zwierz?ta.
Z Bia?owie?y pop?dzi?em znowu szosami, omijaj?c po?udniowe kra?ce puszczy i niepewne drogi pogranicza, ku nast?pnemu celowi, ?wi?tej Górze w Grabarce.
By?em tam wcze?nie rano i to przy padaj?cym deszczu. Przez to jednak atmosfera tego niesamowitego miejsca zdawa?a si? by? jeszcze bardziej tajemnicza. Grabarka jest dla wyznawców prawos?awia tym samym, co Cz?stochowa dla polskich katolików, cho? jako miejsce Grabarka jest niezwykle skromna i wyciszona. S?awa ?wi?tej Góry rozpocz??a si? w XVIII w., gdy woda z tutejszego ?ród?a ocali?a pono? wiernych przed d?um?. Do dzi? woda ze ?ród?a uchodzi za cudown?. Chcia?em oczywi?cie spróbowa?, ale akurat po deszczu woda by?a dosy? zamulona. Na szczycie góry stoi nowa cerkiew, zbudowana na miejscu cerkwi drewnianej, któr? niestety podpalono w 1990 r. Od pocz?tku w?ród pielgrzymów utrwali?a si? tradycja wchodzenia na gór? z krzy?ami pokutnymi. Przynoszone przez wiernych krzy?e ?wi?cono i wkopywano wokó? ?wi?tyni, co da?o pocz?tek obecnemu s?ynnemu "lasowi krzy?y". Gdy wszed?em na gór?, atmosfera tego miejsca zaw?adn??a mn? zupe?nie. Las krzy?y (ich liczba przekracza 7 tys.) wygl?da? tego poranka niezwykle - spowity w pó?mroku g?szcz ludzkich trosk i ?ycze?, bo ka?dy przecie? krzy? przyniesiono w jakiej? intencji. Zgodnie stoj? w milczeniu krzy?e wielkie, pochylone niczym drzewa i krzy?e malutkie, ledwo widoczne nad ziemi?, krzy?e pi?kne i kunsztowne, a przy nich proste, sklecone z patyków.
?eby tego by?o ma?o, akurat otwarta by?a cerkiew, wszed?em wi?c do ?rodka i znów poczu?em si? jak w innym ?wiecie. Wn?trze roz?wietla?y tylko zapalone ?wiece, jaka? kobieta wznosi?a mod?y w niezrozumia?ej mowie, a po ?wi?tyni przemyka?y jak cienie zakonnice. Sta?em tak zafascynowany, gdy nagle rozleg?y si? dzwony, a do cerkwi weszli ni st?d ni zow?d ludzie, nios?c przed sob? trumn?! Trafi?em po prostu na pogrzeb. Przez jaki? czas obserwowa?em nieznane mi obrz?dy i s?ucha?em tajemniczych modlitw. Czu?em si? jednak troch? nieswojo w?ród ?a?obników jako widz-turysta, wi?c wyszed?em i pojecha?em dalej.
Po jakim? czasie przekroczy?em Bug i zacz??em pod??a? szos?, która bardzo d?ugo wiedzie wzd?u? tej pi?knej rzeki. Czasami warto zboczy? kilkaset metrów i podjecha? bli?ej, by podziwia? leniwe i dzikie zakola naszej granicznej rzeki.